Caryca mediów, otwarcie propagująca w porze najwyższej oglądalności uprzedzenia narodowościowe, spotkała się wprawdzie z godną reakcją opinii publicznej – świadczy o tym mnogość skarg – ale nie macierzystego środowiska. Od wybryku Moniki Olejnik w studio TVN jeszcze gorsze okazują się zachowania autorytetów społecznych, medialnych bossów, wreszcie polityków i wielu żurnalistów – próbujących sprawę bagatelizować lub wręcz, zgodnie ze sławetną “doktryną Jarosława Kaczyńskiego”, udowadniać, że nikt nas nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe.
Gdyby redaktor Olejnik na podobny eksces pozwoliła sobie w studiu telewizji francuskiej, wypytując kandydata na prezydenta, czy nie zaszkodzi mu żydowskie pochodzenie żony, bo tak podobno utrzymują jego partyjni koledzy – bez wymieniania ich nazwisk oczywiście – nie tylko natychmiast straciłaby program, ale nie zatrudniłaby jej później wraz z jej przaśno-moczarowskimi postpezetpeerowskimi przesądami, nawet telewizja internetowa Zjednoczenia Narodowego. Bo także liderka tego ostatniego Marine Le Pen wie doskonale, że również głupstwa wygadywać trzeba umiarkowanie, tak aby nie narazić się na zarzut nawiązywania do paskudnej tradycji, w jej wypadku prohitlerowskiego reżimu Vichy.
Pisk dawnych kolaborantów, nie nazistowskich przecież, lecz komunistycznych: ze ZBOWiD-u pod wodzą b. partyzanta Armii Ludowej gen. Mieczysława Moczara, Zjednoczenia Patriotycznego “Grunwald” czy tygodnika betonowej frakcji PZPR “Rzeczywistość”, z mroków historii PRL pochodzący, nagle i niespodziewanie dotarł do nas po dziesięcioleciach, zwielokrotniony za sprawą mikrofonów prywatnej, działającej na podstawie koncesji i mającej amerykańskiego właściciela (Warner Bros. Discovery), a przy tym deklarującej – a jakże – przywiązanie do demokracji, stacji TVN.
Nagabywany o niewłaściwe zdaniem red. Olejnik pochodzenie narodowościowe żony (laureatki Nagrody Pulitzera Anny Applebaum) kandydat w prezydenckich prawyborach Koalicji Obywatelskiej Radosław Sikorski zachował się jak należy. Wyszedł ze studia. I w późniejszych deklaracjach dał wyraz swojemu oburzeniu.
Jednoznacznie na nienawistny wybryk Olejnik reaguje także polska opinia publiczna. Dowodem są liczne protesty napływające do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na naganne zachowanie gospodyni programu TVN. Wreszcie będzie miał co robić nie grzeszący zwykle pracowitością przewodniczący Maciej Świrski. Stacja – o czym była już mowa – choć amerykańska, działa na podstawie polskiego prawa. Nasza Konstytucja, przepisy prawa, kodeks karny jasno zakazują szerzenia nienawiści rasowej czy dyskryminowania z jej przyczyn. TVN powinna zapłacić taką karę, żeby raz na zawsze odechciało się jej podobnych praktyk.
Antysemityzm chętnie potępią, byle w Stanach Zjednoczonych, nie u koleżanki
Z wyjątkową obłudą podchodzą za to do paskudnego występu carycy z TVN środowiska, co same siebie zwykły tytułować demokratycznymi. Red. Marek Markowski w “Gazecie Wyborczej” usprawiedliwił autorkę ekscesu zaraz po tym, jak miał on miejsce [1]. Zaś piątkowa z kolei “..Wyborcza” na czołówce przynosi materiał, którego głównym wątkiem pozostaje – to nie żart – zaniepokojenie antysemityzmem kandydata na nowego prokuratora generalnego Stanów Zjednoczonych Matta Gaetza, wskazanego przez prezydenta-elekta Donalda Trumpa [2]. Przypominają się rezolucje rozmaitych komitetów kołchozowych w czasach radzieckich przy różnej okazji chętnie potępiających łamanie praw człowieka w USA. Inni próbują przerzucić odpowiedzialność na poszeptujących po kątach polityków KO, bo to niby do ich opinii próbowała się odwołać Olejnik.
Gdyby ktokolwiek z posłów, obojętne z KO, czy z innego klubu, rzucił gdzieś na korytarzu czy w bufecie podobną grubą aluzję do pochodzenia żony kandydata, natychmiast bym rozmowę z nim przerwał i powiadomił go, że więcej już o nic pytany przeze mnie nie będzie.
W sposób wyjątkowo szpetny i sprzeczny z etyką zawodową Olejnik wyciera sobie twarz nazwiskiem Piotra Śmiłowicza, powszechnie szanowanego dziennikarza “Tygodnika Powszechnego”, próbując mu własne uprzedzenia przypisywać. Nie da rady. Znamy ich oboje. Śmiłowicza cenimy i szanujemy, zaś Olejnik wcale. Bo nie mamy za co. Caryca pomyliła nawet nazwę medium, z którego pochodzić miał cytat zinterpretowany przez nią jako dowód rasowych uprzedzeń w PO-KO, zaś artykuł traktował zupełnie o czym innym. Z uporem godnym lepszej sprawy Agnieszka Kublik przekonuje nas w “Gazecie Wyborczej”, że… “pomyłka z “Tygodnikiem Powszechnym” nie ma znaczenia” – co oznacza, że zgodnie z doktryną Kaczyńskiego już tu raz przywoływaną uznaje własnych czytelników za zbiorowość całkiem pozbawioną roztropności [3]. Chełpi się przy tym red. Kublik małodusznie i natrętnie bliską znajomością z Olejnik, co wystawia świadectwo jej własnej próżności i małości a w tym kontekście również braku powagi.
Fałszywy śpiew Szczygła czyli co laureatka Pulitzera zawiniła cywilom ze Strefy Gazy
Ekwilibrystyką jeszcze bardziej karkołomną popisuje się bliżej nieznany Konrad Dulkowski, przedstawiany jako prezes Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, skoro z jednej strony rozstrzyga: “w pytaniach Moniki Olejnik do Radosława Sikorskiego nie dostrzegam antysemityzmu”, z drugiej zaś przyznaje: “źle się dzieje, kiedy w kampaniach wyborczych wyciąga się pochodzenie rodzin polityków”, co z dobrodziejstwem inwentarza cytuje czytywany przez recepcjonistki w agencjach reklamowych “Press”, a to z kolei znamionuje, że dyskusja o wybryku w studiu “Kropki nad i” zeszła już pod strzechy ale logika jest jej całkiem obca [4].
Celebryta i reportażysta Mariusz Szczygieł przy okazji afery Olejnik filozofuje: “dziś, żeby być uznanym za antysemitę, wystarczy martwić się o sytuację matek i dzieci w Gazie”, chociaż przy swojej przenikliwej inteligencji wie doskonale, że skandal nie dotyczy Bliskiego Wschodu, lecz przedbiegów rodzimej kampanii wyborczej [5].
Nie na tym nawet polega problem, że trwa opera mydlana, tylko, że… mydliny brudne.
Szansę ugruntowania swojego wizerunku lidera postępowej lewicy pogrzebał Adrian Zandberg. Na moje pytanie o ocenę występu Olejnik uchylił się od potępienia jej zachowania. Być może po prostu pragnie dalej być przez nią do studia zapraszany. Będziemy mu to pamiętać. Wyborcy również. A oni zapewne Partii Razem nawet tych trzech procent, jakie zdobyła w wyborach z 2015 r, już w kolejnym głosowaniu nie dadzą.
Wstydu jednak nie da się zmierzyć w procentach. Tyle, że to nie nasz wstyd. Niech się tłumaczy amerykańska korporacja, której własność stanowi TVN. I ci, którzy Monikę Olejnik lekkomyślnie wywindowali do roli celebrytki. A uznali ją niemal za sumienie polskiej demokracji. Olejnik wita nas teraz w wolnych mediach, jakby miała na nie monopol. Zaś wielkiego reżysera Andrzeja Wajdy, który kiedyś, występując nie w roli artysty, lecz członka komitetu poparcia PO, nazwał TVN “naszą telewizją”, niestety nie możemy już zapytać, czy by te słowa powtórzył.
[1] por. Marek Markowski. Pytanie, które Olejnik zadała Sikorskiemu to nie klikbajt i nie antysemityzm. “Gazeta Wyborcza” z 13 listopada 2024
[2] por. Michał Olszewski. Po wyborach w USA. Wybrańcy Trumpa. “Gazeta Wyborcza” z 15 listopada 2024
[3] Agnieszka Kublik. Wiem, dlaczego Monika Olejnik zadała to pytanie Sikorskiemu. Wyborcza.pl z 14 listopada 2024
[4] Mariusz Kowalczyk. Olejnik zapytała Sikorskiego… Press.pl z 14 listopada 2024
[5] Zuzanna Tomaszewicz. Mariusz Szczygieł tak podsumował aferę dot. Moniki Olejnik… NaTemat.pl z 15 listopada 2024