Ardanowski rzuca wyzwanie

0
51

Trafna diagnoza, niepewna przyszłość

Jako krytyk Jarosława Kaczyńskiego, były minister rolnictwa okazuje się perfekcyjny. Ale trafność diagnoz Jana Krzysztofa Ardanowskiego nie przesądza jeszcze o tym, że uda mu się zbudować znaczący ruch polityczny.

Jeśli Partia Polska, bo tak nowa formacja ma się nazywać, postara się tylko zostać miękką tzn. wrażliwą społecznie i pozbawioną elementów publicznego zgorszenia wersją Prawa i Sprawiedliwości – zapewne przegra. Wygra wyłącznie w tym wypadku, jeśli uda im się pozbierać środowiska centroprawicowe niezadowolone zarówno z efektów rządów PiS jak Koalicji Obywatelskiej, otworzyć się na polską wieś i jej problemy, ale i szerzej, również na tych, co zagłosowali 15 października ub. r. ale się zawiedli.

Prawdziwy koniec możliwości Kaczyńskiego

Diagnoza Ardanowskiego okazuje się trafna. Tyle, że na razie jeszcze wciąż dotyczy PiS a nie jego nowego ruchu. Zwłaszcza zaś precyzyjnie punktuje samego Kaczyńskiego. Projekt PiS Ardanowski, sam członek tej partii od  2001 r. i minister  z jej wskazania w latach 2018-20 uznaje za przebrzmiały.                                  

Żeby wygrywać, niezbędna okazuje się zdolność koalicyjna. Zaś PiS sam się jej pozbawił, jak słusznie wykazuje Ardanowski. Przed wyborami partia Kaczyńskiego uznawała Polskie Stronnictwo Ludowe za ekspozyturę interesów postkomunistycznych i dążyło do wymazania ludowców z mapy politycznej Polski. Dlatego też zbudowanie czegokolwiek wspólnie już po głosowaniu z 15 października nie okazało się realne.

Rolników zraził sobie PiS niefortunną “piątką Kaczyńskiego”, zezwalającą m.in. samozwańczym inspektorom z organizacji ekologicznych na wkraczanie do domostw i gospodarstw oraz dyskryminującą polskiego hodowcę wobec zagranicznej konkurencji. Trzeba przyznać Ardanowskiemu, że postawił się wówczas prezesowi i nie dał złamać partyjnymi ani klubowymi karami. Jednak o porzuceniu przez PiS niefortunnych regulacji rozstrzygnęła nie wewnętrzna fronda, lecz szeroki opór społeczny. Powołany przez Dariusza Grabowskiego Komitet Obrony Polskiego Rolnictwa i Hodowców Zwierząt poprowadził pokojowy marsz na Sejm. A sympatia opinii publicznej towarzyszyła rolnikom i hodowcom.

O Ardanowskim od lat ciepło wypowiadają się postaci identyfikowane ze środowiskami patriotycznymi a nie z twardym jądrem PiS, wśród nich Gabriel Janowski. Docenia się także jego zasługi z czasów, gdy stał na czele resortu rolnictwa.

Słabością przekazu Ardanowskiego okazuje się natomiast to, że mówi o powrocie do władzy. Na polskiej wsi na rezonans liczyć  może raczej komunikat, że wreszcie wyłonić się musi władza nowa, rozumiejąca problemy zwykłych ludzi. Tej starej, sprzed 15 października, wydawało się, że ich kupuje, rozdając wzmożony socjal. W tym samym czasie polski rolnik ponosił ogromne straty za sprawą tolerowanego przez pisowski rząd nielegalnego wwozu produktów żywnościowych z Ukrainy. Jan Krzysztof Ardanowski relacjonuje swoją rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim w tym właśnie czasie. Prezes powiadomił go, że dostał raport, z którego wynika, że straty rolników są minimalne. A były minister przestrzegł ówczesnego zwierzchnika przed autorami podobnych elaboratów.

W polityce jednak nie wystarczy mieć rację, żeby odnieść sukces, to sztuka i gra. Z całym szacunkiem dla wyniku Pawła Kukiza z wyborów prezydenckich w 2015 r. (był wtedy trzeci z 20 proc. poparcia), żarliwości Jarosława Sachajko i zdolności marketingowych Marka Jakubiaka, przyznać trzeba, że Koło Kukiz’15 wskazywane jako partner przedsięwzięcia nie stworzy ruchowi Ardanowskiego ważącej wartości dodanej.  

Jak kończyli ci, co chcieli lepszy PiS zbudować 

W przeszłości nie udawało się ani zbudowanie alternatywy dla PiS w wersji “hard”, czego na różną skalę próbowali zarówno Marek Jurek jak Zbigniew Ziobro, dopóki był zdrowy – ani w wariancie “soft”, mowa tu o wysiłkach Jarosława Gowina czy Adama Bielana. Dla wyborców były to wyłącznie bunty sfrustrowanego aparatu pisowskiego, więc nie obdarzyli poparciem ich inicjatorów. A Solidarna, później Suwerenna Polska Ziobry pomimo obfitego zastrzyku środków publicznych oraz buńczucznej konwencji “na bogato” z 3 maja ub. r. nie zdecydowała się nawet na samodzielny start w wyborach. Gowina zaś psychicznie rozbroiły pisowskie służby, odsyłając niedoszłego premiera nowej sejmowej większości na przedwczesną emeryturę polityczną. Jan Krzysztof Ardanowski musi pamiętać o  losie poprzedników.

Zbuduje coś skutecznie, jeśli wyjdzie poza dotychczasowy kod pisowski, odwoła do środowisk pozbawionych w polityce realnej reprezentacji. Nie mają jej wciąż niezależni samorządowcy ani środowiska przedsiębiorców. Wypada wobec nich rzeczywistą ofertę sformułować. Jeśli tego zabraknie, poseł Ardanowski zmuszony będzie swoje funkcjonowanie ograniczyć wyłącznie do roli wnikliwego nawet ale wyłącznie werbalnego krytyka działań Jarosława Kaczyńskiego. Tylko jeśli Partia Polska zechce pójść szerzej niż nieudani poprzednicy, liczyć może na to, że naprawdę zamiesza w polskiej polityce. Wybór wciąż należy do twórców nowej inicjatywy.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here