Banaś zawstydził opozycję

0
138

Cechuje go twardy charakter, ćwiczy sporty walki, w karate ma wysoki stopień wtajemniczenia, jeszcze w latach 70 w jednym z krakowskich akademików zorganizował ochronę z klubowych kolegów, którzy gdy przychodziła milicja lub bezpieka ostrzegali konspirujących studentów. Dziś dla Jarosława Kaczyńskiego, który – jak wypominają mu demonstranci – 13 grudnia spał do południa głównym problemem okazuje się dawny bohater antykomunistycznej opozycji, którego sam na wysokie stanowisko rekomendował.

Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś ocenił, że premier Mateusz Morawiecki bez podstaw prawnych dążył do przeprowadzenia przed rokiem, w czasie wysokiej fali pandemii, wyborów prezydenckich za pośrednictwem poczty. W końcu w tej formule i tak się one nie odbyły, lecz kilka tygodni później, w tradycyjnej, chociaż korespondencyjnie też można było głos oddać. Raport NIK Banasia powołanego na stanowisko przez pisowską większość i ostro wtedy atakowanego przez opozycję za kontakty biznesowe z krakowskim półświatkiem zadaje potężny cios rządzącym. Wnioskuje przy tym do prokuratury w kwestii odpowiedzialności prezesów Poczty Polskiej i Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych. Na wybory, których nie było, zmarnotrawiono 76 mln zł.

Nawet skłonna do tłumaczenia każdego posunięcia PiS jako najlepszego z możliwych prorządowa TVP Info nie zamilkła wprawdzie w czwartek przed południem ale powierzyła to niewdzięczne zadanie najmniej bystrym i prestiżowym z grona swoich stałych komentatorów: Jerzemu Jachowiczowi i Adrianowi Stankowskiemu. 

Jarosław Kaczyński nie odwoła Mateusza Morawieckiego za to, że ten wykonywał jego polecenia – wskazał z kolei wicemarszałek Senatu z PSL Michał Kamiński. Mleko jednak się wylało.

Raport Banasia stanowi bowiem dla rządzących despekt i kłopot, zaś dla opozycji dowód na jej nikłe horyzonty, skoro  niechętni władzy politycy nie tylko na czas nie dostrzegli w szefie NIK sojusznika ale jeszcze mieli do pisowskiej większości pretensje, że go nie odwołuje. 

Marian Banaś okazał się jednak twardym zawodnikiem. Mistrzem gry pojedynczej, jak można powiedzieć. Nie uległ presji dawnych kolegów, którzy zresztą popełnili błąd nie zadowalając się rezygnacją jaką w pewnej chwili gotów był złożyć ale domagając się od niego dodatkowego upokorzenia.  Poradził sobie również jednak z ostracyzmem ze strony opozycji, skłonnej bezkrytycznie traktować materiał TVN o powiązaniach biznesowych przyszłego prezesa NIK z krakowskim półświatkiem przy okazji wynajmu kamienic.

Syn prezesa NIK stracił pracę, a w dniu publikacji raportu służby specjalne o świcie weszły do jego domu, pod pretekstem, że zamierza on popełnić samobójstwo. Wzmogło to tylko jeszcze determinację starszego Banasia. Kto zna go z dawnych lat, tego wcale ona nie dziwi.

W nurcie niepodległościowym i w krakowskiej opozycji pozostawał przez lata postacią niezwykłą, ikoniczną. Ze względu na szeroki zakres antykomunistycznej działalności ale i ponoszone ofiary. W stanie wojennym 26-letni ledwie wtedy Marian Banaś trafia do więzienia na półtora roku, opuści je dopiero w 1983, jeśli nie liczyć przepustki na drugie po tamtym 13 grudnia Boże Narodzenie. Spotykały go przeróżne szykany. Żona Banasia wtedy poroniła. Każdy, kto go bliżej poznał, doskonale wie, jak ważna pozostaje dla niego rodzina, zwłaszcza, że w latach 90 jego ukochany syn zginął w trakcie wspinaczki w Pirenejach. Ale też charakter ma weteran nurtu niepodległościowego prawdziwie żelazny. Dlatego dysponenci służb specjalnych, którzy na celownik wzięli kolejnego syna Banasia, pozbawiając go pracy, wrabiając w afery i wreszcie dokonując najścia na jego dom – celu nie osiągnęli. Ojciec złamać się nie dał.

Po publikacji raportu o “wyborach kopertowych” pozycja Mariana Banasia wydaje się silna jak nigdy. Wykazał się niezależnością od dawnych kolegów, którzy… z tym raportem nic już zrobić nie są w stanie. Co najwyżej mogą bać się następnego. Zaś opozycję, niedawno wbrew biografii i innym faktom uznającą go za typowy produkt pisowski… prezes NIK zawstydził. Wcześniej zresztą wyróżnił się staraniami o uszczelnienie systemu podatkowego.  Raport Banasia okazał się zaś tym, na co opozycja przez sześć lat zdobyć się nie potrafiła: systemową analizą pisowskiej samowoli w dziedzinie prawa, studium szczególnie rażącego przypadku, gdy w imię żądzy władzy na szalę rzucono zdrowie obywateli.

Dziś dawny niepodległościowy antykomunistyczny radykał Marian Banaś okazuje się najwyższym rangą po marszałku Senatu Tomaszu Grodzkim dygnitarzem państwowym niezależnym od pisowskiego układu rządzącego. I z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.        

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 3

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here