Artykuł ten piszę 13 dnia wojny. Sytuacja nie tylko na Ukrainie zmienia się już nie z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę. W sobotę gościł w Polsce sekretarz stanu USA Antony Blinken, a już w czwartek złoży wizytę wiceprezydent Kamala Harris. Planowana jest również wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie. Już w piątek swoje wystąpienie za pośrednictwem łączy internetowych wygłosić ma do połączonych izb polskiego parlamentu prezydent USA Joe Biden. Ofensywa dyplomatyczna trwa.
Niektórzy polscy politycy są zachwyceni tym, że jeszcze nigdy w tak krótkim czasie w Polsce swoich wizyt nie składali najważniejsi zachodni politycy. A wszystko to ma między innymi związek z pomysłem przekazania Ukrainie myśliwców MIG-29 przez Polskę, w zamian za co mielibyśmy dostać amerykańskie myśliwce F-16, o co prosi czy wręcz czego żąda prezydent Ukrainy. Dzisiaj brytyjski minister obrony Ben Wallace zapewnił, że Wielka Brytania poprze Polskę, jeśli ta zdecyduje się je dostarczyć Ukrainie. Ostrzegł jednak, że może to mieć dla Polski bezpośrednie konsekwencje, gdyż może nas narazić na bezpośrednią linię ognia ze strony Rosji, i że Polska musi ocenić to ryzyko. ,,To faktycznie duża odpowiedzialność ze strony prezydenta polski i ministra obrony.” Zapewnił jednocześnie, że Wielka Brytania będzie chronić Polkę.
W USA ponownie odżył pomysł ustanowienia strefy zakazu lotów nad Ukrainą, czego również domaga się prezydent tego państwa, co jest zrozumiałe, a co w opinii wielu polityków, jak choćby senatora republikańskiego Marco Rubio, doprowadziłoby do III wojny światowej, gdyż aby egzekwować przestrzeganie zakazu lotów, NATO musiałoby zestrzeliwać rosyjskie samoloty, które by go naruszyły. Polska przynajmniej jeszcze we wtorek była również temu przeciwna.
W dalszym ciągu trwa dostawa broni na Ukrainę. Także Unia Europejska przeznaczyła 500 mln euro na broń, amunicję, sprzęt wojskowy oraz zaopatrzenie w paliwo, kamizelki kuloodporne oraz hełmy. Nawet Niemcy, zmieniając zasady obowiązujące w polityce obronnej, wyraziły zgodę na przekazanie Ukrainie broni przeciwpancernej produkcji rosyjskiej, pochodzącej jeszcze z czasów NRD. Inne państwa są dużo bardziej ostrożne. Włochy i Węgry ograniczą swoją pomoc wyłącznie do akcji humanitarnej, a ci ostatni odmówili zgody na transport broni dla Ukrainy przez swoje terytorium. Francja, której prezydent Emmanuel Macron w swoim orędziu telewizyjnym 4 marca kilkakrotnie zapewniał, że Francja nie jest w stanie wojny z Rosją, dostarczy Ukrainie wyłącznie paliwo i nieokreślony bliżej sprzęt obronny.
A Polska? W tej chwili ciężar dostarczenia broni Ukrainie spoczywa głównie na Polsce, która ma 535 kilometrową granicę z Ukrainą. Według ekspertów od bezpieczeństwa, gdyby transporty z bronią zostały zaatakowane, czy to na terenie Polski, czy już po przekroczeniu granicy z Ukrainą, mogłoby to znacznie zwiększyć napięcie i doprowadzić do eskalacji zagrożenia. Dodatkowym czynnikiem stwarzającym realne niebezpieczeństwo jest zastosowanie wobec Rosji na bezprecedensową skalę sankcji gospodarczych odebranych przez nią jako nieprzyjazne działania skierowane przeciwko państwu rosyjskiemu, jego firmom i obywatelom. Największe jednak obawy powinno wzbudzić postawienie rosyjskich sił nuklearnych w najwyższy stan gotowości bojowej. Wojna nuklearna wydaje się mało prawdopodobna, ale nikt nie może lekceważyć tej możliwości.
Już w trakcie pisania tego artykułu o godzinie 19.45 pojawiła się informacja, że Polska nieodpłatnie przekaże USA wszystkie myśliwce MIG-29 do bazy w Ramstein w Niemczech, pozbawiając się w ten sposób jednej trzeciej powietrznych sił zbrojnych. W zamian mamy zakupić w USA używane myśliwce F-16. Należy pamiętać, że wykształcenie pilotów potrafiących obsługiwać te maszyny trwa co najmniej pól roku, a zakup myśliwców bojowych to nie zakup samochodu.
Ze strony polskich polityków padają uspokajające zapewnienia, że przekazanie samolotów Amerykanom, czy też NATO nie oznacza, że Polska jest w stanie wojny z Rosją. Czy mają rację? Czy istnieją konwencje i umowy międzynarodowe regulujące te kwestie, zwane prawem wojennym? Zgodnie z konwencją genewską oraz haską państwo staje się stroną konfliktu wyłącznie w przypadku wypowiedzenia wojny drugiemu państwu. Ta zasada nie zawsze była przestrzegana. W 1904 r. Japonia nie wypowiadając wojny Rosji zaatakowała Port-Arthur, co zapoczątkowało wojnę między tymi państwami. Karta Narodów Zjednoczonych z 1945 r. zakazuje używania siły w konfliktach międzynarodowych. W praktyce zasady wypowiadania wojny przez państwa, jako przejaw ich suwerenności, regulowane są ich wewnętrznym prawem. W przypadku Polski o stanie wojny decyduje Sejm, jedynie w razie zbrojnej napaści na terytorium Polski lub gdy z umów międzynarodowych wynika zobowiązanie do wspólnej obrony przeciwko agresji.
Deklaracja wypowiedzenia wojny nie musi oznaczać stanu wojny. Jej realizacją jest skierowanie oddziałów wojskowych przeciwko wrogiemu państwu. Prawo międzynarodowe nie mówi wprost czy dostarczanie broni państwu pozostającemu w stanie wojny oznacza stan wojny po stronie tego państwa. Do pewnego stopnia kwestię te reguluje Traktat o handlu bronią (TCA) wprowadzający przepisy dotyczące handlu bronią konwencjonalną, przyjęty przez Zgromadzenie Ogólne ONZ, który ustanawia embargo na sprzedaż pewnego typu broni lub sprzedaż do niektórych państw czy też organizacji. Artykuł 6 Traktatu zakazuje sprzedaży broni państwu dopuszczającemu się ludobójstwa lub zbrodni wojennych.
Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze w wyroku z 15 lipca 1999 r. w sprawie Dusana Tadica oskarżonego o zbrodnie wojenne w Bośni orzekł, że konflikt międzynarodowy ma miejsce wówczas, gdy jedno państwo wysyła swoje wojska na terytorium drugiego państwa w celu wspomagania sil opozycyjnych wobec rządu lub gdy prowadzi działania z dystansu polegające na ich finansowaniu, zaopatrywaniu i szkoleniu.
Prawnicy specjalizujący się w poruszonych wyżej kwestiach są zgodni, że dostarczanie broni zaatakowanemu państwu, w celu umożliwienia mu obrony nie jest jednoznaczne z wypowiedzeniem wojny agresorowi. O przystąpieniu do wojny decyduje wysłanie na teren objęty działaniami wojennymi uzbrojonych oddziałów wojskowych. Dostarczenie broni oznacza jedynie pomoc wojskową dla jednej ze stron konfliktu i brak neutralności, to jest opowiedzenie się po jednej ze stron konfliktu, co może spotkać się z reakcją agresora, ale nie militarną.
Tyle w tej kwestii prawo międzynarodowe. Istotnym jednakże jest jak Rosja interpretuje przystąpienie do wojny w przypadku Ukrainy. Dla Putina nieprzekraczalną granicą oznaczającą wypowiedzenie wojny Rosji jest ustanowienie zakazu lotów nad Ukrainą, co oznaczałoby zestrzelenie rosyjskich samolotów nad jej terytorium. Tak samo Rosja potraktowałaby wyrażenie zgody na start samolotów pilotowanych przez Ukraińców z lotnisk państw sąsiadujących z Ukrainą.
Reasumując: Przystąpienie do wojny i neutralność nie jest w sposób precyzyjny zdefiniowany przez prawo międzynarodowe, a wysłanie broni na Ukrainę przez Polskę nie oznacza, że jesteśmy w stanie wojny z Rosją.