Co najmniej jedną książkę w ciągu roku przeczytało 38 procent Polaków – wynika z badań Biblioteki Narodowej w 2017 r. Oznacza to, że 62 procent Polaków nie czyta w ogóle książek. Jedynie 9 procent Polaków przeczytało w 2017 roku siedem i więcej książek.
Z perspektywy czasu widać, że liczba deklarujących lekturę co najmniej jednej książki w ciągu roku („czytelników książek”) wyraźnie spadła w latach 2004–2008. O ile jeszcze na początku nowego stulecia odsetek czytelników książek oscylował wokół 55%, o tyle od 2008 roku wynosi około 40%. Wyraźnie zmalał też odsetek tzw. czytelników intensywnych, którzy czytali 7 i więcej książek w ciągu roku. Spadek z poziomu 24% w roku 2000 do 9 procent obecnie, a więc o ponad 60 procent pokazuje, jak poważnie zmniejszył się społeczny zasięg książki w Polsce.
Bardzo silne są wzorce wyniesione z rodziny i otoczenia. Osoby z domów, gdzie czytają wszyscy pozostali, same także czytają książki (aż 82%), w przeciwieństwie do domów, w których się nie czyta (tu tylko 13% deklarowało czytanie). Jeszcze wyraźniej widać tę zależność w pytaniu o znajomych i przyjaciół: w nieczytającym kręgu towarzyskim znajdziemy zaledwie 5% czytelników.
Temat tygodnia: polskie czytelnictwo w głębokim dołku
Jeżeli chodzi o czytanie sumarycznie – to ono chyba się nie zmniejszyło, zmieniła się tylko jego struktura, nastąpiło przesunięcie z książek na smartfony. To jest jednak zupełnie inne czytanie, polega na wyszukiwaniu sensacji i sensacyjek, a z osobami wychowanymi na smartfonach trudno jest rozmawiać, bo struktura ich myślenia przypomina strukturę stron internetowych, które czytają (bardziej właściwie byłoby może napisać “po których ślizgają się wzrokiem”). Trudno jest z nimi utrzymać w rozmowie jeden wątek przez czas dłuższy niż 15-30 sekund, tyle ile trwa zapoznanie się za nagłówkiem wiadomości oraz prześlizgnięcie się wzrokiem po tekście. Jak z dzisiejszej Gazety.pl: “Borusewicz: Pellowski może sobie jego pomnik ks. Jankowskiego postawić przed piekarnią”. I takich wiadomości kilkaset dziennie. Straszne.
Co do “sumaryczniego czytania”, to nie wydaje mi się, żeby elektroniczne nośniki zastępowały papierowe książki, wystarczy przeczytać artykuł “Mikroskopijne nakłady internetowej prasy” http://pnp24.pl/internet-prasa/ żeby zobaczyć, jak słabo idzie zastępowanie.
Poza tym badania obejmują obie formy czytelnictwa.
A struktura mozaikowa to prawda, poza tym pamięć – kilkudniowa i z zero układania tego w jakąś konstrukcję rzeczywistości.