Władze Sejmu głosami przedstawicieli PiS przełożyły obrady o dwa tygodnie, chociaż jeszcze niedawno zasiadający w nich Ryszard Terlecki zarzucał opozycji, gdy przegłosowała jednodniowe opóźnienie, że szkodzi zdrowiu Polaków, bo opóźnia pracę nad ustawą antycovidową. Tyle, że gdy już ją uchwalono, nie została nawet przesłana do prezydenta.

Tym razem pandemia – a konkretnie liczba zachorowań wśród pracowników parlamentu – stanowi wyłącznie pretekst. W PiS nie ma zgody, żeby poprzeć prezydencki projekt regulacji antyaborcyjnej, który ma posłużyć wyjściu z impasu po wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Rządzący liczą też, że wywołane nim demonstracje protestacyjne wygasną i drogi do Sejmu parlamentarzystom PiS nie będzie musiała torować policja.

Paradoks projektu prezydenckiego polega na tym, że miał być kompromisowy, a dzieli nawet największy klub parlamentarny. Istotą rozwiązania propagowanego przez Andrzeja Dudę pozostaje utrzymanie trzeciej przesłanki dozwolonej aborcji, zniesionej przedtem przez wyrok Trybunału Przyłębskiej. Oprócz sytuacji gdy ciąża stanowi wynik przestępstwa lub zagraża życiu matki, stałyby się nim nie każde stwierdzone wady płodu, jak było to wcześniej, tylko tzw. letalne, uniemożliwiające dziecku życie. Faktycznie oznacza to i tak zaostrzenie przepisów antyaborcyjnych w porównaniu z sytuacją, zanim zajął się nimi Trybunał, ale “obrońców życia” w samym PiS wcale to nie przekonuje. Dla nich to doskonała okazja, żeby postawić się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Liczyć też mogą, że ujmie się za nimi ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk, w którego mediach wcześniej krytykowano jako szkodliwą dla wsi “piątkę Kaczyńskiego”, co przyczyniło się do zarzucenia przez PiS tego projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, zakładającej likwidację hodowli zwierząt futerkowych poza królikami oraz zakaz uboju rytualnego bydła. Po tym, jak zmuszony był ustąpić w tej kwestii, Kaczyński nie ma już takiego posłuchu wśród swoich. Zwłaszcza, że przyszło mu zrezygnować również z ustawy o bezkarności urzędniczej, którą PiS próbował wprowadzić pod pretekstem COVID-19. W tym wypadku nawet obecna anemiczna opozycja nie kwapiła się pomóc rządzącym, chociaż głosowała z nimi w sprawie “piątki Kaczyńskiego” (z wyłączeniem PSL – Kukiz’15 oraz Konfederacji) a wcześniej podwyżki uposażeń polityków, w tym własnych (z wyjątkiem Konfederacji i dziewiątki posłów Koalicji Obywatelskiej).

Duda nie miał zamiaru rządzącym pomagać, raczej wejść do gry, bowiem od zwycięskich wyborów, które dały mu drugą prezydencką kadencję nie przejawia większej aktywności. Dla Kaczyńskiego istotnym ostrzeżeniem pozostaje fakt, że prezydent w kwestii aborcji mówi jednym głosem z wicepremierem rządu Mateusza Morawieckiego Jarosławem Gowinem. Sojusz obu polityków staje się faktem. Stawiają na umiarkowanie, w sytuacji gdy codziennie odbywają się demonstracje, na które władza reaguje wzmożoną histerią albo próbami represji, przywodzącymi na myśl stan wojenny, gdyby nie słabsza logistyka władzy (groźby wobec uczniów i pracowników, wytyczne prokuratora Bogdana Swięczkowskiego dla aparatu represji). Pogubił się zupełnie minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński, zresztą wywodzący się z też wyspecjalizowanej w akcjach ulicznych Ligi Republikańskiej, tyle, że organizowanych za rządów SLD. Kamiński… niby jest, a jakby go nie było. Z kolei poniedziałkowej odprawy policji w sprawie kolejnych protestów nie prowadził jej komendant Jarosław Szymczyk, tylko jego zastępca, bo ten pierwszy sprzeciwia się rozwiązaniom siłowym.
Grozy sytuacji rządzących dopełnia fakt, że za wszystko to nominalnie odpowiada… Jarosław Kaczyński, jako wicepremier sprawujący nadzór nad sprawami bezpieczeństwa. Gdy obejmował tę funkcję, nikt jego uprawnień nie traktował poważnie, wydawało się, że wystarczy mu pilnowanie Zbigniewa Ziobry (bo jego resort sprawiedliwości po raz pierwszy w historii odrodzonej demokracji zaliczono do ministerstw siłowych). Teraz okazuje się, że znany z braku bohaterskiego życiorysu lider (demonstranci co rok skandują przed willą Kaczyńskiego: “13 grudnia spałeś do południa”) zmierzyć się musi z problemami, które go przerastają.

Czołowi politycy PiS postanowili zatem przeczekać.

Późnym wieczorem w poniedziałek, gdy przed Sejmem trwały demonstracje, od strony Górnośląskiej którędy dało się wyjść bez problemu, napotkałem wicemarszałka Ryszarda Terleckiego, spacerującego nerwowo, rozglądającego się wokół i zaciągającego się papierosem. Nie ulega wątpliwości, że nawet nieliczni politycy PiS ze stażem opozycyjnym z czasów PRL – a profesor Terlecki do nich się zalicza – źle znoszą pracę w tym gmachu przy akompaniamencie okrzyków zza okna i wśród niezbędnych pytań, która droga wyjazdu jest wolna, bo zabezpieczona przez policję.

Albania Kaczyńskiego

W piątek znów zakomunikowano o rekordowej liczbie tych ostatnich: ponad 20 tys dziennie. Odpowiedzialności za to nie da się przerzucić na organizatorów protestów, chociaż pisowskie media próbują, ale wiadomo, że chorzy zarazili się wcześniej.

Read more

PiS liczy więc, że dwa tygodnie wystarczą, by demonstracje osłabły. Nic jednak nie potwierdza takich przewidywań: w dobie pandemii ludzie mają więcej determinacji ale i czasu, zaś do protestów dołączają kolejne grupy społeczne. PiS dodatkowo je ze sobą skonfliktował, w wielu kwestiach – zamknięcia cmentarzy czy ograniczenia pracy restauracji do posiłków na wynos – łamiąc nawet własne uprzednio składane obietnice. Teraz zbiera efekty własnych działań. W środę rząd ma ogłosić nowe restrykcje. A wraz z nimi pojawią się również nowi poszkodowani. 

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 5

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here