W Polsce donosi się na rodaków z olbrzymią gorliwością. Najczęściej jednak robione jest to w złości i podawane są informacje niezgodne z prawdą. Ilość sygnałów dobrowolnie płynących do organów podatkowych bezpośrednio od podatników jest duża.
Z danych podanych z różnych oddziałów Krajowej Administracji Skarbowej widać, jaka jest skala zjawiska. W Krakowie w okresie prawie dwóch lat nadeszło niemal 4,5 tys. donosów. W efekcie tych informacji przeprowadzono 17 postępowań. W łódzkiej izbie wskaźnik potwierdzalności donosów wyniósł 17 procent.
Od czasu uruchomienia Krajowego Telefonu Interwencyjnego KAS na sam telefon i skrzynkę e-mailową wpływa miesięcznie ok. 400 zgłoszeń. W województwie mazowieckim donosów jest najwięcej – ok. 6,5 tysięcy rocznie. W większości regionów liczba donosów mieści się w przedziale 2,5–3,5 tys. W województwie warmińsko-mazurskie jest najmniej – 1,5 tys.
Statystyki donosów nie są pełne, gdyż zlikwidowano obowiązek sporządzania sprawozdań o wpływających do urzędów doniesieniach.
Izby administracji skarbowej sprawdzają każdy donos, również ten od nieznanego lub nieprawdziwego nadawcy – anonim. Jednak „bardzo często informacje zawarte w takich pismach nie znajdują potwierdzenia w faktach czy poczynionych ustaleniach” – jak podaje adminsitracja skarbowa. Są on najczęściej pisane na podstawie przypuszczeń i często informacje pochodzą od osób skonfliktowanych ze sobą.
Komentarz redakcji: Na zachodzie donoszenie to nakaz, przymus społeczny. W Polsce donosiciel jest obiektem pogardy. Bo często gęsto jest to sposób na utrudnienie życia innym i owoc powszechnej, niestety, zawiści. Polskie władze powinny czynić wszystko, aby zarabianie pieniędzy nie było czymś wstydliwym, a nie dokładać jeszcze jednego obciążenia tym, którzy wytwarzają dochód narodowy i tworzą miejsca pracy. Po pierwsze nie przyjmować anonimów, bo są one jedynie przyczyną problemów i nerwów niczemu niewinych przedsiębiorców.