Dokładnie przed trzydziestu laty za rządów Jana Olszewskiego Polska odnotowała pierwszy od zmiany ustroju wzrost gospodarczy. Dane z kwietnia 1992 r. interesowały nie tylko ekonomistów i statystyków. Pokazały milionom Polaków, znękanym społecznymi kosztami planu Leszka Balcerowicza, który dopiero co przestał być wicepremierem – w rządzie Mecenasa w ogóle takiej funkcji nie było – że demontaż komunizmu przynosi dobre skutki.
Jan Olszewski – jak dotąd ostatni autorytet społeczny u steru władzy w Polsce – nie kłamał, gdy podejmując się swojej misji, zapowiadał, że poprowadzi rząd przełomu. Ten ostatni nie dokonał się w sferze politycznej, gdzie niszczące okazały się spory z prezydentem Lechem Wałęsą i silną wtedy opozycją, której przewodziła probalcerowiczowska Unia Demokratyczna (później Unia Wolności), lecz w dziedzinie najważniejszej dla zwykłych Polaków. Przyczyniła się do tego zmiana postawy wobec majątku narodowego dokonana za rządów Mecenasa oraz wykorzystanie efektów pracowitości Polaków.
Sukces ponad podziałami, premiera co mówił, że na gospodarce się nie zna
Dawny obrońca w procesach politycznych PRL mec. Olszewski oznajmiał wprawdzie, że na gospodarce się nie zna – ale ekipę do sterowania nią dobrał optymalną.
Współtwórcami sukcesu, który z dumą przyszło ogłosić w kwietniu 1992 r. a więc w trzy lata od zakończenia obrad Okrągłego Stołu stali się przedstawiciele rywalizujących na co dzień orientacji politycznych: dawny bohater więziennych głodówek działacz Solidarności Jerzy Kropiwnicki, który w gabiniecie “Olsza” objął resort pracy oraz zasiadający jeszcze przy Okrągłym Stole po przeciwnej stronie (zwanej wtedy eufemistycznie “koalicyjno-rządową”) minister finansów Andrzej Olechowski a także główny doradca gospodarczy premiera ekonomista i przedsiębiorca Dariusz Grabowski, co przedtem w trakcie zorganizowanego przez Region Mazowsze NSZZ “S” mityngu na Politechnice Warszawskiej apelował do Jacka Kuronia, żeby zamiast rozlewać bezrobotnym darmową zupę stworzył im szansę, żeby sami na nią zarobili. Jako alternatywę dr Grabowski proponował mechanizmy, pozwalające Polakom “wybić się na własność” jak uwłaszczenie majątku zakładów pracy i mieszkań niewłasnościowych [1].
Między prowizorium a nocą teczek
Co szczególnie istotne – przełomu w gospodarce dokonał gabinet pozbawiony stabilnej większości parlamentarnej a nawet budżetu (rządził w oparciu o prowizorium), zwalczany w dodatku nawet przez część ugrupowań, które oddelegowały do niego swoich ministrów. Prezes współworzącego sojusz Porozumienia Centrum Jarosław Kaczyński marzył już o kolejnej koalicji – z Unią Demokratyczną, która miała zakompleksionego “żoliborskiego inteligenta” wprowadzić na warszawskie salony. Za sprawą matactw Wałęsy i Kaczyńskiego spełzły na niczym rozmowy o poszerzeniu zaplecza rządu z Konfederacją Polski Niepodległej, Kongresem Liberalno-Demokratycznym oraz Polskim Stronnictwem Ludowym. Jeśli pominąć dwuznaczną postawę PC (wywołała ona bunt młodych posłów, skłonnych jak Andrzej Anusz czy Piotr Wójcik do poparcia Mecenasa), rząd opierał się głównie na niewielkich ugrupowaniach prawicowych. Wielu ministrów otwarcie grało na siebie, jak szef MSW Antoni Macierewicz, którego awanturnicza akcja lustracyjna przyspieszyła upadek gabinetu po nocy teczek 4 czerwca 1992 r. czy Jan Parys, który jako szef resortu obrony oskarżał Wałęsę i jego otoczenie o spiskowanie z generałami, ale dowodów przedstawić nie umiał. Nie gabinetowe zdolności lecz mecenasowska charyzma autorytetu społecznego i współautora statutu pierwszej dziesięciomilionowej Solidarności przyczyniły się więc do sukcesu z kwietnia 1992 r. Dla wielu Polaków będącego kamieniem milowym, nagrodą za trudy i cierpliwość, dowodem, iż powrót demokracji owocuje zarazem korzystnymi zmianami gospodarczymi a demontaż dawnego systemu nakazowo-rozdzielczego nie musi dla poziomu życia ani innych parametrów gospodarki oznaczać równi pochyłej. Wzrost produktu krajowego brutto stał się argumentem, że Polska znów się rozwija.
Nawet ksiądz wtedy grał na giełdzie
Znaczna część Polaków zachłysnęła się wtedy możliwościami, oferowanymi przez nowy kapitalistyczny ustrój i jego atrybuty. Klimat ówczesny oddaje scena rozmowy w konfesjonale ze zekranizowanego później przez Waldemara Dzikiego “Pierwszego miliona”, opowieści o chłopakach z warszawskiej Pragi robiących majątek na giełdzie:
“Ksiądz poruszył się i nachylił do kratki (..).
– Twoim zdaniem, kontrakt Exbudu jest wykonalny?
– O Boże? To ksiądz gra? – Frik nie mógł ukryć zdumienia.
– Jako moralista z zawodu nie chcę przyłączyć się do biadolenia, że dla pieniędzy ludzie tracą duszę. Wiem, że można stracić duszę również kiedy się pieniądze lekceważy. Rozumiesz mnie? No to powiedz, co z tym Exbudem?
– Na walnym zgromadzeniu mówili o dużym kontrakcie w Turcji. Ale jak ten kontrakt jest niewykonalny…
– To sam wiem.
– To ksiądz gra?! (..)” [2].
Zaś w filmie Natalii Korynckiej-Gruz “Amok” ojciec, inteligent starego chowu, dzieli się z synem wątpliwościami na wiadomość, że ten porzucił stałe zajęcie dla gry na parkiecie warszawskim.
“- Wiesz, synku, giełda to pieniądze bez pracy.
– Dużo gorsza jest praca bez pieniędzy, tato” [3].
Tytułowy amok opanował wtedy Polskę, w tym również ponoszącą przemożne koszty zmian prowincję w takim stopniu, że niekiedy w szkołach dzieci pytały wymagającego nauczyciela, czy “warto się tak starać za tę zapomogę”, mając na myśli niską pensję pedagoga. Ten ostatni zaś nierzadko specjalnie parkował samochód trzy ulice od szkoły, wstydząc się przed pupilami wiekowego “rzęcha”.
Z drugiej strony miliony Polaków, zwłaszcza robotnicy zwalniani z likwidowanych lub przekształcanych przedsiębiorstw państwowych oraz załogi zamykanych PGR-ów – wyłączona została z wszelkich beneficjów transformacji ustrojowej.
W takich właśnie warunkach stający na czele rządu Jan Olszewski publicznie postawił pytanie: Jaka Polska?
Rychło za jego i wykonawców rządowej polityki gospodarczej sprawą okazała się ona Polską rozwoju i ponownego wzrostu.
Fabryka warta mniej niż składowane w niej żarówki
Wcześniej kierujący rządem Mecenas zastopował budzące wątpliwość prywatyzacje z wyjątkiem jednej – fabryki Fiata, kiedy to dał się przekonać Olechowskiemu, że w razie zwłoki inwestor się wycofa, chociaż przed przesadnym pośpiechem przestrzegał go Grabowski.
Za rządów poprzednika Olszewskiego w fotelu premiera, Jana Krzysztofa Bieleckiego modelowym wyrazem przekonania, że “fabryka warta jest tyle, za ile da się ją sprzedać” okazało się przekształcenie własnościowe zakładów Polam. Produkowane przez nie żarówki trafiały kiedyś do państwowych sklepów. Gdy handel sprywatowano, nikt już ich brać nie chciał. Zakład zbyto więc za niewielką kwotę. Nabywca wykorzystał koniunkturę międzynarodową. W państwach arabskich w związku ze zniszczeniami po pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej (proamerykańska koalicja wygnała wtedy z Kuwejtu okupującego ten kraj irackiego dyktatora Saddama Husajna) pojawiło się wielkie zapotrzebowanie na wszystko co szklane. Zalegające w magazynach żarówki sprzedano więc szybko Arabom za cenę przewyższającą tę, za jaką wcześniej kupiono cały zakład.
Wzrost gospodarczy przetrwał aż do pandenii
Celem Jana Olszewskiego stało się zerwanie z podobnymi, drenującymi budżet państwa praktykami. Mecenas okazał się pierwszym po zmianie ustrojowej premierem, przywiązującym wagę do kwestii majątku narodowego. O okiełznaniu choasu przemian własnościowych była już mowa. Premier dbał o to, by niewidzialna ręka rynku tak mocno reklamowana przez poprzedników nie okazała się dłonią aferzysty.
Od osiągniętego wówczas wzrostu gospodarczego nie było już odwrotu. Przetrwał niemal trzy dekady, kres położyła mu dopiero pandemia koronawirusa a ściślej podjęte wobec niej przez rządzących środki zaradcze z przymusowym zamykaniem całych branż (lockdownem) włącznie. Pod koniec rządów Jerzego Buzka w okresie globalnego załamania spowodowanego pęknięciem bańki internetowej, związanym z przewartościowaniem na światowych giełdach spółek, kojarzonych z nowymi technologiami a także z argentyńskim kryzysem finansowym, wzrost produktu krajowego brutto zmalał wprawdzie do wskaźników, jakimi zwykle zajmują się raczej farmaceuci niż ekonomiści, ale został obroniony. Podobnie gdy eksplodowała następna bańka ryzykownych kredytów mieszkaniowych i zbankrutowało Lehman Brothers, a u nas rządził Donald Tusk, Polska zachowała status jedynej w Europie zielonej wyspy w morzu kryzysu. Ścieżka wzrostu prowadziła nas przez ponad ćwierćwiecze.
Wielka w tym zasługa premiera Olszewskiego, co wprawdzie twierdził, że na gospodarce się nie zna, ale dobrał sobie mądrych doradców i nacisk położył na uznawane przez siebie za kluczowe pojęcie woli politycznej. To był naprawdę rząd przełomu. Dlatego skoro świętujemy rocznice tragedii (katastofa smoleńska) i wątpliwych sukcesów (uchwalenie Konstytucji) tym bardziej warto pamiętać o kwietniu 1992 r, który pokazał, że Polacy potrafią się odnaleźć w zmienionych warunkach ustrojowych przynajmniej pod warunkiem, że władza im w tym nie przeszkadza.
[1] por. Dariusz Grabowski. Pytanie o Polskę [w pracy zbiorowej:] Racja stanu. Janowi Olszewskiemu. Zysk, Poznań 2011
[2] Marek Miller. Pierwszy milion, czyli chłopcy z Mielczarskiego. Prószyński i S-ka, Warszawa 1999, s. 99
[3] Amok, reż. Natalia Koryncka-Gruz. Film Polski 1998