W maju wszyscy emeryci i renciści otrzymają jednorazowo taką samą kwotę 888 złotych „na rękę” (1100 złotych brutto) czyli równowartość jednomiesięcznej najniższej emerytury. W czym widzę problem? Koszyk dóbr i usług dla emeryta w sposób znaczący różni się od zawartości koszyka młodego, czynnego zawodowo obywatela. Ludzie starsi swoje niewielkie emerytury – średnio nie przekraczające 2 tysięcy złotych wydają najczęściej na drożejące: czynsz, energię, żywność, lekarstwa oraz usługi i opiekę. W znikomym stopniu są oni konsumentami taniejących produktów, na przykład nowoczesnych gadżetów.
Przeciętne wynagrodzenie w ostatnich trzech latach rosło o ponad 5% średniorocznie. Podrożały produkty, usługi, wizyty lekarskie i opieka, których potrzebują emeryci. W roku 2017 żywność zdrożała o 4,2%, a energia o 3,2%. Z kolei w 2018 roku żywność zdrożała o 2,6%, energia o 3,6%. Jednocześnie wskaźnik inflacji za rok 2017 według GUS wyniósł 2%, a w 2018 – 1,6%. Wszystko to przemawia za tezą, że wskaźnik inflacji koszyka dóbr i usług konsumowanych przez emeryta był zdecydowanie wyższy od podawanego przez GUS.
A przypomnijmy, że waloryzacja emerytur dokonywana jest według algorytmu – wskaźnik inflacji wyliczony przez GUS z roku poprzedniego powiększony o 20% wskaźnika wzrostu średniej płacy. Jeśli tak, to nie ulega wątpliwości, że w ostatnich co najmniej trzech latach waloryzacja emerytur i rent była zaniżona w stosunku do realnego wzrostu cen koszyka zakupów emerytów.
Co więcej, waloryzacja dotyczy roku bieżącego, kiedy dokonuje się kolejny wzrost cen, czyli niejako po raz drugi emeryci i renciści „nie nadążają” w uzyskiwanych świadczeniach za dynamiką i poziomem cen. Jeśli przyjmiemy, że niedoszacowanie wyniosło 1% rocznie, to w przypadku emeryta otrzymującego 2 tysiące złotych miesięcznie, jego strata roczna wyniosła około 240 złotych, co w okresie trzech lat daje ponad 750 złotych niedopłaconych świadczeń. Jeśli przyjmiemy, że niedoszacowanie wyniosło 2% rocznie to otrzymamy 500 złotych niedopłaconych świadczeń rocznie i ponad 1500 złotych po trzech latach. Proszę zestawić te kwoty z 888 złotymi, które w swej łaskawości chce wypłacić emerytom i rencistom Jarosław Kaczyński. Zgodzicie się Państwo, że jego hojność mocno blednie. Co więcej, pamiętać należy, że od 2020 roku rozpoczną się poważne wzrosty cen począwszy od energii, poprzez usługi, żywność i inne towary. Czy taka perspektywa pozwala żyć beztrosko, spać spokojnie?
Pytam – czy nie byłoby uzasadnione, miast dawać wszystkim po równo, podnieść najniższą emeryturę na stałe o około 200 złotych do poziomu minimum socjalnego?
A jeśli już mówimy o „trzynastce”, to może lepszym rozwiązaniem byłaby proporcjonalnie wyższa kwota dla emerytów w wieku ponad 70-ciu i 80 lat?
Wreszcie nie mogę nie zapytać – czy Jarosław Kaczyński, sam będąc w wieku emerytalnym, otrzymując „trzynastkę” nie będzie miał poczucia upodlenia, że próbuje się go przekupić na okoliczność wyborów, a z drugiej strony poczucia wstydu, że to on jest pomysłodawcą jałmużny dla seniorów?
Wygrani i przegrani „Dobrej Zmiany”
Stawiam pytanie, moim zdaniem fundamentalne. Jeśli gospodarka jest podstawą bytu materialnego, ale też duchowego narodu i państwa, to co jest i będzie przez lata najważniejszym problemem jej rozwoju? Postawmy diagnozę, sprawdźmy czy zastosowano właściwą terapię. Za główny, niezmienny problem polskiej gospodarki uważam podział wytworzonej nadwyżki ekonomicznej. Polacy jako społeczeństwo na dorobku od trzech dziesięcioleci pracują […]