– Gdzie jest Hunter? – wykrzykiwali w trakcie kampanii wyborczej zwolennicy Donalda Trumpa. Syn jego zwycięskiego, jak się później okazało kontrkandydata, demokraty Joego Bidena stanowił dla tego ostatniego znaczny kłopot. Ojciec nigdy jednak nie wyparł się niesfornego Huntera, pacjenta klinik odwykowych oraz uczestnika podejrzanych interesów na Wschodzie Europy – i być może nie pomimo to lecz właśnie z tego powodu wybory wygrał. Bo Amerykanie cenią przecież rodzinę.

Były minister ekologii i zasobów naturalnych Ukrainy Mykoła Złoczewski zaproponował Hunterowi Bidenowi za sutą pensję wejście do władz nominalnie prywatnego koncernu gazowego Burisma Holdings.

“Aby zwiększyć prestiż i poprawić reputację Burismy, Złoczewski postanowił utworzyć radę nadzorczą, w skład której wchodziliby nie-Ukraińcy mający rozpoznawalne nazwiska i globalne kontakty. Najbardziej prominentnym członkiem tej Rady stał się Aleksander Kwaśniewski, były prezydent Polski i zwolennik demokracji (..). “To jest prywatne przedsiębiorstwo, oczywiście, że płacą – powiedział mi Kwaśniewski w pewnym momencie, odnosząc się do dysonansu, jaki mogłem odczuwać między idealizmem a hojnym wynagrodzeniem. – Możesz być opłacany przez Rosjan lub ludzi, którzy z nimi walczą” – relacjonuje w swoich wspomnieniach Hunter Biden [1].

Trump ogłosił wtedy, że młody Biden wyjechał z Chin z kwotą 1,5 mld dol. Hunter to prostuje: skądże, przed podróżą firma zgromadziła zaledwie 4,2 mln dol a on sam jeszcze wtedy nie był jej udziałowcem.

Bulwersujące okazują się rozległe interesy Bidena juniora. Znacznie więcej miejsca w autobiografii poświęca on jednak nie miliardom lecz zwyczajnym ludzkim upadkom, jakie stały się jego udziałem. 

“Ostatnią rzeczą, jakiej chciałem, to żeby tata zjawił się pod moim blokiem z obstawą licznych agentów służb bezpieczeństwa. Ale po prawie miesiącu miał dosyć. Zredukował obstawę do minimum i zapukał do moich drzwi. Wpuściłem go do środka. Wyglądał na przerażonego tym, co zobaczył (..). Spojrzałem tacie w oczy i dostrzegłem rozpacz, niepokój, nawet strach, że nie będę w stanie się ocalić (..). Utknąłem w bezlitosnym pijackim ciągu, którego w żadnym razie nie mogłem kontynuować” [2].

Hunter zamyka się w garażu. Na siedzeniu samochodu pije na umór, wprost z butelki.

Znacznie gorsze jednak okazują się narkotyki. Za ich sprawą odwiedza obozowisko bezdomnych, żeby tam zdobyć najgorszą ich odmianę – crack. Pomieszkuje w Waszyngtonie wraz z podstarzałą murzyńską dilerką “dragów”.

Są jednak kolejne ośrodki odwykowe, stałe wsparcie ze strony ojca, który nigdy się go nie wstydzi, wreszcie ukochana kobieta – kolejna w jego życiu – która traktuje go jak dziecko i odbiera telefon komórkowy, by z niego wykasować podejrzane kontakty, a przede wszystkim motywuje do pracy nad sobą. Opowieść, przynajmniej w tej części, jaką znamy, znajdzie swój happy-end. To przecież Ameryka.      
Hunter Biden okazuje się jednak też, co często razi, mistrzem w usprawiedliwianiu własnych upadków. Tragiczne doświadczenia: śmierć matki i brata w wypadku samochodowym, potem odejście drugiego brata po długiej walce z nowotworem, wreszcie długotrwała presja, spowodowana karierą ojca – wszystko to wytwarza traumę. Jednak inni członkowie licznej i zżytej rodziny Bidenów lepiej potrafili sobie z nią poradzić. 

“Same piękne rzeczy” nie są typową historią syna prominenta. Raczej opowieścią o walce z własnymi demonami, poskramianiu tego, co złe w samym człowieku. Lektura może nużyć i przygnębiać, bo jak długo da się czytać o ciągach i odwykach, dilerach i psychiatrach, ale szczerość Bidena juniora zasługuje na pewne uznanie.

Nie ulega wątpliwości, że Hunter napisał tę książkę dla ojca, najpotężniejszego człowieka świata – Joego Bidena, który nigdy nie odmówił swojemu synowi zrozumienia ani ludzkich i empatycznych reakcji na jego tak kłopotliwe przede wszystkim dla prezydenckiego wizerunku niezliczone upadki. 

[1] Hunter Biden. Same piękne rzeczy. Wspomnienia. Angora, Warszawa 2021, s. 151-153
[2] ibidem, s. 144-145 

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 3

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here