Na bazarach rządzą przyjezdni, Rumuni i Bułgarzy. To oni ustalają ceny. Nikt nie sprawdza, czy mają pozwolenie na handel. Podatków nie płacą, nie wiadomo też, skąd pochodzi ich towar. Trzeba uregulować zasady handlu, by zapewnić polskim kupcom równe szanse.
Dariusz Grabowski
przedsiębiorca
– W trakcie mojej kampanii dowiedziałem się rzeczy porażających: na bazarach w Pionkach, Kozienicach i innych miastach rządzą przyjezdni, Rumuni i Bułgarzy. To oni ustalają ceny Nikt nie sprawdza, czy mają pozwolenie na handel. Podatków nie płacą, nie wiadomo też, skąd pochodzi ich towar – wyliczał w trakcie konferencji prasowej w Radomiu Dariusz Grabowski, kandydat do Sejmu z listy pSL. Wielu Polaków boi się przychodzić na bazar.
Zadowoleni z takiego obrotu sprawy bułgarscy sprzedawcy nazwali nawet piątkowy targ w Pionkach „złotymi tarasami”. Wypierają polskich kupców, których nikt nie broni. Dla przyjezdnych handlarzy to rzeczywiście złoty interes. Z każdym kolejnym tygodniem jest ich coraz więcej.
– Nie chodzi o to, by przybyszom w ogóle handlu zakazać – uważa Grabowski. Trzeba jednak uregulować jego zasady, by zapewnić polskim kupcom równe szanse. Na razie mamy do czynienia z paradoksem: są u siebie, a czują się obcy.
Przyjezdnym nikt nie sprawdza pozwoleń ani jakości towaru. Tymczasem polscy kupcy są kontrolowani drobiazgowo i wielokrotnie.
– Nie wolno polskich kupców szykanować ani blokować – zastrzegł kandydat PSL do Sejmu z okręgu radomskiego. Podkreślił, że jego ocena sytuacji stanowi efekt wielu wizyt i rozmów, jakie odbył na bazarach Ziemi Radomskiej.
Przyjezdnym wystarczy zrobić zdjęcie, by zobaczyć, jak się wycofują. To dowód, że mają wiele do ukrycia. A polscy kupcy chcą handlować uczciwie.
5 października polscy przedsiębiorcy spotkają się na proteście w imię równych szans. Upomnimy się o powszechny samorząd gospodarczy.
Dariusz Grabowski przypomniał znane ze stadionów i hal sportowych zawołanie kibicowskie: „Gramy u siebie, Polacy, gramy u siebie”. Kupcy z Ziemi Radomskiej nie mają poczucia, że naprawdę są u siebie – przestrzegł.
Podobnie wygląda już od dawna sytuacja w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej, gdzie targowisko stało się Chinatown, opanowali je bez reszty przybysze z Azji. Transferują stamtąd grube miliony dolarów i euro. Wólka wkomponowała się już w podwarszawski pejzaż gospodarczy. Okolice stolicy są jednak bez porównania zamożniejsze, więc straty okazują się mniej dotkliwe. Za to kupcy Ziemi Radomskiej nie mają dokąd pójść. – Należy im się przywrócenie warunków równej i uczciwej konkurencji – podkreśla Dariusz Grabowski. Powinny się tym wspólnie zająć władze samorządowe i administracja skarbowa, a prawo musi być codziennie egzekwowane, bez wyjątków.
Kandydat PSL do Sejmu Dariusz Grabowski zapowiedział, że 5 października polscy przedsiębiorcy spotkają się na proteście w imię równych szans. Zamierzają upomnieć się o powszechny samorząd gospodarczy, który – zlikwidowany przez komunistów po wojnie – nie odrodził się w wolnym kraju. Grabowski sam jest przedsiębiorcą i współtwórcą porozumienia, które doprowadziło do stworzenia na listach PSL rzeczywistej trójkoalicji ludowców, Kukiz’15 i przedstawicieli przedsiębiorców.
– To, co proponuje przedsiębiorcom władza, to nie kiełbasa, ani nawet parówki, tylko ochłapy wyborcze – ocenił Grabowski niedawne projekty PiS adresowane do polskich przedsiębiorców.
Radom zaś, w ocenie kandydata, ma to nieszczęście, że władze wiele mu obiecują, ale mało z tego realizują.
Szczęście ma za to do dobrych pasterzy. Grabowski przypomniał postaci biskupów Zygmunta Zimowskiego i Jana Chrapka, a także zmarłego niedawno Ojca Huberta Czumy. Wspólnie z przewodniczącym Regionu Ziemia Radomska NSZZ Solidarność Zdzisławem Maszkiewiczem Grabowski zaapelował o uhonorowanie postaci o. Czumy, przez lata wspierającego opozycję w walce o ludzkie prawa, nazwaniem jego imieniem jednej z radomskich ulic.
– Niech Radom, kolebka polskiej wolności, buduje swoją tożsamość na wspaniałych ludziach, którzy tu działali – wzywa Dariusz Grabowski. Wcześniej kandydat zachęcał do zbudowania w Radomiu, mieście robotniczego protestu z czerwca 1976 r, który zapoczątkował demokratyczne przemiany – centrum kultury i wolności o ogólnopolskim znaczeniu, które stałoby się miejscem spotkań i debat.
Grabowski przypomniał, że patronem ulicy w mieście powinien jak najszybciej zostać Jan Olszewski – obrońca radomskich robotników w pamiętnych procesach politycznych po czerwcu 1976 r, kiedy to brutalnemu traktowaniu protestujących towarzyszyło wyzywanie ich od chuliganów i warchołów. Obecny kandydat PSL do Sejmu był w 1992 r. doradcą premiera Olszewskiego.
“Miałem zaszczyt wiele razy spotykać się ze Ś.P. ojcem Hubertem Czumą, rozmawiać z nim, być na Wigilii wspólnie z Janem Olszewskim. Był arystokratą ducha, człowiekiem wielkiej kultury, a jednocześnie wspaniałym pasterzem, który nigdy nie dawał odczuć dystansu nam maluczkim. Wręcz przeciwnie, czuło się od Niego ciepło i wiarę od pierwszej chwili spotkania. Dziękuję Bogu, że dał mi możliwość spotkać takiego pasterza w Radomiu, mieście które miało wielkie szczęście do wspaniałych kapłanów”.
Obejrzyj konferencję: