Z Mirosławem Suchoniem, w latach 2023-24 przewodniczącym Klubu Parlamentarnego Polski 2050 rozmawia Łukasz Perzyna
– Jak, kierując przez niemal rok klubem, współtworzącym Koalicję 15 Października, radził Pan sobie ze świadomością, że wprawdzie zbudowaliście większość wystarczającą do rządzenia, ale już nie do odrzucania prezydenckiego weta? To stresuje, że każdą ustawę zawetować może Andrzej Duda, co więcej, w praktyce często to robi?
– Myśląc o Klubie Parlamentarnym Polska 2050 mam poczucie satysfakcji. Wraz z moimi współpracownikami stworzyliśmy dobrze działający organizm, gotowy do realizacji najważniejszych zadań. Dlatego, choć sytuacja z Panem Prezydentem jest trudna, to jednak nie wpływała i nie wpływa na nasze zaangażowanie w pracę. Naturalnym zamierzeniem każdego parlamentarzysty Polski 2050 pozostaje przecież przygotowanie ustaw dobrych dla Polski i ułatwiających życie obywatelom. Takich, które wejdą w życie. Działania prezydenta wynikają z jego zaangażowania po stronie obozu politycznego, z którego się wywodzi, a nie treści tych ustaw. Na pewno jednak żadne weto nie zmniejszy determinacji posłów Polski 2050, żeby zmieniać na lepsze kraj po rządach PiS.
– Przyszły rok stwarza szansę na zmianę. Czy uznaje Pan przewodniczącego Polski 2050 Szymona Hołownię za naturalnego kandydata na prezydenta?
– Namawiam Szymona Hołownię do startu. Uważam, że będzie nie tylko doskonałym kandydatem, ale przede wszystkim znakomitym prezydentem.
– Skąd ta pewność, skoro w polityce działa od niedawna, w porównaniu z innymi liderami?
– Szymon Hołownia na pierwszym planie stawia dobro obywateli i interes naszego państwa, a nie kreowanie siły własnego ugrupowania, co niestety charakteryzuje obecnego prezydenta. Uważam, że Marszałek Hołownia będzie znakomitym prezydentem, ponieważ opiera swoje działania na szukaniu tego co nas łączy oraz kreowaniu synergii z naszych najlepszych talentów i pomysłów. Wynosi ważne sprawy ponad podziały polityczne. Wielokrotnie to pokazał, sprawując funkcję Marszałka Sejmu. W tym samym czasie potencjalni konkurenci szukają swojej szansy w kreowaniu podziałów i wojny polsko-polskiej. To jest bardzo zły kierunek. W historii mamy moment szczególny, pełny wyzwań związanych z globalnym bezpieczeństwem. Potrzebujemy prezydenta, który uniesie tę odpowiedzialność na swoich barkach. Taką osobą jest właśnie Marszałek Hołownia. Dlatego powinien stać się kandydatem na prezydenta całej Koalicji 15 Października.
– Co miałaby zyskać najsilniejsza w niej Koalicja Obywatelska, popierając Waszego kandydata?
– Wyzbycie się partykularnego myślenia przez największe partie przyczyniło się do wyjątkowo masowego udziału społeczeństwa w wyborach z 15 października ub. r. Przełożyło się na wynik i pozwoliło na zbudowanie koalicji rządzącej. Natomiast PiS jak wiemy, większości stworzyć nie potrafił. Ta różnica pokazuje, że warto patrzyć dalej, niż na czubek własnego nosa. Szymon Hołownia jako marszałek Sejmu – a nie przypadkiem za jego wyborem głosowało jeszcze więcej posłów, niż za rządem – pokazał, że podziały polityczne nie muszą być decydujące w podejmowaniu decyzji. Z uwagi na wartości, które wyznaje będzie znakomitym partnerem dla każdego rządu, który będzie chciał modernizować Polskę i pozytywnie wpływać na jakość życia obywateli. Nie mam wątpliwości, że Szymon Hołownia okaże się doskonałym prezydentem na trudne czasy. Jako jedyny z obecnych w polskiej polityce liderów zwraca uwagę na potrzebę jedności wobec wyzwań, które niesie za sobą historia.
– Jak rozumiem, ma Pan na myśli przede wszystkim zaatakowaną przez Putina Ukrainę i potrzebę przeciwdziałania zagrożeniu ze wschodu?
– Sytuacja, z jaką mamy do czynienia za naszą wschodnią granicą w największym stopniu powinna nam dać do myślenia. Ale wnioski powinniśmy wyciągać z całej naszej historii.
– Zwłaszcza, że rozmawiamy niedługo po 1 września, kiedy czciliśmy w związku z 85. rocznicą wybuchu wojny pamięć bohaterów kampanii wrześniowej?
– Wniosków nie zawężam do 1939 roku, one płyną z całej naszej historii. Traciliśmy niepodległość wtedy, gdy nie udawało nam się podziałów przezwyciężyć. Zawsze, gdy działaliśmy wspólnie, jak w roku 1918, kiedy na odzyskanie państwowości zapracowali przedstawiciele rozmaitych obozów i tradycji politycznych, udawało nam się realizować cele, które wydawały się nieosiągalne. Wtedy politycy potrafili współpracować w imię narodowych celów. I dzięki ich współdziałaniu odrodziło się państwo polskie. Historia uczy nas, że warto kreować politykę nadziei, odporności i zwycięstwa, bo przynosi to efekt. Te lekcje warto przywoływać. Wiemy, jak bacznie jesteśmy obserwowani, nie tylko przez przyjaciół. Zdolność do współdziałania Polaków studzi zapędy naszych wrogów. Zniechęca do agresji. Zapobiega przelewowi krwi. To lekcja z historii, która teraz jest bardzo aktualna.
– Podkreśla Pan potrzebę wspólnego działania. Odczuwają ją również polscy przedsiębiorcy, jak pokazuje rozwijający się ruch na rzecz Powszechnego Samorządu Gospodarczego. Czy postulat jego odrodzenia, bo istniał przed II wojną światową, może liczyć na poparcie Polski 2050?
– Polska 2050 nie ma tego postulatu w programie. Taka inicjatywa powinna wyjść ze strony środowisk gospodarczych. Jest to zagadnienie o tyle trudne, że jeśli przynależność do Powszechnego Samorządu Gospodarczego ma być obowiązkowa, politycy nie mogą tu niczego sugerować ani narzucać. Zwłaszcza, że już dziś istnieje wiele organizacji reprezentatywnych, które prowadzą dialog z administracją i robią to sprawnie. Z uznaniem przyjąłem inicjatywę przedsiębiorców na rzecz budowania ich wspólnej reprezentacji, potem jednak miałem wrażenie, że ten zapał nieco osłabł. Jeśli samym przedsiębiorcom uda się zorganizować i będzie to inicjatywa całego środowiska to temat naturalnie trafi również dla nas. Do takiej dyskusji będziemy wtedy gotowi. To oczywiste, że zorganizowane środowiska gospodarcze lepiej radzą sobie w dialogu z rządem. W interesie przedsiębiorców pozostaje istnienie ich mocnej reprezentacji. Ale to przede wszystkim decyzja przedsiębiorców, w jakiej to odbywa się formule.