Wcale nie chodzi o telewizję TVN, która, jak dowiodła afera Skórzyńskiego/Dworczyka wcale nie tak opozycyjną na jaką wyglądała. Uchwalając restrykcyjną nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji Jarosław Kaczyński pokazał, kto w Polsce rządzi.

Przed Świętami uchwala się zwykle budżet, bo tego wymaga kalendarz polityczny. W czasach ostatniej proreformatorskiej koalicji zdarzały się jeszcze porozumienia ostatniej szansy – jak podpisana dokładnie “w wigilię wigilii” ugoda Mariana Krzaklewskiego z Maciejem Płażyńskim, co nie przetrwała nawet do Trzech Króli, bo marszałek Sejmu zabrał się do tworzenia Platformy Obywatelskiej, zaś przewodniczący Solidarności do obrony AWS jak niepodległości. PiS, bliższe niewątpliwie Białorusi niż stabilnym demokracji Zachodu upowszechniło nową tendencję: co rok nowa ustawa pod choinkę w prezencie dla Jarosława Kaczyńskiego. Tak było z przejęciem TVP za sprawą Jacka Kurskiego czy Trybunału Konstytucyjnego opanowanego przez przezywaną “kucharką Kaczyńskiego” (rzeczywiście gotuje mu obiady) Julię Przyłębską, żonę ambasadora w Berlinie i byłego konfidenta komunistycznej służby bezpieczeństwa o kryptonimie “Wolfgang”, Andrzeja. 

W piątkowe południe opozycja zachowała się, jakby o tym wszystkim nie wiedziała.

Nie dało jej do myślenia to, co widać gołym okiem: posłowie PiS nie rozjechali się do domów, nie rozproszyli po kuluarach ani nie zdemobilizowali. Czekali na coś.

Marszałek Sejmu Elżbieta Witek, osoba niewątpliwie miła i empatyczna, a poza tym inaczej niż większość PiS z życiorysem ze stanu wojennego całkiem autentycznym, bo w odróżnieniu od szefa 13 grudnia 1981 r. nie spała do południa – przyszła do dziennikarzy z giftami i dobrym słowem życzeń.

Niedługo potem się zaczęło. W kwestii ograniczeń, nałożonych na TVN pisowska maszynka do głosowania zadziałała bezbłędnie. Większością głosów 229 do 227 unieważniono decyzję Senatu, który nakładane na TVN ograniczenia odrzucił. 

Z Donaldem Tuskiem rozmawiałem na korytarzu parlamentu w czwartek ok. godz 21, właśnie wyszedł z posiedzenia własnego klubu parlamentarnego. Nie sprawiał wrażenia, że wie, co się szykuje na dzień następny. Gadaliśmy o pandemii i sposobach, jak jej przeciwdziałać. 

Temat TVN pojawił się, bo decydenci z PiS trafnie ocenili, że opozycja pozostaje zdemobilizowana a własny klub gotowy na wszystko. 

Wcześniej pojawiały się sygnały o zgniłym kompromisie: przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka i wiceszef partii Tomasz Siemoniak bezkarnie imprezowali przy kielichu z Markiem Suskim, głównym promotorem “lex TVN” oraz byłym pisowskim ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim, co wydawało się wskazywać, że sprawa zostanie załagodzona metodą bankietową.

W praktyce nowelizacja, jaką Sejm w piątek uchwalił, zakazuje kapitałowi spoza europejskiego obszaru gospodarczego posiadania większościowych udziałów w polskich mediach.

Prezydent Andrzej Duda może to zawetować – ale po co miałby to robić, skoro jest w trakcie drugiej kadencji, a na trzecią Konstytucja nie zezwala, więc o popularność zabiegać nie musi – lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego, gdzie o losie nowelizacji zadecyduje wspomniana już kucharka Kaczyńskiego Przyłębska. Bez żadnych wątpliwości na sygnał konsumenta tych obiadów.

Nie chodzi o TVN tylko. Blady strach padnie na właścicieli innych mediów. Wiemy, że trwa konflikt między frontem odmowy jaki wobec PiS reprezentuje “Gazeta Wyborcza” a jej właścicielem z Agory, utrzymującym, że demokracja demokracją, ale ogłoszenia spółek Skarbu Państwa przydadzą się w biznesowych bilansach. Do jakiego upodlenia uciec się potrafią prywatne media, byle tylko utrzymać korzystne relacje z władzą, widzimy na przykładzie zatrudnienia przez niemieckie radio RMF wieloletniego partyjnego żurnalisty pisowskiego “Nowego Państwa” Roberta Mazurka, który w niedawnej aferze Budki i Suskiego odegrał niechlubną rolę kreta.

Władza pokazała, że ma większość nawet w sprawach tak pokrętnych. Przebiegle i z zaskoczenia wprowadzając nowelizację pod obrady Sejmu udowodniła, kto tu rządzi. Uprzednio zaś pozwoliła opozycyjnej wedle deklaracji TVN ośmieszyć się doszczętnie, gdy udowodniono, jak jej gwiazdorek Krzysztof Skórzyński podpowiadał szefowi premierowskiej kancelarii Michałowi Dworczykowi, jak przedstawiać obywatelom walkę z pandemią.

Teraz każde medium zastanowi się dwa razy, zanim z władzą zadrze.           

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here