czyli nieudolność, która cieszy
Nieudolność, jaką rządzący objawili w staraniach o posłanie za kraty byłego pisowskiego wiceministra Marcina Romanowskiego może tylko cieszyć, podobnie jak wcześniejsza porażka Koalicji 15 Października w głosowaniu nad dekryminalizacją aborcji. Polska bowiem nie potrzebuje wsadzania posłów do więzień ani wojny religijnej. Co więcej: zwycięzcy wyborów, dysponujący mandatem zaufania wynikającym z masowego jak nigdy udziału w nich obywateli, mają mnóstwo pilniejszych spraw do załatwienia.
Autorem punktu zwrotnego w aferze Romanowskiego, b. wiceministra sprawiedliwości z ramienia kanapowej Suwerennej Polski w pisowskim rządzie, okazał się niespodziewanie Theodoros Rousopoulos. Grecki przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy rozstrzygnął, że domniemanemu sprawcy nadużyć w Funduszu Sprawiedliwości przysługuje immunitet z tytułu zasiadania w tym właśnie europejskim gremium. Na nic więc decyzja Sejmu o jego zniesieniu.
“Ten Grek” jak – widać z niesłusznym lekceważeniem – mówią o nim sejmowi żurnaliści pokazał więc rządzącym w Polsce figę z makiem.
Przypomina się żart, którego bohaterem pozostaje twórca religijnych obrazów z epoki Młodej Polski Jan Styka. Sam Pan Bóg miał się do niego zwrócić:
– Styka, ty mnie nie maluj na kolanach, ty mnie maluj porządnie…
Obrazuje to sytuację z Romanowskim. Nadużycia w Funduszu Sprawiedliwości, kosztem ofiar przestępstw, obciążają sumienia członków poprzedniej pisowskiej ekipy rządzącej. Ich sprawców, w tym przestępców zza biurka – Romanowski jako wiceminister fundusz nadzorował – rozliczać wypada. Ale rozumnie. Wniosek o areszt dla Romanowskiego nie został zaś rzetelnie przygotowany. Zrobiono wszystko na chybcika, w imię kultu rozliczeń. Jałowego zupełnie, bo nie o wsadzanie do więzień chodzi. To kompromitacja prokuratury i szerzej nowej władzy.
Nie martwi jednak specjalnie. W Polsce mamy pilniejsze rzeczy do zrobienia. Jak wykrycie sprawców pożarów, wybuchających nagle w kilku miejscach. Ochrona granicy wschodniej w sytuacji, gdy strzegących jej funkcjonariuszy opluwają bezkarnie bojówkarze powiązani z humanitarnymi – a jakże – organizacjami pozarządowymi. Wzrost cen energii, godzący tak w przedsiębiorcę jak zwyczajnego płatnika rachunków za prąd. Wreszcie negatywne następstwa kolejnego bezmyślnego podniesienia płacy minimalnej dla możliwości tworzenia nowych miejsc pracy. Tym, a nie upokarzaniem urzędników poprzedniej ekipy, nawet jeśli wiele zawinili, żyją na co dzień Polacy.
Nasz statystyczny rodak – nie nazywam go Kowalskim ani Nowakiem, bo obaj znajdują się w sferze zainteresowań rodzimego wymiaru sprawiedliwości, niech więc będzie Wiśniewski – przyzwyczaił się już, że w prokuraturze czy sądzie musi sporo poczekać, aż doczeka się rozstrzygnięcia. Dlaczego więc rozliczanie polityków ma się dokonywać w ekspresowym tempie, poza kolejnością…
Ta porażka – kolejna i w znacznej mierze na własne życzenie – powinna sporo nauczyć rządzących. Czego im i sobie życzę…