Kukiz jak Palikot

0
53

To nie umowa, lecz kroplówka

Paweł Kukiz, na którego w wyborach prezydenckich przed sześciu laty zagłosował co piąty Polak swoje poparcie roztrwonił i zmarnotrawił  w rekordowym tempie. Obecna umowa z Jarosławem Kaczyńskim potwierdza tylko porażkę dawnego kandydata antysystemowego.

Wyłącznie jeden polityk przed nim wykazał się podobną siłą autodestrukcji. To Janusz Palikot, który gdy zaczynał kadencję w 2011 r. gromadził w klubie około 40 posłów a gdy dobiegała końca – pozostał z dziewięcioosobowym kołem. Teraz jest już tylko celebrytą. Tyle, że poparcie dla niego było mniejsze.

Muzyk rockowy Paweł Kukiz stał się rewelacją wyborów prezydenckich w 2015 r, kiedy to zyskał głosy 21 proc Polaków – więcej niż w następnym głosowaniu Szymon Hołownia albo w 2000 r. Andrzej Olechowski, poparcie zyskał rekordowe wśród wszystkich pretendentów, którzy w historii wyścigu po fotel głowy państwa zajęli trzecie miejsce. W tym samym 2015 Kukiz do jesiennych wyborów parlamentarnych dowiózł już tylko poparcie 9 proc, co dało mu status szefa trzeciego klubu w Sejmie z ok. 40 posłami. Przedstawiał się jako przeciwnik obowiązujących w polityce układów, zapraszał osoby krzywdząco potraktowane przez wymiar sprawiedliwości, propagował wybory jednomandatowe i wprowadzenie sędziów pokoju, wyznaczanych przez samych obywateli i orzekających w drobnych sprawach. Posłów, których do Sejmu wprowadził niewiele łączyło, znajdowali się wśród nich narodowcy i wolnościowcy, także inni artyści jak Piotr Liroy Marzec i biznesmeni jak Marek Jakubiak, część z nich pożeglowała później do Konfederacji, kilku odnalazło się w szeregach PiS. Sondażowe poparcie dla Kukiz’15 grawitowało, więc wydawało się oczywiste, że kolejnej kadencji już nie będzie.

Jednak dwa lata temu przed wyborami Kukiz skutecznie odnalazł szalupę ratunkową. Stał się koalicyjnym partnerem PSL oraz przedsiębiorców jako jeden z trzech konstruktów Koalicji Polskiej i wprowadził do obecnego Sejmu nieliczną wprawdzie ale własną załogę w ramach klubu ludowców. Gdy zaczął po kryjomu kombinować z PiS, prezes Władysław Kosiniak-Kamysz wymówił mu współpracę. Część jego ludzi odnalazła się po swojemu, jak Agnieszka Ścigaj i Paweł Szramka, współtworzący nowe koło Polskie Sprawy wraz z Andrzejem Sośnierzem. Zostało mu raptem parę szabel. 

Wedle dokumentacji sejmowej Koło Poselskie Kukiz’15 – Demokracja Bezpośrednia liczy 4 posłów. Jedną dziesiątą ich liczby, jaką skupił klub rockmana gdy startował przed sześciu laty.

To wszystko, co może teraz przedstawiający się kiedyś jako niezależny polityk zaoferować Jarosławowi Kaczyńskiemu, mającemu w strategicznych głosowaniach kłopot z większością we własnym klubie, bo w szerokiej formule PiS raz buntuje się Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry (w kwestii ratyfikacji funduszy unijnych), kiedy indziej Porozumienie Jarosława Gowina (przy wyborze Rzecznika Praw Obywatelskich).

Za to sam Kukiz niewiele może od Kaczyńskiego uzyskać. Na ministra kultury nadałby się świetnie, jednak funkcję tę pełni już, łącząc ją z posadą wicepremiera, pisowski intelektualista Piotr Gliński, pozostający symbolem otwarcia na środowiska inteligenckie w których PiS nie zbiera zwykle dobrych ocen. Nie słychać też, żeby prezes miał do Glińskiego zastrzeżenia. Piosenkarz Kukiz więc resortu kultury nie obejmie a na żadnego innego ministra się nie nadaje. 

Nikt nie uwierzy, że zawarto porozumienie programowe. Poza skrajnie krytyczną oceną wymiaru sprawiedliwości z lat 1989-2015 r. nic bowiem Kukiza z PiS nie łączy. Co więcej partia Kaczyńskiego, aparatczykowska i ociężała, wypasiona na dotacjach i subwencjach, dzieląca frukty ze spółek Skarbu Państwa uosabia to wszystko, przeciw czemu niedawno jeszcze Kukiz spektakularnie się buntował, zysując dzięki temu poparcie znużownych złym stanem klasy politycznej obywateli. 

To nie umowa, lecz kroplówka, o tyle nietypowa, że wzajemna. Szkoda Kukiza, tyle rzec można…

U szczytu popularności rockowej a nie politycznej Paweł Kukiz zagrał w filmie Juliusza Machulskiego “Girl guide” – zresztą znakomicie na tle partnerującej mu całkiem drewnianej Renaty Gabryelskiej – rolę nauczyciela angielskiego, Górala, wplątanego przez przypadek w międzynarodową intrygę przestępczą. W jednej ze scen bohater usiłuje dobrać się do komputera, od czego zależy dalsze powodzenie jego poczynań. Wpisuje rozmaite kody dostępu. Wszystkie okazują się błędne. Wreszcie rozeźlony grany przez Kukiza bohater pozytywny wbija w miejsce na wpisanie hasła znane czteroliterowe słowo, a że w zawiłej fabule filmu uczestniczy wywiad rumuński czy też tamtejsza mafia, a właśnie to słowo znaczy po rumuńsku zwyczajne i całkiem neutralne “po” – bohater dostaje się wreszcie do zawartości komputera i związanych z nią fruktów. Nic dodać, nic ująć, chciałoby się powiedzieć… 

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 3

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here