List otwarty do Mariusza Kamińskiego, Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji

0
91

Warszawa, dn. 10 listopada 2021 r.

Szanowny Panie Ministrze,

W związku z próbami nachodzenia mnie w miejscu zamieszkania przez funkcjonariuszy policji, co ma związek z moją działalnością zawodową jako akredytowanego w Sejmie dziennikarza, zajmującego się tematyką polityczną oraz wysłaniem do mnie przez policję wezwania w otwarcie absurdalnej sprawie, o której nic nie wiem – zwracam się do Pana Ministra, żeby nakazał Pan zaprzestanie tych działań, sprzecznych z zasadami praworządności i demokracji, narażających na szwank reputację podległych Panu służb oraz powagę państwa.

W środę 15 września 2021 r. bez żadnej uprzedniej próby wezwania mnie na przesłuchanie (awiza w skrzynce nie było) ok. godz. 12,30 do drzwi mojego mieszkania zadzwoniła policjantka, przedstawiająca się jako dzielnicowa z Ludnej. Ponieważ byłem nieobecny, moja przyjaciółka pomagająca mi w tym czasie w drobnych pracach domowych, powiadomiła funkcjonariuszkę, że zostanie wpuszczona do środka, kiedy w domu będę ja, jako jedyny właściciel lokalu mieszkalnego pod tym adresem.

Dzień później w czwartek 16 września ok. godz. 19,30 policjantów przyszło już troje. Jak dowiedziałem się później od sąsiadów, po daremnym wydzwanianiu do moich drzwi, funkcjonariusze pukali z kolei do nich, po czym wypytywali ich o moją dziennikarską działalność zawodową. Do sejmowego biura Koła Konfederacji zadzwoniła potem osoba, przedstawiająca się jako mój sąsiad, zbulwersowana faktem, że była przez policjantów wypytywana o moje kontakty z politykami w Sejmie, co jej zdaniem – moim zresztą też – nie powinno ich w tej formie interesować. Po zakończeniu indagowania sąsiadów funkcjonariusze wystawali przez ok. 45 minut przy domofonie, wyraźnie czekając na mnie. Skąd znają mój wizerunek, skoro nie jestem celebrytą? A przecież musieli wiedzieć, na kogo się zasadzają. W budynku znajduje się przecież sto mieszkań i wiele lokali użytkowych. 

Kolejnego dnia, w piątek 17 września, po powiadomieniu o nachodzeniu mnie przez policję kilku parlamentarzystów, którzy poczuli się zbulwersowani praktykami funkcjonariuszy i zapowiedzieli interwencje – z kolei ja udałem się do siedziby policji na ul. Ludnej, żeby rzecz wyjaśnić. Odmówiono mi tam jednak wszelkich wartościowych informacji, a te, które pozyskałem, okazały się wzajemnie ze sobą sprzeczne lub wprost śmieszne.

Najwyższy rangą funkcjonariusz na Ludnej w trakcie rozmowy ze mną w piątek 17 września ok. godz 15,30 rozpierał się ostentacyjnie niczym funkcjonariusz dawnej komunistycznej służby bezpieczeństwa i w tym też stylu próbował zadawać mi niedopuszczalne pytania typu: – Z kim pan mieszka? Pouczony o niestosowności takiego zachowania, zwłaszcza, że za działalność w Konfederacji Polski Niepodległej  i strukturach podziemnych NSZZ “Solidarność” (w tym piśmie “Ulotka Świętokrzyska” i Skarżyskiej Oficynie Wydawniczej) przed 1989 r. mogę się wylegitymować przyznanym mi w wolnej Polsce Krzyżem Wolności i Solidarności – plątał się w wyjaśnieniach. Oznajmił, że w grę wchodzi błahy donos i konflikt sąsiedzki. Skoro tak, to po co oba najścia? I w dodatku, wedle tego samego policjanta – ten konflikt jakoby… mnie nie dotyczy. Jak to nie dotyczy, skoro jestem jedynym właścicielem mieszkania? I czego w takim razie funkcjonariusze u mnie szukali? Co również bulwersujące, policjant z Ludnej przyznał wprawdzie, że w środę 15 września br. próbowała się do mnie dostać dzielnicowa od nich, ale zaznaczył, że funkcjonariusze nachodzący mnie dzień później już… z Ludnej nie byli. Co to więc za błaha sprawa, że jednym akredytowanym w Sejmie dziennikarzem zajmują się aż dwie komendy policji i to dzień po dniu? Przy czym najpierw policja mówi o donosie sąsiedzkim, potem złożonym jakoby przez spółdzielnię mieszkaniową. Trudno doszukać się w tych wyjaśnieniach porządku, logiki i powagi, jaka cechować powinna służby demokratycznego państwa.

Wobec braku logicznej odpowiedzi na zadane na Ludnej pytania, w niedzielę 19 września 2021 r. ok. godz. 15,30 złożyłem w Komendzie Dzielnicowej Warszawa – Śródmieście przy Wilczej powiadomienie o przestępstwie naruszenia miru domowego, nękania oraz utrudniania pracy dziennikarskiej – to ostatnie godzi w konstytucyjnie zagwarantowaną wolność słowa – popełnionym przez dzielnicową z Ludnej (w zawiadomieniu wymieniam jej stopień i nazwisko) oraz troje nie zidentyfikowanych funkcjonariuszy. Zostało przyjęte i nadano mu sygnaturę Jed: 357724/21

Później otrzymałem jednak pismo, datowane 19 października 2021 r. Podpisał je zastępca komendanta rejonowego policji Warszawa I podinsp. Marek Żyra. Stwierdza, że “zgromadzony w toku przedmiotowych czynności wyjaśniających materiał dowodowy nie dał podstaw do stwierdzenia naruszenia dyscypliny służbowej, jak również nieprzestrzegania etyki zawodowej przez funkcjonariuszy tutejszej jednostki policji. Brak jest zatem podstaw do wdrożenia procedury dyscyplinarnej. Jednocześnie informuję, iż zgromadzony materiał został również przekazany do wiadomości Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście w Warszawie do sprawy 4313-0.KO.709.2021, w celu oceny prawno-karnej”.

Również z Komendy Rejonowej Policji Warszawa I otrzymałem jeszcze później wezwanie, nie na Wilczą, lecz na Zakroczymską, do stawienia się tam 17 listopada 2021 r. o godz. 12 w sprawie o wykroczenie z art. 75par2KW (sygn. akt. KRP-PR-W-8345/21) w charakterze świadka. Wymieniony artykuł dotyczy wyrzucania przedmiotów bądź nieczystości z okna lub wylewania cieczy. O czym jednak mam zaświadczyć, skoro nic na ten temat nie wiem? W budynku w którym zamieszkuję, znajduje się sto lokali, nie licząc użytkowych. Nic mi nie wiadomo o tym, żeby z któregokolwiek z nich coś wyrzucano lub wylewano. Dozorcę lepiej o to pytać, nie mnie. 

Panie Ministrze, nie ulega wątpliwości, że podlegli Panu funkcjonariusze, popełniwszy błąd, intensywnie próbują się wyłgać z kłopotliwej sytuacji. Zwracam się więc o interwencję w tej sprawie, by dalej policji nie ośmieszali tego typu żałosnym kuglowaniem. Ktoś bezkarnie kpi z przełożonych, a przy okazji z opinii publicznej. Odkąd o sprawie zachowania funkcjonariuszy zaczęło być głośno.

Interwencję w sprawie prób bezprawnego nachodzenia mnie w miejscu zamieszkania przez policję w związku z moją dziennikarską działalnością zawodową w Sejmie podjęli zbulwersowani działaniami funkcjonariuszy parlamentarzyści, w tym Senator Jan Maria Jackowski oraz Posłowie: przewodniczący Sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych Wiesław Szczepański, były minister spraw wewnętrznych i administracji Marek Biernacki, Michał Szczerba i Zbigniew Girzyński, zaś monitorowanie sytuacji zapowiedzieli również Posłowie Hanna Gill-Piątek i Rafał Grupiński. O wyjaśnienie do komendanta stołecznego policji zwrócił się również radny Mazowieckiego Sejmiku Wojewódzkiego Konrad Rytel.     

Nie dziwi mnie tak zgodna i pryncypialna reakcja parlamentarzystów różnych ugrupowań i radnego, skoro praktyki funkcjonariuszy policji w ich własnej sprawie – bo przecież żadnej “sprawy Łukasza Perzyny” nie ma – przypominają dowcipy o Milicji Obywatelskiej z czasów poprzedniego ustroju.

Szanowny Panie Ministrze, czy wyobraża Pan sobie dziennikarza Łukasza Perzynę, autora jedenastu książek w tym biografii opozycjonisty Andrzeja Ostoi-Owsianego, krytyka literackiego w wykształcenia, absolwenta warszawskiego Liceum Batorego i dawnego stypendystę Alliance Francaise – wyłażącego na balkon i miotającego nieznanymi przedmiotami w przechodniów? Albo że czynią tak za moim przyzwoleniem moi goście, na imprezach, których nie organizuję z przynajmniej dwóch przyczyn: pandemii koronawirusa i nawału pracy zawodowej? Śmiech pusty ogarnia…

Pozwalam sobie wskazać na kolejne – poza oczywistymi – absurdalne uwarunkowania powstałej sytuacji. Budynek, w którym mieszkam, nazywany bywa “profesorskim” lub “PAN-owskim” ponieważ powstał dla pracowników Polskiej Akademii Nauk. Mój ojciec był wykładowcą w Instytucie Podstawowych Problemów Techniki z profesorskim tytułem. Ten gmach to nie slums, lecz jeden z “dobrych adresów” w Warszawie.

Mieszkańcy lokali jednak wymieniali się z czasem, więc piętro niżej pod moim lokalem znajduje się pijacka melina. Sygnalizowałem wcześniej spółdzielni mieszkaniowej uciążliwość jej lokatora, w stanie upojenia alkoholowego obrażającego sąsiadów napotkanych na korytarzu lub klatce schodowej bądź miotającego się głośno po mieszkaniu w różnych porach, w tym nocnych. Jeśli właśnie ta osoba stanowi źródło wspomnianego sąsiedzkiego donosu – świadczy to jak najgorzej o pozyskiwaniu informacji przez policję. Stanowczo będę domagał się zbadania, czy dziś donosi na mieszkańców budynku ta sama osoba, która czyniła to za pieniądze w czasach przed 1989 r. Sądzę, że Pana Ministra, jako dawnego działacza opozycji antykomunistycznej, powinno to szczególnie zainteresować. I chyba się nie mylę.

Z władzami Spółdzielni Mieszkaniowej “Kopernik”, zawiadującej budynkiem, znajduję się w sporze odkąd 6 lipca 2017 r. nieznani sprawcy dokonali włamania do mojego mieszkania. Sąsiadka, widząc wyłamane drzwi, bezzwłocznie poinformowała o tym członka zarządu SM “Kopernik” Ewę Tomasiak. Jednak członek zarządu Ewa Tomasiak nawet nie powiadomiła policji o przestępstwie, dając tym samym sprawcom włamania dodatkowy czas na ucieczkę. Ograniczyła się do wykonania telefonu do mnie co wskazuje na rażące zaniedbanie obowiązków. Zaś prowadzone wtedy przez policję śledztwo skupiało się – tak przynajmniej wynikało z zadawanych mi przez policjantów pytań – na możliwości dokonania włamania przez ekipę remontową, pracującą w innym sąsiednim mieszkaniu, którego posiadaczka jest wieloletnim członkiem władz SM “Kopernik”. Wobec właścicieli mieszkań członkowie Rady Nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej “Kopernik” posługują się metodami przypominającymi praktyki dawnej komunistycznej służby bezpieczeństwa – jak wzywanie ich na rozmowy wyjaśniające. Zdarzało się też naklejanie nieuprzejmej treści kartek na drzwiach. Władze SM nie reagowały natomiast na moje sygnały, w tym pisma dotyczące pijackiej meliny położonej piętro niżej. W trakcie pandemii władze spółdzielni lekceważą wszelkie wymogi higieny związane z niezbędnym przeciwdziałaniem COVID-19, o czym świadczy smród z piwnic: reagowałem na to wielokrotnie ponagleniami do działania. Spółdzielnia “Kopernik” ma więc we własnym, wywodzącym się z poprzedniego ustroju przekonaniu, powody, żeby uprzykrzać mi życie, ale policja demokratycznego państwa nie powinna – jak rozumiem – opierać się na gołosłownych pomówieniach ani ze strony przedstawicieli dawnego postkomunistycznego układu spółdzielczego ani marginesu społecznego, nie popartych najmniejszymi dowodami. To chyba abecadło policyjnej pragmatyki: skoro ktoś miał coś wyrzucać z balkonu, to gdzie się później podziały te przedmioty, skoro pod domem przebiega szeroki chodnik a nikt ich tam nie widział? Na pewno ani policja ani straż miejska. Oczywiste, że cały donos to złośliwe pomówienie oraz składanie fałszywych zeznań na niekorzyść osoby pomawianej. 

Gdy ustalę bezspornie dane donosiciela, zgłoszę natychmiast zawiadomienie o przestępstwie pomówienia, mającego utrudnić mi wykonywanie zawodu zaufania publicznego. Zaś policja demokratycznego państwa nie powinna stawać się narzędziem, wykorzystywanym do załatwiania własnych porachunków przez przedstawicieli postkomunistycznego układu spółdzielczego ani marginesu społecznego. Pamiętam, że właśnie ograniczenie wpływów tych środowisk zapowiadał Pan przed laty, gdy rozmawiałem z Panem o planach politycznych na przyszłość. Mam nadzieję, że coś z tamtych zamierzeń pozostało.

Szanowny Panie Ministrze, liczę na Pana stanowcze działania w tej bulwersującej sytuacji.

Łączę wyrazy szacunku    

Łukasz Perzyna
dziennikarz PNP 24.PL,
“Samorządności”, “Opinii”,
gruszka.com i wio.waw.pl
polityczni.pl

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 3.8 / 5. ilość głosów 5

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here