czyli jeszcze raz o sprawie Piniora
Doskonałą powieść (“Dziesięć godzin”) poświęciła mu Maria Nurowska, znakomity film (“80 milionów”) Waldemar Krzystek. Bohater podziemnej Solidarności Józef Pinior większe szczęście ma do literatów i reżyserów niż do sędziów: ci ostatni skazywali na dwa razy w PRL, najpierw na 4 lata w 1984 r. potem na rok w 1988 r. ale w zawieszeniu i wreszcie teraz w pisowskim państwie po “reformie wymiaru sprawiedliwości” na półtora roku za domniemaną korupcję. Kwotę jakoby w ten sposób uzyskaną przez Piniora listonosz miał mu przynieść do domu a część wpłacono na konto. Wrocławski Sąd Okręgowy każe nam uwierzyć, że człowiek, który nie tylko uratował przed komunistami 80 milionów zł dolnośląskiej Solidarności, bo zdążył je wypłacić z banku zanim wprowadzono stan wojenny i jeszcze je przykładnie rozliczył – miał połaszczyć się na łapówkę w wysokości 46 tys zł, kwotę równą miesięcznej pensji eurodeputowanego, którym był jeszcze niedawno.
Zemsta za 80 milionów jak klątwa piramid
Klątwa 80 milionów działa? Piniora właśnie prawomocnie skazano na więzienie.Wcześniej arcybiskupowi Henrykowi Gulbinowiczowi który tę kwotę dla Solidarności przechował zarzucono pedofilię, czego ostatecznie nie potwierdzono, ale sprawa ta zatruła ostatnie miesiące życia hierarchy, a nawet jego pogrzeb pomimo bezspornych zasług odbył się w tajemnicy.
Informację o miejscu i czasie jego pochówku podano, gdy było już po wszystkim. Metropolicie wrocławskiemu zarzucono też kontakty ze służbą bezpieczeństwa chociaż nie był zarejestrowany jako tajny współpracownik a rozmowy z funkcjonariuszami z racji funkcji musiał prowadzić choćby po to, żeby wstawiać się za innymi. Oskarżyciele kardynała nie potrafią rozwikłać tkwiącego w ich wersji paradoksu, jakim sposobem służby nie przejęly 80 milionów skoro duchowny sprawujący nad nimi pieczę miał przekazywać bezpiece informacje.
Istnieje zasada, zgodnie z którą wyroków sądu nie powinno się komentować, ale odnosi się ona do sprawnie funkcjonujących demokracji i niezawisłych sędziów. Gdy wyrok okazuje się otwarcie absurdalny – problem ma nie tylko skazany ale całe społeczeństwo. Nikt nie stoi ponad prawem ale każdemu należy się uczciwy proces, najtrudniej go odmówić tym, którzy prawo do niego wywalczyli przedtem dla innych. Józef Pinior walczył o praworządność dla wszystkich, dziś sam zasługuje na rzetelny a nie urągający powadze rodzimej Temidy werdykt sądu. Podobnie jak kard. Gulbinowicz na uwzględniającą wszelkie okoliczności – a nie tylko sensacje “last minute” – ocenę historyków.
Gdy Kornel Morawiecki działał w jednej strukturze z Władysławem Frasyniukiem
List w obronie kard. Gulbinowicza podpisali wcześniej nie tylko Józef Pinior, były minister kultury Bogdan Zdrojewski oraz dawny przewodniczący Zarządu Regionu Dolny Śląsk NSZZ “Solidarność” i członek TKK, podziemnego kierownictwa Związku Władysław Frasyniuk – ale również Anna Morawiecka a także renomowany historyk i bohater podziemnej dolnośląskiej Solidarności prof. Włodzimierz Suleja.
Zaś w ocenie innego znawcy tematu autora publikacji tak monumentalnych jak “Kościół obywatelski” i “Nielegalna polityka” dra Andrzeja Anusza, jeśli o Gulbinowicza chodzi, to “sami esbecy doszli do wniosku, że zwerbować się go nie da (..). Ks. Józef Maj zwrócił uwagę na rzecz niezmiernie ważną: przez cztery kadencje właśnie Henryk Gulbinowicz był szefem komisji Episkopatu do spraw duszpasterstwa akademickiego (..). A w tej dziedzinie swojej działalności Kościół był szczególnie inwigilowany. Wykluczone, by kwestie tak delikatne powierzono osobie, wobec której rysował się choćby cień podejrzenia” – zauważa Andrzej Anusz [1].
Co do 80 milionów z kolei: “To była duża kwota. A ksiądz arcybiskup – bo kardynałem został dopiero w 1985 roku – już wtedy stał się ogromnym autorytetem. Przechował te pieniądze. Ich część w roztropny sposób zamieniono na dolary, skoro złotówka traciła. Użyto do tej operacji zaufanych cinkciarzy, bo część współpracowała z milicją. Część środków trzymano, sporo przeznaczono na bieżącą działalność, wypłacano ratami. To był jeszcze czas, kiedy Kornel Morawiecki pozostawał w jednej strukturze z Władysławem Frasyniukiem aż do czerwca 1982 r. Wrocław stał się twierdzą Solidarności, bo znajdował mocne oparcie materialne. To zasługa kardynała” [2].
Dawni prostoduszni i ofiarni działacze z komisji zakłądowych NSZZ “S”, którzy w odróżnieniu od związkowych bonzów i celebrytów nie dorobili się na zwycięstwie Solidarności, mogą pomyśleć, że działa wpływowa i wszechobecna mafia zakorzeniona w dawnych służbach bezpieczeństwa, a teraz biorąca krok po kroku odwet na bohaterach najbardziej brawurowej i udanej akcji ocalenia dolnośląskich 80 milionów przed stanem wojennym. Zapewne tak nie jest, ale podobne wrażenie powstaje.
Klątwa 80 milionów działa bowiem przerażająco destrukcyjnie podobnie jak kiedyś faraońska wobec eksploratorów piramid.
Szansę przekonania tych dzielnych weteranów, że żyją w wolnej Polsce a nie Ubekistanie ma dosłownie w ręku wraz ze słynnym już długopisem Andrzej Duda. Wyrok na Piniora jest prawomocny ale prezydent może go ułaskawić, jak uczynił to zresztą jeszcze w trakcie przewodu sądowego ze swoim dawnym kolegą partyjnym ale też kombatantem Niezależnego Zrzeszenia Studentów Mariuszem Kamińskim.
Takie rozwiązanie jako najlepsze wyjście rekomenduje ekonomista i przedsiębiorca Dariusz Grabowski, który wraz z Piniorem pracował jako eurodeputowany w Parlamencie Europejskim w historycznej pierwszej kadencji, gdy zasiedli tam przedstawiciele Polski (2004-2009).
W prawidłowo działających państwach demokratycznych takim ludziom jak Pinior, główny koordynator oporu przeciwko stanowi wojennemu we Wrocławiu i członek TKK, podziemnego kierownictwa zdelegalizowanej Solidarności, nawet jeśli nie stawia się pomników za życia, to wręcza ordery i zaprasza na trybunę honorową rozmaitych narodowych świąt. Wiadomo, z jakim pietyzmem Francja odnosiła się do kombatantów wojny z lat 1914-18 aż do momentu, gdy odszedł ostatni z nich, co media obficie odnotowały. Dojrzałe demokracje świadome są tradycji, z których wyrosły i honorują swoich bohaterów jak potrafią. Współczesną Polską rządzi jednak faktycznie wicepremier – odpowiedzialny m.in. za wymiar sprawiedliwości – któremu w każdą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego demonstranci skandują pod oknami willi: “13 grudnia spałeś do południa”. To prawda, tak było.
Za to premier Mateusz Morawiecki charyzmę Piniora zna nie tylko dlatego, że pochodzi z Wrocławia: sam był w latach 80 młodym działaczem opozycji, a jego ojciec Kornel liderem Solidarności Walczącej jednej z silniejszych organizacji podziemnych.
Film w reżyserii Waldemara Krzystka “80 milionów” o ocalonych przez Piniora, pomimo przeciwdziałania ze strony sił bezpieczeństwa, pieniądzach związkowych pozostaje najsprawiejszą w polskiej kinematografii opowieścią o Solidarności od czasu nagrodzonego w 1981 r. na festiwalu w Cannes Złotą Palmą “Człowieka z żelaza” Andrzeja Wajdy. Ale losy bohatera tej operacji w rządzonej już przez PiS a nie PZPR Polsce rozgrywają się w klimacie mrocznego i posępnego thrillera politycznego.
Do listy dotkniętych wspomnianą już “klątwą 80 milionów” dopisać można Władysława Frasyniuka, który wtedy bezpośrednio w akcji ratowania środków związkowych nie mógł uczestniczyć, bo pozostawał stale inwigilowany przez służbę bezpieczeństwa ale bez jego zgody jako szefa regionu wypłacenie związkowych pieniędzy nie byłoby możliwe: teraz ciągany jest po sądach za domniemane naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza w trakcie jednej z antyrządowych demonstracji.
Dominuje kicz polityczny. Tani horror.
Ruskie? – Nie, nasze…
Ze znakomitej, nawiązującej do “Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa powieści Marii Nurowskiej, wcześniej autorki uczciwego choć wydanego oficjalnie “Kontredansu” o stanie wojennym daje się zapamiętać postać sędzi, która po licznych dylematach wewnętrznych wbrew naciskom uwalnia Piniora zamiast orzec o jego aresztowaniu. To zachowanie i postać mają swój autentyczny pierwowzór, tyle, że we wcześniejszej instancji.
“Godzina dwudziesta trzecia, a więc równe dziesięć godzin zajęło Małgorzacie podjęcie decyzji w sprawie Józefa Piniora. Nie rozstrzygała o jego winie, tym zajmie się kolejny sąd, ona miała zdecydować, czy zasadny jest wniosek o aresztowanie na trzy miesiące. I stwierdziła, że nie zachodzi tu podejrzenie matactwa ani też ucieczki podejrzanego za granicę.
Od wielu godzin na korytarzu czekali ludzie, którzy własnym honorem poręczyli za kolegę z opozycji i którzy już za życia weszli do historii (..).
– Panie Józefie, jest pan wolny” [3].
Szkoda, że naprawdę tak się to wszystko nie skończyło…W filmie o 80 milionach autorstwa Krzystka znajdujemy doskonałą scenę, kiedy to pacjentki w szpitalu rzucają się do okna, słysząc czołgi na ulicy.
– Ruskie?
– Nie, nasze… – stwierdzają z ulgą.
To nie Ruscy dopadli po latach i skazali Piniora ani nie kosmici. Uczyniły to polskie Centralne Biuro Antykorupcyjne i wrocławski sąd okręgowy.
Sequel “80 milionów” rozgrywa się w realu i na razie nie ma happy-endu.
[1] Kościół wykonał wielką pracę na rzecz wolności i solidarności. Rozmowa z Andrzejem Anuszem. “Samorządność” nr 53, grudzień 2020, s. 5
[2] ibidem
[3] Maria Nurowska. Dziesięć godzin. Prószyński i S-ka, Warszawa 2017, s. 260
BLOG OBYWATELSKIEGO ROZWOJU p.Orliński 3.XII.2020 pisze. ” W tym tygodniu w Izbie Karnej Sądu w Paryżu wznowiony zostaje proces byłego Prezydenta Francji, Nicolasa Sarkozy’ego. Razem z Sarkozym oskarżony jest również jego prawnik Thierry Herzog oraz sędzia Gilbert Azibert. Oskarżani są o łapówkarstwo i płatną protekcję – grozi im do 10 lat więzienia i do 1,2 miliona Euro kary finansowej. ” Ku rozwadze i przestrodze. Pozdrawiam