Najlepszy sojusznik karci PiS

0
55

Za rozważeniem dalszej obecności wojsk amerykańskich w Polsce w związku z erozją demokracji u nas opowiedziała się w trakcie posiedzenia komisji Kongresu USA była zastępczyni sekretarza stanu za prezydentury George’a Busha jra Heather Conley. Oznajmiła też, że trzeba się zastanowić, czy Polska powinna pozostać członkiem NATO.

Oznacza to, że pisowska ekipa znalazła się pod pręgierzem postawiona tam przez najlepszego sojusznika.

W ten sposób zwykli pisowscy liderzy określać Stany Zjednoczone. Jednak przez sześć lat rządów partii Jarosława Kaczyńskiego jedynym sukcesem w polityce transatlantyckiej okazało się zniesienie wiz dla Polaków. Za sprawą pandemii i związanych z nią ograniczeń nie mogliśmy się jednak cieszyć się z efektów tej decyzji. Inne zaś okręty flagowe pisowskiej dyplomacji okazały się latającymi Holendrami. Nie powstały nowe bazy amerykańskie reklamowane jako Fort Trump w Polsce – co więcej Amerykanie wystrzegali się tego określenia, pozostawiając jego używanie stronie polskiej. Do końca obstawiający zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich sternicy dyplomacji pisowskiej muszą pogodzić się z prezydenturą demokraty Joe’go Bidena, jeszcze w kampanii zestawiającego Polskę z Białorusią i Węgrami w gronie państw określanych przez niego mianem totalitarnych.

Dokładnie w rocznicę zwycięstwa Bidena nad Trumpem przychodzi PiS przełknąć pigułkę nadzwyczaj gorzką.

Komisja do spraw bezpieczeństwa i współpracy w Europie Kongresu Stanów Zjednoczonych miażdżąco oceniła bowiem stan demokracji w Polsce i na Węgrzech. Określa go mianem erozji. W skład tego gremium, zwanego też komisją helsińską, wchodzą zarówno senatorowie jak przedstawiciele Izby Reprezentantów, pracują w nim zapraszani eksperci. Gdy wzięli pod lupę sytuację w Polsce – okazało się, że sześciolecie polityki zagranicznej PiS daje efekty odwrotne do zamierzonych. Zamiast premii dla najlepszego sojusznika – pisowska administracja słyszy groźby sankcji gospodarczych oraz wycofania wojsk amerykańskich. Wcześniej równie symboliczne okazało się uchwalenie przez Kongres i to bez sprzeciwu “ustawy 447”, ponaglającej nas do rychłego zwrotu mienia bezspadkowego pozostałego po obywatelach polskich pochodzenia żydowskiego, którzy podczas okupacji padli ofiarą hitlerowskiego ludobójstwa.     

Zaś teraz uczestnicy debaty o demokracji wskazali, że w Polsce rządzący ograniczają niezależność wymiaru sprawiedliwości i swobodę wypowiedzi. Senator z helsińskiej komisji Kongresu demokrata Ben Cardin wskazał, że część tych zastrzeżeń zdążył już przekazać prezydentowi Andrzejowi Dudzie podczas spotkania w Sofii. Zapewnił też ogólnikowo o sympatii dla naszego kraju.

Yankee go home… z własnej woli

Najbardziej krytyczna wobec stanu demokracji w Polsce dawna zastępczyni sekretarza stanu Heather Conley obecnie jest prezeską wpływowego think tanku German Marshall Fund. Przed komisją występowała jako ekspert. To ona wezwała do przemyślenia dalszej przynależności Polski do NATO jak również wzięcia pod uwagę standardów demokratycznych u gospodarzy jako kryterium dyslokacji sił amerykańskich w Europie.

Odkąd Polska przystąpiła do NATO w 1999 r. za rządów Jerzego Buzka – po raz pierwszy staje na porządku dziennym kwestia naszej obecności w Sojuszu Atlantyckim i okazuje się, że nie my ją tam stawiamy. Teraz wygląda na to, że to oni nas nie chcą, a nie my ich. Stanowi to efekt sześciu lat polityki zagranicznej pisowskiej ekipy, ale straty zmuszeni będą też w przyszłości nadrabiać ewentualni następcy. Na sympatię administracji Bidena nie ma co liczyć.   

Symbolicznie też akurat wtedy, gdy funkcję wicepremiera do spraw bezpieczeństwa sprawuje osobiście prezes PiS Jarosław Kaczyński, reklamowane jako fundamenty tegoż standardu sojusz z USA i członkostwo w NATO zaczynają się kruszyć. Naciski Unii Europejskiej na przywracanie u nas praworządności (żądanie rozpędzenia Izby Dyscyplinarnej czy powrotu usuniętych sędziów) propaganda pisowska zbywa narracją prosuwerennościową. Wobec podobnej presji Ameryki, od lat przez Polaków podziwianej za wolność i zamożność, rządowe “środki musowego przykazu” z telewizją Jacka Kurskiego na czele okazują się bezradne. Trudno bowiem nagle zacząć atakować to samo, co przez sześć lat odmieniano we wszystkich przypadkach jako symbol trwałego sojuszu, prestiżu i przyjaźni.

Wymagania Wuja Sama

Nagle jednak Wuj Sam okazał się mniej wyrozumiały od tradycyjnego wujka z Ameryki z polskich rodzinnych opowieści. Nie tylko ma swoje wymagania, ale bierze się do karcenia, żeby je wypełniano. Starszy o siedem lat od Jarosława Kaczyńskiego prezydent Joe Biden dokonał rześkiego zwrotu w polityce wobec naszego regionu: zamiast prawić tutejszym kacykom komplementy, jak czynił to Trump na placu Krasińskich, przyjął znaną z biznesu strategię: skoro płaci to wymaga. Byłemu wiceministrowi Januszowi Kowalskiemu nietrudno przychodzi dziś mówienie o referendum w sprawie polexitu nawet za sześć lat. Ale pewnie nie da się udowodnić, że bezpieczeństwo Polski nie ucierpi na tym, jeśli jankesi zabiorą stąd swoich marines do lepiej funkcjonujących i bardziej praworządnych demokracji, skoro przez sześć lat powtarzało się, iż ich obecność tutaj stanowi niezawodną gwarancję, że nic złego nam się nie stanie.

Zaś dla Ameryki Bidena, coraz bardziej skupionej na sobie i izolacjonistycznej, mankamenty sądownictwa i coraz liczniejsze ograniczenia swobody wypowiedzi w Polsce mogą stanowić doskonały wykręt, żeby – oszczędzając zarazem pieniądze – wreszcie zająć się własnymi sprawami. Z tymi zasadami też przecież nie przesadzajmy, skoro parę miesięcy temu ci sami jankesi pozostawili afgańskich demokratów bez skrupułów na pastwę talibów.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 3

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here