Słyszymy, że mają długie wakacje, więc nie powinni protestować. Czyni im się zarzut z feminizacji ich zawodu. Wreszcie – obraża, że pochodzą z selekcji negatywnej.

Prawdziwą swoją, bezduszną i arogancką twarz pisowski populizm pokazał już przy okazji stosunku do protestu niepełnosprawnych i ich rodzin w Sejmie, ale w obecnym przekazie pobrzmiewają tony, nawiązujące do marca ’68 lub paplaniny Dorna o wykształciuchach sprzed kilkunastu lat.

Zapamiętany ze Zbigniewa Herberta pan od przyrody znowu znalazł się pod ostrzałem łobuzów od historii. Siłaczka brnie dziś przez błoto nie zaniedbanej wiejskiej drogi, tylko komentarzy w sieci. Z furią wiecznego drugorocznego pisowska władza i jej najemnicy obrzucają protestujących nauczycieli kalumniami i uruchamiają związane z ich zawodem negatywne stereotypy.

PR jak z PRL

Trzy podstawowe z nich pochodzą jeszcze z PRL: to przysługujące pedagogom długie wakacje, feminizacja zawodu i związana z rekrutacją do niego selekcja negatywna.

Kasa ważniejsza niż dzieci – donosił na pierwszej stronie jeden z pisowskich przekaziorów, wprawdzie odrzucanych przez czytelników poza aparatem partii rządzącej, ale rzężących jakoś za sprawą ukrytych dotacji w postaci reklam spółek Skarbu Państwa. Związkowca Sławomira Broniarza przedstawiano wcześniej jako terrorystę z kałasznikowem, biorącego dzieci na zakładników. W przekazie publicznym lidera Związku Nauczycielstwa Polskiego miał spacyfikować szef sekcji oświaty i wychowania NSZZ „Solidarność” i radny PiS powiatu ostrowieckiego w jednej osobie Proksa, na obu posadach wyciągający 11,7 tys zł miesięcznie, co dla pedagogów stanowi kwotę kosmiczną. Jak zauważała z oburzeniem Katarzyna Lubnauer – w TVP Info przy okazji pojawiło się natrząsanie ze szkoły i nauczycieli, m.in. pod postacią powielanego tam żartu o drwalach z zadania. Najkrócej rzecz podając, w starym zadaniu szkolnym kazano obliczać, ile zostanie drwalowi, który naciął drewna za sto złotych a sprzedał za osiemdziesiąt. W nowym – już tylko pada polecenie: pokoloruj drwala. Może to i zabawne ale samoobrona nieuków jako wątek narracji telewizji państwowej kłóci się z jej misją nawet ujętą w pisowskim wydaniu, bo propagatorów tego typu humoru nie posądzam raczej o lekturę „Społeczeństwa bez szkoły” Ivana Ilicha ani podzielanie jego anarchistycznych poglądów na tę najpożyteczniejszą z wynalezionych przez człowieka instytucji.

Armia trolli i ludzi dobrej woli

Oficjalny przekaz medialny partii rządzącej wspiera w obecnej kampanii armia trolli internetowych. Wiadomo od dawna, że dobra zmiana opłaca hejterów, a wielu jej urzędników i samorządowców społecznie lub obligatoryjnie, w godzinach pracy lub po niej – pełni rolę takich właśnie trolli.

Inna rzecz, że jak znawcy Internetu wyliczyli, za sprawą masowego poparcia dla nauczycieli tym razem pisowski trolling okazuje się mało skuteczny, bo przykrywa go zwielokrotniony przekaz, związany z krytyką władzy. Do zwielokrotnienia wsparcia dla strajkujących przyczynił się z pewnością – na zasadzie reakcji odwrotnej – prymitywizm propagandy przeciw im skierowanej.

Nauczycieli publicznie wsparli m.in. aktorka Magdalena Cielecka i mistrzyni narciarstwa Justyna Kowalczyk. W Wielkopolsce do strajku dołączyli katecheci, niczym księża do robotników w 1980 roku, wbrew uklepywanemu przez zawodowych przeciwników Pana Boga stereotypowi, że Kościół popiera PiS.

Podobnego wrzenia nie wzbudzały poprzednie wielkie protesty środowiska, w tym największy w trakcie matur w 1993 r. Jeśli bowiem analizuje się pułap emocji – widać, że wzbudzają je nie nauczyciele, tylko zachowania władzy.

Inteligent na celowniku czyli przekaz dnia PiS

Zaś ta już za poprzednich rządów PiS przy okazji protestu lekarzy pokazała co potrafi. Obecny salonowy liberał, ulubieniec mediów demokratycznych i niedoszły poseł PO z Radomia (do tego, żeby nim został zabrakło mu jednego elementu: poparcia wyborców) Ludwik Dorn jeszcze w ówczesnej roli siłowego ministra PiS rymował pokaż lekarzu, co masz w garażu i straszył braniem strajkujących medyków w kamasze. Boki zrywać. To pisowski partyjny intelektualista Dorn stał się wynalazcą pamiętnej formuły o wykształciuchach, definiującej inteligenta sprzeciwiającego się władzy PiS. Dorn tłumaczył kiedyś książki politologiczne, sam pisuje wierszyki dla dzieci, które wydawał i kiedy był przewodniczącym klubu kazał rozpowszechniać podwładnym z obsługi. To nic nadzwyczajnego, wykonawcami antyinteligenckich kampanii w PRL również byli propagandyści z cenzusem: w 1968 wykładowca Kazimierz Kąkol czy redaktor Ryszard Gontarz, w 1980-81 reżyser Bohdan Poręba oraz aktor Ryszard Filipski, a w stanie wojennym cybernetyk społeczny Józef Kossecki.

Tym razem w zaczepianiu nauczycieli w imieniu obecnej władzy wyskoczył przed szereg dawny oponent Dorna, minister z kancelarii premiera Marek Suski – malujący w wolnych chwilach niezłe obrazy, o czym nie wszyscy wiedzą. Pedagogów prowokował stwierdzeniem, że zarabiają niewiele mniej od posłów. Również nie furman tylko znawca spraw międzynarodowych z kancelarii prezydenta Krzysztof Szczerski przypominał nauczycielom, że nie obowiązuje ich celibat i doradzał skorzystanie z 500+.

Kłamstwo sto razy powtórzone

Ważniejsze jednak od tego, kto mówi wydaje się jednak w tym wypadku – jak i co. Powiela się systemowo w propagandzie antystrajkowej negatywne stereotypy, związane z zawodem nauczycielskim. Wcześniej chętnie odwoływali się do nich liberałowie i monetaryści z ich guru Leszkiem Balcerowiczem zarzucającym nauczycielom roszczeniowość. Dziś tę samą płytę gra PiS, w oczach zwolenników prospołeczny, a dla oponentów populistyczny. I wcale to nie przeszkadza jego liderom. Ważne, że trochę błota do oponentów władzy się przylepi jak do trzewików Stanisławy Bozowskiej ,wspomnianej na początku tego szkicu bohaterki Stefana Żeromskiego.

Stereotypowi że nauczyciel pracuje mało w porównaniu z innymi zawodami za sprawą długich wakacji zaprzeczają statystyki. W dobie komunikacji internetowej pedagog w różnych porach odbiera maile od rodziców i na nie odpowiada. Według Instytutu Badań Edukacyjnych polski nauczyciel pracuje 47 godzin tygodniowo. Również używanie przeciw pedagogom argumentu wysokiej feminizacji ich zawodu oznacza odwołanie się do uprzedzeń (dlaczego kobieta ma pracować gorzej?), a nikt z tego powodu nie czynił zarzutu pielęgniarkom, gdy walczyły o swoje.

Zarzut selekcji negatywnej nie wytrzymuje krytyki w sytuacji, gdy renoma wielu nauczycieli wykracza poza macierzystą szkołę. Nazwiska pedagogów, których podopieczni co roku odnoszą sukcesy w olimpiadach znane są nie tylko w środowisku. Myli się przy tej okazji skutek z przyczyną – niskie płace utrudniają dyrektorom szkół zatrudnianie ambitnych absolwentów a potem tych, którzy jednak do szkół przyszli atakuje się za to, że walczą o lepsze zarobki.

Jedno nie ulega wątpliwości: przy okazji strajku nauczycieli hejt przegrywa z krytycznym myśleniem, o czym świadczy rozkład wypowiedzi w sieciowych dyskusjach i publiczne deklaracje sympatii, z jakimi spotykają się pedagodzy, upominający się o godne warunki wykonywania swojej misji.

[Total_Soft_Poll id=”27″]

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 4.9 / 5. ilość głosów 163

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here