W czwartek władze klubu poselskiego Nowej Lewicy i jej satelickiej partii Razem zawiesiły Paulinę Matysiak, bo powołała wspólny zespół – Ruch Społeczny Tak dla Rozwoju – z posłem Prawa i Sprawiedliwości Marcinem Horałą. W piątek klub Nowej Lewicy razem z PiS niemal w komplecie zagłosował za odrzuceniem projektu łagodzącego zakaz handlu w niedzielę a popartego przez resztę “Koalicji 15 października”. W dodatku nieskutecznie, bo wygrali, również za sprawą kilku posłów Konfederacji zwolennicy dalszych prac nad liberalizującą zasady pracy w sklepach w niedzielę ustawą.

Nawet jeśli wygląda to na zupełny brak logiki, wszystko układa się w logiczną całość. Po klęsce w wyborach do europarlamentu, w których Nowa Lewica uzyskała 6,3 proc głosów i trzy mandaty deputowanych, z czego ani jednego nie uzyskało stare SLD (przepadli Marek Belka i Włodzimierz Cimoszewicz), przewodniczący partii Włodzimierz Czarzasty testuje różne warianty, co ma pokazać obecnym i przyszłym partnerom, że w Koalicji 15 Października nie pozostanie na dobre ani złe a tym bardziej na wieczne czasy. 

Wzajemne przyciąganie żelbetu

Kto pamięta PRL, ten wie, że sojusz komunistycznego betonu z PZPR ze środowiskami nacjonalistycznymi (od PAX po Zjednoczenie Patriotyczne Grunwald), chociaż nigdy formalnie nie ogłoszony – bo nawet władcom Polski Ludowej było wstyd – faktycznie obowiązywał aż do końca poprzedniego ustroju. Zaś przynajmniej część PiS bez żenady nawiązuje w swoim publicznym przekazie do tradycji paksowsko-grunwaldowej. Przy tym sam Jarosław Kaczyński, w odróżnieniu od Donalda Tuska ogłaszającego jeszcze pod bramą strajkującej Stoczni Gdańskiej w Sierpniu 1980 roku zamiar powołania niezależnej organizacji studenckiej – żadnym znaczącym opozycjonistą w dobie PRL nie był. Pod willą Kaczyńskiego demonstranci w każdą rocznicę stanu wojennego skandują słynne: “13 grudnia spałeś do południa”.

Nie ma żadnych dowodów, że to sam Czarzasty podpuścił posłankę Matysiak, żeby kombinowała z pisowcami. Ale tym bardziej nie znajdziemy ich na to, żeby podobnej tezie zaprzeczyć. To przecież dla partii i jej liderów test lepszy niż badania fokusowe. Wystarczy wypuścić balon próbny i śledzić falowanie poparcia w sondażach.          

Jeśli życiowo-polityczna para, jaką stanowią lider partii Czarzasty oraz przewodnicząca klubu parlamentarnego Anna Maria Żukowska coś udowodniła lewicowym szeregom odkąd w podobnej formie władzę sprawuje – to niewątpliwie tyle, że nie da się jej porównać do słynnego tandemu na czele francuskich socjalistów: Francoisa Hollande’a i Segolene Royale. Tamci mieli realne sukcesy. Rodzima para – wyłącznie porażki.

Czarzasty próbuje od tych ostatnich uciec do przodu. Nie zależy mu na związkach partnerskich ani aborcji na życzenie. To tylko pretekst, żeby kołysać łodzią Koalicji 15 Października.

Włodzimierz Czarzasty skalkulował zapewne, że skoro jego przywództwo znalazło się na równi pochyłej, nie dostanie nawet obiecanej mu funkcji marszałka Sejmu po Szymonie Hołowni, co miało nastąpić na zasadzie rotacji i w połowie kadencji.

Bo po pierwsze – zanikające poparcie dla Nowej Lewicy może zobowiązania koalicjantów uczynić nieaktualnymi.

Po drugie zaś – fotel marszałka nie został zarezerwowany imiennie dla Czarzastego. Tylko dla lidera Nowej Lewicy. A tym do jesieni przyszłego roku Czarzasty może przestać być.  Argumentów za zmianą lidera nie brakuje: fatalny wynik wyborów samorządowych i europejskich a także ekscesy Żukowskiej z których najbardziej znany pozostaje słynny komunikat “wyp…” adresowany do marszałka Sejmu Szymona Hołowni, koalicjanta przecież. 

Tusku musisz… rządzić czyli koalicja zdrowego rozsądku na horyzoncie

Politycy Koalicji Obywatelskiej ale i Trzeciej Drogi przyznają, że w Sojuszu 15 Października  ogon merda psem. Najwięcej żąda i najmocniej się stawia najsłabszy partner koalicyjny – Nowa Lewica ma bowiem, licząc z zawieszoną Matysiak, ledwie 26 posłów. Bez niej jednak nie ma większości pod październikowym szyldem.

Do czasu jednak. Podmienienie w rządzie resztówki formacji Czarzastego na Konfederację, chociaż zawyją wtedy z oburzenia TVN i “Gazeta Wyborcza” może sobie wyobrazić każdy, kto liczyć potrafi. Taki układ, chociaż w formie nadwyżkowej, zaistniał już przy wyborze prezydium Sejmu, kiedy posłowie Konfederacji zagłosowali za kandydaturą Hołowni na marszałka w zamian za co jego zastępcą został Krzysztof Bosak z “Konfy”.

Już teraz można sobie ewentualną zmianę rozpisać na parę faz.

Najpierw Jacek Żakowski, zwolennik rządzących, ale roztropny, napisze raz jeszcze: Tusku, musisz.

A Donald Tusk pójdzie wtedy za ciosem i udowodni, że liczyć umie.

I okaże się, że przeliczył się właśnie Włodzimierz Czarzasty.

Koalicji z Jarosławem Kaczyńskim w tym Sejmie nie zrobi, nie z powodu obrzydzenia: mandatów za mało.

Tych ostatnich starczy za to na koalicję ostatniej szansy bez udziału żadnej lewicy, czy ją nową czy starą nazwiemy.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 5

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here