Ostatni wieszcz

0
142

Pożegnanie Ernesta Brylla (1935-2024)

Do miana hymnu Solidarności pretenduje wiele znakomitych pieśni, w tym “Mury” Jacka Kaczmarskiego i “Żeby Polska była Polską” Jana Pietrzaka, ostatecznie władze Związku wybrały do tej roli mniej udany song Jerzego Narbutta (“Solidarni”), jednak ze wszystkich wymienianych przy tej okazji tekstów – najbardziej ironicznym a zarazem najbliższym codzienności, która zrodziła zmieniający oblicze świata dziesięciomilionowy ruch społeczny okazał się “Psalm stojących w kolejce” z pastorałki, musicalu czy jak sam autor rzecz ujmował “śpiewogry” Ernesta Brylla “Kolęda Nocka”.  

“Za czym kolejka ta stoi?

Po szarość 

Na co w kolejce tej czekasz

Na starość (..)

Bądź jak kamień, stój, wytrzymaj.

Kiedyś te kamienie drgną.

I polecą jak lawina

Przez noc (..)” [1]

Kiedy Krystyna Prońko zaśpiewała tak ze sceny pod koniec przełomowego 1980 roku, zamiast braw odpowiedziała jej głucha cisza, znamionująca, jak głęboko poruszyły widzów te słowa. Według historyka literatury Piotra Kuncewicza, “Kolęda Nocka” ta niezwykła pastorałka “jest zapisem polskich bied, lęków i spodziewań roku osiemdziesiątego. Tekst stąd pochodzący stał się wręcz symbolem tamtego okresu”  [2].

A przecież był to czas, kiedy poezja żywiej niż teraz towarzyszyła życiu publicznemu, a słowa innego psalmu w przekładzie świeżego wtedy noblisty Czesława Miłosza wyryto na murze odsłoniętego w tych samych dniach pomnika stoczniowców Wybrzeża zabitych w 1970 roku: Pan da siłę swojemu ludowi. Pan da swojemu ludowi błogosławieństwo pokoju. Zaś na cokole znalazł się niezapomniany fragment już autorstwa a nie translacji Miłosza “Który skrzywdziłeś…”:

‘Który skrzywdziłeś człowieka prostego

Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając.

NIE BĄÐŻ BEZPIECZNY poeta pamięta

Możesz go zabić narodzi się nowy

Spisane będą czyny i rozmowy (..)” [3]

Psalm Brylla okazał się wprawdzie sarkastyczny i nieodległy od rzeczywistości ale również patosu nie pozbawiony.

Jak cała jego twórczość, podsumować można, gdy poety wśród nas zabrakło.

Bał się wzajemnej obcości Polaków

Jako autor – o czym była już mowa – nieformalnego hymnu Solidarności, zachował jeszcze w kieszeni legitymację Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, co oddaje oczywiście paradoksy jego niebanalnej biografii ale przede wszystkim polskiej rzeczywistości czasów przełomu. Oddał ją dopiero w stanie wojennym, kiedy to z afisza Teatru Wybrzeże zdjęto “Kolędę Nockę” a jej autor znalazł niedościgniony sposób opisu rzeczywistości widzianej z okna, jak w “Scenie przy ognisku”, datowanej 15 XII 1981:

“Ta mroźna cisza miasta mego

Czołgi stojące niby cienie

Żołnierze jak niepewni swego

Schylają głowy nad płomieniem

Zimno im. I nam luto w gardle

Bo nikt już nie wie czy mówimy

Tą samą mową, więc milczymy

Jak czuwający nad umarłym

Ognisko dymi. Ktoś z patrolu

Skrył głowę w dłoniach. Czy zapiekło?

Czy płacze, czy go oczy bolą?

Nie wiemy, stoją zbyt daleko” [4].  

To jeden z utworów rozpowszechnianych najpierw – zanim trafił do pomnikowych antologii, jak ta Stanisława Barańczaka zatytułowana “Poeta pamięta” od fragmentu wiersza Miłosza wyrytego na pomniku gdańskim, o czym też już była mowa – najpierw na maszynowych przebitkach przygotowanych tak, żeby jak najwięcej zmieściło się w kolporterskim plecaku. Zanim drugi obieg ocknął się po nocnej klęsce pierwszej legalnej Solidarności z 12 na 13 grudnia 1981 i uruchomił zadołowaną na czas przez przezornych poligrafię.       

Jak widać autor nasz nawet Szwejków z Ludowego Wojska Polskiego, przez wielkiego szekspirologa Jana Kotta porównanych wtedy do rzymskich prostytutek, bo przecież począwszy od wspomnianej nocy wystawali jak one na rogach ulic – potrafił ująć w klasyczne metrum. I oddać efekt obcości, rodzącej się wówczas między Polakami, podkreślanej dodatkowo użyciem mającego wzbudzić niepokój bo udziwniającego archaicznego słownictwa; nikt przecież nie powie na co dzień “luto” zamiast “chłodno”.

Podobne zagrożenie jawi się w aktualnym i dziś wierszu pod ironicznym jak to u Brylla tytułem “Płynie Wisła, płynie”:

“(..) Dopóki jeszcze mamy trochę wiary

W to co widzimy sami dotknijmy palcami 

Tego pęknięcia Polski. Gorzkiej rany starej

Niech się otworzy na nowo przed nami” [5]   

Nasi koledzy z “Gazety Wyborczej” nazwaliby za to teraz Brylla zapewne symetrystą, zaś moimi przynajmniej kolegami nie będący autorzy pisowskich “Sieci” czy “Do Rzeczy” uznaliby jego ubolewanie… nad podziałami i ponad podziałami za efekt jego wieloletniej przynależności do PZPR, pozostawania na świeczniku (w latach 1974-78 pełnił funkcję dyrektora Instytutu Kultury Polskiej w Londynie) oraz statusu socjalistycznego celebryty.

Zawdzięczał go bezbłędnemu wyczuciu ówczesnej pop-kultury. Musical “Na szkle malowane” (jak Bryll mówił, powtórzmy, po swojsku śpiewogra) wyprzedził o parę lat renesans zainteresowania zbójnikiem Janosikiem, znajdujący kulminację w słynnym serialu Jerzego Passendorfera, kiedy to najbardziej nawet odporni na wiedzę uczniowie z podstawówek (Edward Gierek przymierzał się właśnie do wprowadzenia  na wzór radziecki obowiązkowej dziesięciolatki, ale za sprawą wspomnianych już stoczniowców Wybrzeża zabrakło mu czasu, bo ci co go kiedyś do władzy wynieśli po upływie dekady go obalili) mogli nie wiedzieć, kto napisał “Pana Tadeusza” ale Kwiczoła od Pyzdry odróżniali bezbłędnie, chociaż były to w tej zbójnickiej produkcji postaci drugoplanowe. Ale to Ernest Bryll z Katarzyną Gaertner byli pierwsi jako autorzy wspomnianej śpiewogry.

Babranie w życiorysie Ernesta Brylla niechętnym mu odradzam, ponieważ z bardziej lub mniej starannej kwerendy wyniknie niezbicie, że – chociaż ze względu na datę urodzenia (1935 rok) niełatwo w to uwierzyć – zdążył w okupacyjny czas być konspiratorem z Szarych Szeregów w najmłodszej drużynie Zawiszaków. Czyli, trawestując co Adam Michnik powiedział o generale Wojciechu Jaruzelskim: hejterzy, odczepcie się od Pana Poety. Socjalistycznym celebrytą pozostawał aż z własnego wyboru być nim przestał. A gdy na przedwiośniu trudnego 1985 roku w toruńskim sądzie toczył się proces morderców Księdza Jerzego Popiełuszki z kapitanem Grzegorzem Piotrowskim na czele – w stolicy na dziedzińcu episkopalnym opozycyjna publiczność oklaskiwała wyreżyserowany przez Andrzeja Wajdę “Wieczernik” Ernesta Brylla, z udziałem Daniela Olbrychskiego, Macieja Orłosia oraz Mirosława Konarowskiego, co – aby koło historii zamknęło się jak należy i sprawiedliwie – parę lat wcześniej zagrał w “Akcji pod Arsenałem” filmie o chłopakach z Szarych Szeregów, starszych kolegach autora wystawianego dramatu.   

Zwłaszcza, że świadomość historii, ze wszystkimi jej meandrami towarzyszyła niezmiennie jego twórczości, czy pisał dla wycieczek zakładowych i szkolnych (“Na szkle malowane”) czy dla dziesięciu milionów (“Psalm stojących w kolejce”) czy wzorem Stanisława Przybyszewskiego dla górnego tysiąca (“Adwent”).   

Nad michą pierogów

Nawet przepychanie się do tramwaju w ponurych ale też ważących na kolejne dekady dla Polaków latach 80. jawiło się Bryllowi niczym dawna husarska szarża.

“(..) I nagle przyszedł tramwaj. W zaduchu i tłoku

Ugniatały się pióra dokładnie do boków

Tylko ci, co ostatni, co byli spóźnieni,

Wieli na wietrze skrzydły ortalionowemi” [6]

Niezrównaną charakterystykę postaci Ernesta Brylla dał cytowany już raz wcześniej Piotr Kuncewicz: “(..) stworzył własny styl, własną koncepcję historii, własny, mocno bebechowaty sposób działania. [Stanisława] Grochowiaka widzi się nad chudą wódką, Brylla nad michą pierogów. Kontynuator, chyba w końcu świadomy, Słowackiego i Wyspiańskiego, w dziwnie plebejskich kostiumach. Ów kostium bywał np. przez prostodusznego [Artura] Sandauera brany za własną skórę. Napisał wiele tomów poezji dramatów, “śpiewogier”, prozy, redagował, prowadził zespół filmowy, tłumaczył, reprezentował kulturę polską, uprawiał publicystykę, pisał teksty piosenek, prowadził w swoim czasie bardzo żywą działalność telewizyjną. Złośliwi mawiają o nim, że “chciałby mieć wszystko”. W każdym razie mszy i zebrania partyjnego nie opuszczał nigdy” [7]. To sobie Kuncewicz przypisuje nazwanie Brylla piątym wieszczem, chociaż wspomniani złośliwi tytułowali go nawet i.. czternastym.          

Smuci trochę, że nikogo z żyjących, nawet pół żartem pół serio, nikt już wieszczem nie nazwie. Ale nie tylko z tego względu będzie nam brakować poety Ernesta Brylla.

Kiedy w 1983 roku milicjanci zamordowali maturzystę z warszawskiego Liceum Modrzewskiego i początkującego poetę Grzegorza Przemyka, to właśnie Ernest Bryll napisał wiersz zatytułowany: “Boże, uchroń nas od nienawiści”.

[1] Teatr Muzyczny w Gdyni. Kolęda Nocka, musical, libretto: Ernest Bryll, muzyka: Wojciech Trzciński reż. Krzysztof Bukowski, premiera 18 grudnia 1980 r.

[2] Piotr Kuncewicz. Agonia i nadzieja, t. III. Poezja polska od 1956. Polska Oficyna Wydawnicza “BGW”, Warszawa 1999, s. 73  

[3] por. Czterdzieści lat Pomnika Poległych Stoczniowców 1970 www.gdansk.pl z 16 grudnia 2020

[4] Ernest Bryll. Scena przy ognisku. “Wezwanie” 1982 nr 1

[5] Ernest Bryll. Płynie Wisła, płynie [w:] Stanisław Barańczak. Poeta pamięta. Antologia poezji świadectwa i sprzeciwu. Puls, Londyn 1984, s. 289 

[6] Ernest Bryll. Szarża [w;] Barańczak, Poeta pamięta… op. cit, s. 288

[7] Kuncewicz, op.cit, s. 69

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 6

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here