Rzecznika Praw Obywatelskich wybiera Sejm ale w porozumieniu z Senatem. W pierwszej z tych izb większość ma PiS, w drugiej demokratyczna opozycja. W efekcie procedura wyłaniania rzecznika się przedłuża, kadencję Adama Bodnara przedłużono, trwają też spekulacje, że PiS wykorzysta ten pat, żeby urząd rzecznika wygasić.
Wprawdzie PiS zgłosił wreszcie własnego kandydata, w poprzednich podejściach ograniczał się bowiem do utrącenia mec. Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz, zgłoszonej przez Lewicę i popieranej przez PO-KO. Nie jest to jednak żadna wielka postać: Piotr Wawrzyk to urzędujący wiceminister spraw zagranicznych i poseł. Typowy kandydat władzy. Nawet w samym PiS mówią o nim, że prochu nie wymyśli.
Stałam, stoję i stać będę – oznajmiła w trakcie prezentacji, już kolejny raz, własnej kandydatury mec. Zuzanna Rudzińska – Bluszcz. W Sejmie zapamiętano ją nie tyle, gdy stała, co w momencie, gdy usiadła na podłodze korytarza, bo nikt z gospodarzy gmachu nie podał jej nawet krzesła, kiedy w trakcie długich nocnych obrad oczekiwała na poprzednie rozpatrzenie swojej kandydatury przez wysoką izbę. Zyskało jej to sporo sympatii. Ale nie o nią w tym wypadku chodzi. Rzecznik Praw Obywatelskich to jedno z nielicznych stanowisk nie zawłaszczonych jeszcze przez PiS, a pełniący wciąż funkcję Adam Bodnar odbierany jest w jednoznacznie opozycyjnym kontekście. Zresztą bardziej dbał o środowiska LGBT niż o nękanych przez władze przedsiębiorców, trybunem ludowym z pewnością się nie stał.
Za to Rudzińska-Bluszcz, która u niego pracuje podaje przykłady udanej obrony praw obywateli: starszej pani wyrzuconej z mieszkania przez czyścicieli kamienic, przedsiębiorcy prześladowanego przez biurokratów z urzędu pracy czy pacjenta z Rybnika, który spędził 11 lat w szpitalu psychiatrycznym chociaż nie powinien się w ogóle w nim znaleźć.
Sympatyczna i inteligentna oraz nie pozbawiona empatii nadawałyby się zapewne lepiej na funkcję prezydenta Warszawy po Rafale Trzaskowskim (dowodzi tego sukces Hanny Zdanowskiej w Łodzi), mniej na stanowisko, które narazi ją na permanentne ataki pisowskich mediów. Do ich odparcia miękka charyzma nie wystarczy. Wiadomo, jaki los spotkał w polityce inną zdolną mecenaskę Jolantę Turczynowicz-Kieryłło. Sflekowana z kolei przez “Gazetę Wyborczą”, która teraz Rudzińską-Bluszcz lansuje bez umiaru, a nie broniona przez swoich prawniczka szybko złożyła funkcję szefowej kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy, chociaż wiązano z nią nadzieje na ludzką twarz tego obozu. Nieważne, że zarzuty były bzdurne: napadnięta w nocy na ulicy przez dusiciela z Milanówka ugryzła w rękę napastnika. A jej mąż napisał satyryczną książkę o pierwszych rządach PiS. Jak rozumiem, powinien hagiograficzną, wtedy zdaniem hejterów z Czerskiej wszystko byłoby w porządku…
Zgłasza Rudzińską-Bluszcz Lewica, popiera zaś Koalicja Obywatelska oraz Polska 2050, ale w imieniu tej ostatniej wystąpił nie Szymon Hołownia lecz Michał Kobosko. Poza tym mnóstwo organizacji pozarządowych, w tym znane postaci zaangażowane w ich działalność jak łączniczka Zbigniewa Bujaka z czasów Solidarności w podziemiu Ewa Kulik-Bielińska oraz Jakub Wygnański.
Obstawanie PO-KO przy kandydaturze mecenas Rudzińskiej-Bluszcz sprawia wrażenie bardziej uporu niż konsekwencji. Potwierdza też sądy Bogdana Zdrojewskiego, że jego formacja skręca w lewo, kosztem konserwatystów.
Ci zaś, na razie wywodzący się spoza PO, chociaż nie wiadomo, jak zagłosują zwłaszcza senatorowie tej partii, których nawet koncyliacyjnemu Rafałowi Grupińskiemu ciężko przyszło przekonać do Adama Bodnara, znaleźli swojego kandydata. Polskie Stronnictwo Ludowe oraz Konfederacja wystawia, zaś Centrum Adama Smitha w osobie Andrzeja Sadowskiego popiera na Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Roberta Gwiazowskiego. Zapowiada, że powalczy o interesy przedsiębiorców. Niedawno współpracował z samorządowcami, ale nic z tego nie wyszło, pod żyrowaną przez niego listą do europarlamentu nie zebrano nawet wymaganej liczby podpisów.
Robert Gwiazdowski, dla wielu pan z telewizji, rozpoznawalny przy tym w stopniu nieosiągalny dla mec. Rudzińskiej-Bluszcz (nawet gdyby usiadła na sejmowej kopule, a nie podłodze) wiedzę ma imponującą a poglądy ciekawe, ale kontrowersyjne. Jeśli go wybiorą, będzie musiał strzec Konstytucji, której… przyjęciu się sprzeciwiał. Nie rokuje to dobrze jego nieuniknionym zwarciom z PiS. Jak wynika z publicznych deklaracji, nie upiera się też przy utrzymaniu ZUS. To, co ubarwia wypowiedzi komentatora nie pomoże raczej urzędnikowi.
O kandydacie PiS Wawrzyku chciałoby się napisać coś konkretnego, ale… sam nie zadbał o dostarczenie materiału. Szary życiorys biurokraty do partyjnej rekomendacji wystarczy.
Zresztą PiS w kwestii wyboru rzecznika wydaje się raczej karmić kłopotami innych. Już narzucił własną narrację. PO-KO ma do PSL pretensję o osobnego kandydata, chociaż niekończąca się opowieść o forsowaniu Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz wydawała się zdominowana przez oczywiste mankamenty.
Wyrazistego i kompetentnego Rzecznika Praw Obywatelskich Polska potrzebuje z co najmniej dwóch przyczyn: pierwsza z nich to podejście rządzących do praworządności, druga to pandemia, przed której gospodarczymi następstwami władza nie chroni ani przedsiębiorców ani salariatu, czego najsmutniejszym przykładem pozostaje fakt, że na mocy rządowych rozporządzeń zamknięto teatry i kina, siłownie, hotele i baseny, ale nie windykatorskie firmy-krzaki bezkarnie nękające ich pozbawionych dochodu właścicieli. O tym, że jest przed czym obywateli bronić świadczą absurdalne przepisy naprędce uchwalonego pod pretekstem pandemii prawa powielaczowego oraz liczne epizody związane z traktowaniem uczestników demonstracji ulicznych i osób w ich trakcie zatrzymanych.
Taki mocny, charyzmatyczny rzecznik, zdolny przeciwstawić się pisowskiej machinie biurokracji, nie wyłoni się jednak nigdy z gier partyjnych.