Po raz pierwszy od 5 lat rządzący reprezentują już tylko zdecydowaną mniejszość społeczeństwa – za sprawą uporu w kwestii wyborów korespondencyjnych jeszcze w maju, którego nie podziela dwie trzecie Polaków. Z sondaży wynika, że nie zagłosuje nawet część wyborców PiS.

Nadzieje w czasie pandemii wiąże się z lekarzem, co zrozumiałe: Kosiniak–Kamysz wyrasta na lidera opozycji.

Jednak Dudzie, pomimo kłopotów PiS rośnie nie tylko ego ale poparcie w niektórych sondażach, choć inne prognozują jego porażkę nie tylko z Kosiniakiem-Kamyszem ale nawet z Hołownią.             

Pandemia wiele już zmieniła w naszych przekonaniach i zachowaniach. Problem w tym, że nawet fachowcy nie wyobrażają sobie w szczegółach majowych „kopertowych” wyborów prezydenckich – to jak generałowie, o których się mawia, że na manewrach rozgrywają zawsze bitwy z poprzedniej wojny.

Wyborów w trakcie epidemii i przeprowadzanych za pośrednictwem poczty jeszcze w Polsce nie było, chociaż mieliśmy sanacyjne wybory brzeskie (1930 r.) w cieniu represji wobec opozycji, i powojenny cud nad urną (mawiano wówczas: co to za szkatułka, wrzucasz: Mikołajczyk. Wychodzi Gomułka), potem równoległy apel tegoż Gomułki i prymasa Stefana Wyszyńskiego o głosowanie bez skreśleń, który w 1957 r. uchronił Polskę przed losem rozjechanych w poprzednim roku przez radzieckie czołgi Węgier. Następnie zaś smutne wybory za Jaruzelskiego w 1985 r. kiedy opozycja obserwując lokale wyborcze próbowała niezależnie liczyć głosujących. I przegrane referendum tegoż generała w sprawie reform gospodarczych z 1987 r. Wreszcie zaś – kontraktowe ale i przełomowe dla Polski głosowanie z 4 czerwca 1989 r. kiedy to kowboj z plakatu Solidarności pokonał milicjanta Płócienniczaka, redaktora Woźniaka z Dziennika TV i innych socjalistycznych celebrytów a przy okazji konkurentów z KPN i od Korwina, co dało początek nowemu szkodliwemu monopolowi i praktyce, że kolegów z dawnej opozycji lepiej pokonywać niż przekonywać.

Groza sytuacji związanej z pandemią i mnogość ofiar wirusa z Wuhan nie zwalnia nas od analizy i przewidywania zachowań społecznych, taką logikę narzucają rządzący, uparcie trzymający się koncepcji wyborów prezydenckich w maju odbywanych za pomocą słynnych już kopert Kaczyńskiego.

Polacy zagłosują nogami. W wyborach korespondencyjnych udział weźmie czyli do specjalnej skrzynki pocztowej pofatyguje się w maju 2020 r. zaledwie 28 proc uprawnionych według badania SW Research, nie pójdzie za to 48 proc. Oznacza to, że nawet część wyborców PiS, notującego zwykle poparcie na poziomie 40 proc nie wybiera się na głosowanie korespondencyjne, przeforsowane przez liderów tej partii.

Drogi PiS i suwerena, na którego zwykł się Jarosław Kaczyński powoływać, rozchodzą się tak wyraźnie po raz pierwszy.

W najbardziej kontrowersyjnych kampaniach, zwłaszcza w trakcie operacji przejmowania wymiaru sprawiedliwości, propaganda PiS powoływała się na wolę suwerena. Rzeczywiście dla części oceniających te działania krytycyzm wobec wcześniejszych praktyk sądów okazywał się silniejszy niż obawa przed destrukcją niezależnego sądownictwa. Postrzeganie sędziów jako kasty nie wzięło się z niczego, tylko z popełnionych przez nich błędów i zaniechań, sprawiających że wymiar sprawiedliwości obywatele postrzegali jako nieprzyjazny. Z kolei przejęcie państwowej telewizji nie wzbudziło szerokiego sprzeciwu opinii publicznej, choć poskutkowało drastycznym spadkiem jej oglądalności: Wiadomości TVP za Holeckiej nie trawi większość wyborców PiS uznając ich przekaz za zbyt prymitywny.

O ile jednak TVP pozostaje wielkim wstydem PiS, to prezydent Andrzej Duda jego produktem eksportowym. Problemem partii Kaczyńskiego okazuje się, że dziś już tylko niektóre badania to potwierdzają. Według IBRIS (badanie z 7 kwietnia 2020) kandydat PiS wygrałby wybory prezydenckie w pierwszej turze, osiągając przy 37-procentowej frekwencji poparcie 53 proc. Wyprzedziłby Władysława Kosiniaka-Kamysza – z 13 proc poparcia, a także Małgorzatę Kidawę-Błońską – 11 proc, Roberta Biedronia – 7 proc, Szymona Hołownię – 5,5 proc oraz Krzysztofa Bosaka – 3 proc. Ale na tym dobre wiadomości dla PiS się kończą.         

Andrzej Duda stracił bowiem pozycję polityka darzonego największym zaufaniem, co wynika z tego samego sondażu, który wciąż daje mu zwycięstwo. Więcej Polaków niż prezydentowi (45 proc) ufa ministrowi zdrowia Łukaszowi Szumowskiemu – 51 proc, nowemu liderowi tego rankingu. Zaufanie do premiera Mateusza Morawieckiego deklaruje 43 proc a do lidera PSL Władysława Kosiniak-Kamysza 40 proc.

Tyle, że – co kluczowe – więcej Polaków Dudzie nie ufa (46 proc) niż ufa (45 proc), co źle mu wróży, gdyby jednak doszło do drugiej tury wyborów prezydenckich. Zwłaszcza, że jeśli chodzi o Władysława Kosiniak-Kamysza proporcje rozkładają się odwrotnie – ufa mu 40 proc Polaków a nie darzy zaufaniem zaledwie 33 proc. Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego pozostaje też liderem rankingów na „kandydata drugiego wyboru”, zdolny jest przejmować poparcie od wszystkich pozostałych – jego rezerwa to 23 proc według IBRIS (7-8 kwietnia 2020) – podczas gdy Duda praktycznie tylko od kandydata Konfederacji Bosaka. Zaufanie do Kosiniak-Kamysza w dobie pandemii zapewnema związek z jego zawodem lekarza i umiarkowanymi poglądami, jakie głosi – w tym z bardziej eleganckim sposobem krytykowania rządzących niż ten, który prezentuje reszta opozycji. W ostatnim czasie kandydat PSL na prezydenta skupił się praktycznie na komentowaniu zagrożeń dotyczących zdrowia Polaków i następstw pandemii dla gospodarki oraz wskazywaniu w obu tych kwestiach środków zaradczych – co jak widać ludziom podoba się bardziej niż przekaz PO, jak zwykle krytykującej władzę za wszystko. Efekt? Według Maisons & Partners z 3-7 kwietnia o którym to badaniu będzie jeszcze mowa – kandydatka tej partii Kidawa-Błońska okazuje się jedyną… którą Duda pokonuje w drugiej turze. Z pozostałymi rywalami przegra.   

Z kolei w zestawieniu IBRIS ciekawe pozostaje to, że pewna grupa wyborców wprawdzie skłonna byłaby na Dudę zagłosować, ale równocześnie wcale… nie darzy go zaufaniem. Albo więc to przekonanie nie tak silne albo wybór desperacki.                     

To, że spadek zaufania do urzędującego prezydenta nie stanowi wyłącznie incydentu – pokazuje sondaż Maisons & Partners. Przy 32-procentowej a więc też wcale nie oszałamiającej frekwencji Duda miałby niespełna 30 proc poparcia i w drugiej turze spotkałby się z Szymonem Hołownią – ponad 11 proc, z którym ostatecznie by przegrał. W drugim majowym głosowaniu kandydat PiS uzyskałby bowiem tylko 34 proc a jego rywal celebryta – aż 43 proc. A że nie wyobrażamy sobie dziś prezydenta Hołowni? Ukraińcy też zapewne długo nie widzieli w tej roli aktora Wołodymyra Zełenskiego ale w końcu… go wybrali.   

Nastroje falują, nawet kilkudziesięcioprocentowe różnice w wynikach badań opinii w czasie pandemii nie powinny dziwić.

Jedno wydaje się oczywiste: PiS musi przestać się na suwerena powoływać i zacząć się z nim liczyć, jeśli zamierza utrzymać dotychczasowy stan posiadania. Dla obywateli troska o własne zdrowie okazuje się – co zrozumiałe – bodźcem mocniejszym niż kredyt zaufania, wciąż oferowany władzy.  

Wielki pisarz Kazimierz Orłoś znakomicie zdemistyfikował znane z przekazu partii rządzącej pojęcie w opowiadaniu „Noc suwerena”, którego bohaterka – jak pamiętamy – nie otrzymała świadczenia 500+. Stało się to początkiem ciągu dramatycznych zdarzeń mających miejsce tego samego wieczora, kiedy piłkarze przegrali czterema bramkami z Danią, co bohaterowie oglądają z kieliszkami w ręku na ekranie telewizora.

Erozja zaufania do Dudy i jego porażka w jednej z wyborczych symulacji z każdym rywalem z wyjątkiem Kidawy-Błońskiej – to dowód, że suweren, który dotychczas spał równie mocno jak nieźwiedź z dziecięcej pogwarki – właśnie się budzi. Kiedy zresztą miałby to zrobić jak nie w dniach pandemii. Budzi się i w miejsce PiS i jego kandydata znajduje sobie nowych bohaterów; ministra zdrowia czy lekarza w roli rywala Dudy, skoro to czas epidemii i troski o zdrowie, albo celebrytę jak u naszych wschodnich sąsiadów.

Relacjonowanie Państwu Internautom rezultatów tych badań to sama przyjemność, bo rzadko w postrzeganiu polityki przez Polaków zmiany tak wyraźne następują w tak krótkim czasie. Nie zazdroszczę jednak tej samej roli Tomaszowi Żukowskiemu, który będzie musiał z tymi wynikami wejść do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego: kiedyś doradzał – z podobnym skutkiem – Marianowi Krzaklewskiemu i Markowi Kuchcińskiemu a teraz pozostaje głównym ekspertem rządzących od demoskopii. Czy to on, czy każdy inny analityk zmuszony będzie przekazać prezesowi jedną wiadomość dobrą – że Duda pozostaje jednak faworytem wyborów prezydenckich – i sporo złych. A więc że wygra je tylko w terminie, którego społeczeństwo nie aprobuje, a w dodatku nie jest to wcale już pewne, jak wskazuje zaskakujący sondaż Maisons & Partners z Hołownią w roli przyszłego prezydenta.

Polska na Wielkanoc 2020: Na opiece Boskiej bez powagi władzy

Paradoksalnie najmniej pomysłów na zwalczanie pandemii i jej ekonomicznych następstw ma władza, która za to odpowiada. Co więcej można się obawiać, że tak już zostanie. Premier Morawiecki pozostaje tolerancyjny dla spekulantów i lichwiarzy a surowy dla obywateli, co autorytetowi rządu wróży jak najgorzej.

Read more

Warto też pamiętać, że nie wiemy naprawdę w jakim stanie Polska wyjdzie z pandemii, bo niczego takiego po wojnie nie przeżywaliśmy. Liczba zmarłych z powodu wirusa z Wuhan już parokrotnie przewyższyła liczbę ofiar stanu wojennego, nieporównywalne są również restrykcje, spotykające na co dzień ludzi (po 13 grudnia działały normalnie restauracje i kawiarnie, nie mówiąc o punktach usługowych, nawet szkoły i uczelnie odwieszono po kilku tygodniach, a nieletni mogli sami wychodzić z domów). Pandemia spowoduje zmiany w opiniach Polaków równie istotne jak w gospodarce. Świadomość tego powinna wymusić pewną pokorę również na rządzących, chociaż dotychczas takiej reakcji wcale nie zaobserwowaliśmy.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 4 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here