Przez pierwsze pięciolecie drugich rządów PiS czas postępowań sądowych wydłużył się o jedną trzecią, średnio do siedmiu miesięcy. Pod względem ich tempa jesteśmy w Europie na drugim miejscu od końca. Fakty są znane, dane obejmują czas 2015-20, wszystko wskazuje, że te za rok bieżący okażą się jeszcze bardziej pesymistyczne: dochodzi bowiem dogodny wykręt w postaci pandemii.
Sprawca tych opóźnień minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ogłasza właśnie kolejny plan reformy sądownictwa. Słowo klucz to spłaszczenie. Sędziów czy obywateli? Bo sądów akurat odkształcić się nie da: mieszczą się zwykle w majestatycznych gmaszyskach, odziedziczonych po pruskim, rosyjskim lub austriackim zaborcy, który w podbitym kraju oszczędzał na oświacie i opiece medycznej, ale nie na aparacie karnym. Za to najbardziej symboliczny gmach sądowy, który zbudował w Warszawie Bohdan Pniewski – akurat w 1939 roku, ale budynek wojnę przetrwał – nosi inskrypcję, która do drogi na skróty nie zachęca.
W dziecięcej kreskówce spłaszczenie bohatera oznacza ostateczne sponiewieranie go: tak przynajmniej było w filmach animowanych o misiu Yogi, kocie Jinksie oraz myszach Pixie i Dixie a także w znanych rosyjskich filmikach o wilku i zającu (nu zajac, pagadi…) oglądanych z pasją nie tylko przez najmłodszych ale również – jak wiemy już za sprawą rodzimej kinematografii przez mafioza zza wschodniej granicy, którego w serialu “Ekstradycja” zagrał sam Lew Rywin, zanim jeszcze po pijackich odwiedzinach u Adama Michnika w redakcji przypadła mu życiowa rola w aferze polityczno-medialnej, nazwanej jego nazwiskiem.
Francuska myślicielka Simone Weil kilkadziesiąt lat temu zauważyła, że sprawiedliwość okazuje się wieczną uciekinierką z obozu zwycięzców. Dotyczy to niezbicie partii, mającej w nazwie słowa “prawo” i “sprawiedliwość”.
Uciekają do przodu, a za nimi spalona ziemia
Fakty są znane: znaczna część dotychczasowych zmian, których twarzą pozostawał Ziobro, została oprotestowana przez Komisję Europejską i w obawie przed sankcjami pisowski rząd zamyśla, jak chyłkiem wycofać się m.in. z ustanowionej wbrew regułom praworządności we wspólnej Europie Izby Dyscyplinarnej, pośrednio nawiązujacej do znanych z radzieckiej myśli prawniczej zasady ludowej kontroli nad sędziami. Unia Europejska domaga się też powrotu do orzekania odsuniętych sędziów.
Zapowiadanie kolejnych, na razie dość mgławicowych zmian zamiast nieustępliwości, którą wobec groźby wstrzymania funduszy europejskich pisowska ekipa wykazać się nie może – oznacza więc ucieczkę do przodu, ale taką, w trakcie której pozostawia się za sobą spaloną ziemię.
W tym szaleństwie jednak jest metoda: przeciętny Polak słusznie wymiarowi sprawiedliwości nie ufa, razi go opieszałość sądownictwa, bulwersują kolejno ujawniane afery, a także oczywisty absurd wielu wyroków: rekordy biła swego czasu sentencja, że właściciel budynku nie ma obowiązku odśnieżać jego dachu. Tylko nieliczni, znając dane Iustitii czy organizacji pozarządowych, wiedzą, że przez sześć lat rządów PiS patologie w sądach pogłębiły się zamiast znikać.
Szerokie ruchy poszkodowanych przez wymiar sprawiedliwości, skupiające przedsiębiorców, zbankrutowanych w wyniku sędziowskiego niezgulstwa i wszystkich pokrzywdzonych przez “racje korporacji” przedkładane nad obiektywizm Temidy – rychło zraziły się do PiS, potem krótko flitrowały z ruchem Pawła Kukiza, a gdy wykazał się on sprzedajnością wobec władzy, skrywaną tylko doraźnie chwytliwymi pomysłami (sędziowie pokoju), zwróciły się do Polskiego Stronnictwa Ludowego i dziś są w parlamencie częstymi gośćmi na jego teoretycznych konferencjach.
Nie oddadzą ani guzika od togi
Z kolei sędziowska kasta przyjmuje samoobronnie postawę: nie oddamy ani guzika od togi. Chociaż toga jak przystało na starorzymski strój ma tych guzików pięć, jak precyzują szczegółowe przepisy. Wspierane przez “Gazetę Wyborczą” środowiska sędziowskie głoszą opinię, że dobrze jest jak jest i nie należy niczego zmieniać, co pozostaje w oczywistej sprzeczności z odczuciami powszechnymi.
Atak na wymiar sprawiedliwości podobnie jak na media, zwłaszcza mające zagranicznych właścicieli czy wcześniej na emerytów resortowych, może dać partii rządzącej dodatkowe punkty w sondażach, bo wszystko to działania godzące w środowiska, których zwyczajny Polak nie lubi i ma ku temu powody.
Zamiast nowego porządku w wymiarze sprawiedliwości mamy jednak do czynienia wyłącznie z mechanicznym zastępowaniem sędziów i prokuratorów bardziej posłusznymi, do czego wykorzystuje się zarówno przepisy o oddelegowaniu jak zasady emerytalne. “Nasi” sędziowie zajmą miejsce “ich” sędziów, podobnie stanie się z prokuratorami, do tego sprowadza się cała reforma.
Zaś jej parametry istotne dla zwykłego obywatela – z dotkliwą przewlekłością postępowań – prezentują się coraz gorzej. O drugim od końca miejscu w Europie pod względem tempa pracy sądów była już mowa.
Minister gra na uwolnienie
Ani jeden sąd nie zostanie zlikwidowany – zapowiada minister Zbigniew Ziobro. Zarazem obiecuje ograniczenie biurokracji. Jak to wszystko pogodzi, nie wiadomo. Towarzyszy temu zapowiedź “uwolnienia” (dokładnie takiego sformułowania użył) 2 tysięcy stanowisk sędziowisk. Każdy kibic hokeja wie, że na uwolnienie gra się wtedy, gdy to przeciwnik napiera i zyskuje przewagę.
Na mocy założeń reformy Ziobry w miejsce sądów rejonowych i okręgowych powstać ma 79 okręgów sądowych, zaś zamiast sądów apalecyjnych dwadzieścia sądów regionalnych.
W sądach nie będzie już wydziałów, tylko izby.
Sędziowie mają być teraz sobie równi, zaistnieje jeden wspólny status sędziego sądu powszechnego, a nie jak dotychczas rejonowego, okręgowego i apelacyjnego. Zarobki zależeć mają od stażu. Minister sprawiedliwości zaręcza, że nikt spośród 30 tys pracowników sądownictwa nie straci pracy. Niedawno ta grupa znacznie się zresztą uaktywniła, a jej protesty miały wymiar godnościowy a nie polityczny: dotyczyły zarobków i warunków pracy. Te ostatnie uwłaczają często wykształceniu i stopniowi przydatności zatrudnionych w sądownictwie pracowników.
Nawet w gminach pojawić się mają punkty sądowe.
Projekt reformy wymiaru sprawiedliwości – który to już jej etap, tego zapewne nawet fachowcy nie zliczą – przybierze kształt projektu rządowego. Oznacza to długie procedowanie, włącznie z konsultacjami społecznymi. Zanim jednak się PiS pochwali, że tym razem pertraktacji nie unika, przypomnieć warto, że dotychczas, gdy partii rzadzącej na zmianach w prawie zależało – nadawała im postać projektu poselskiego, który procedowany jest szybciej. Rzuca to dodatkowe światło na intencje Ziobry.
Jak się chwalić, żeby nie uchwalić – tak być może da się taktykę władzy streścić.
Rządzącym zależy zapewne na tym, żeby napięcie podtrzymywać jak najdłużej, spekulacje ustawowe włączyć w przetargi z instytucjami Unii Europejskiej, polaryzować społeczeństwo, jak się da.
Sprawiedliwość jest ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej
Napis na frontonie gmachu sądów w Warszawie, zbudowanym przez Bohdana Pniewskiego i oddanym w czerwcu 1939 r. stanowi cytat z szesnastowiecznego polskiego eseisty Andrzeja Frycza Modrzewskiego: “Sprawiedliwość jest ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej”. Zakłada to pewną jej stabilność. Zmieniała się nazwa ulicy – w zależności od epoki: Leszno, gen. Świerczewskiego, teraz al. Solidarności – ale nie ta inskrypcja. Niemal cudem budynek wyszedł bez szwanku z działań wojennych, chociaż stał na pograniczu getta, a w czasie Powstania Warszawskiego przechodził z rąk do rąk. Może to jakiś znak…
Nic nie zapowiada, że droga obywatela do sądu się skróci, a przewlekłość postępowań staje się mniej dotkliwa. PiS rządzi od sześciu lat i dotychczas… działo się odwrotnie.
Pojawiające się pomysły rzeczywistego usprawnienia sądownictwa, tak żeby zwyczajny obywatel nie postrzegał wymiaru sprawiedliwości jako instytucji nieprzyjaznej mu lub obojętnej – nie wychodzą dzisiaj z kręgu PiS. Z projektem prospołecznej reformy wystąpił na łamach PNP 24.PL mec. Marek Czarnecki, były eurodeputowany. Renomowany prawnik Czarnecki postuluje m.in. obniżenie opłat sądowych, by nie miały charakteru zaporowego, odciążenie sądów w ten sposób, by rejestracją spółek zamiast nich zajęli się notariusze, rozwiązanie Trybunału Konstytucyjnego i przekazanie jego uprawnień nowej, cieszącej się wysokim prestiżem Izbie Konstytucyjnej Sądu Najwyższego, wreszcie rozdzielenie stanowisk prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości oraz wprowadzenie licznych regulacji, ograniczających korupcję i nepotyzm.
Nie da się też zlekceważyć wielu pomysłów, zgłaszanych w trakcie organizowanych przez PSL “okrągłych stołów” na temat wymiaru sprawiedliwości, o których była tu już mowa. Wśród nich znajdują się wprowadzenie skargi nadzwyczajnej, sądów gospodarczych a także sędziów pokoju, orzekających w drobniejszych sprawach. Za ustanowieniem tych ostatnich, co odciąży istniejące sądy, zawalone m.in. sporami o kwoty nikłej wartości opowiada się również mec. Czarnecki w swoim planie reformy sądów w 13 punktach możliwej do przeprowadzenia w sto dni [1]. Optuje też, by profesja sędziego stała się koroną zawodów prawniczych, co wcześniej postulowała też w pracach Akademii de Virion (think tanku nazwanego imieniem słynnego XX-wiecznego adwokata i ambasadora w Londynie Tadeusza de Virion) mec. Jolanta Turczynowicz-Kieryłło: oznacza to, że sędziami zostawaliby sprawdzeni w swoich dotychczasowych rolach adwokaci, prokuratorzy czy radcy i notariusze, a nie byłby to pierwszy szczebel kariery nawet dla ambitnego aplikanta.
Podobnie zdroworozsądkowego charakteru trudno się jednak doszukać w twórczości rządzących.
Nie tylko starsi prawnicy ze zgrozą spoglądają na lansowane przez Ziobrę i jego urzędników pomysły przenoszenia licznych procedur sądowych do internetu. Ich efektem może stać się co najwyżej… wirtualna sprawiedliwość. Ta rzeczywista staje się coraz rzadszym gościem w gabinetach decydentów obecnej ekipy. Jeśli zapowiadana reforma rzeczywiście ruszy – do powszechnie znanych mankamentów dołączy jeszcze monstrualny bałagan, towarzyszący nieuchronnie każdej źle przygotowanej reorganizacji. Biurokracja zapewne się podwoi, a droga do sądu dla zwykłego obywatela wydłuży.
[1] por. Marek Czarnecki. Reforma wymiaru sprawiedliwości w 13 punktach możliwa do zrealizowania w 100 dni. PNP 24.pl z 21 października 2021 r.