Józef Piłsudski, wyprawiając Pierwszą Kadrową z krakowskich Oleandrów 6 sierpnia 1914 r. perfekcyjnie wyczuł moment historyczny. Za jego sprawą w wojnie światowej, później dopiero nazwanej pierwszą, od początku zaistniała formacja zbrojna pod polskim znakiem i komendą, co dla narodu pozbawionego państwowości miało fundamentalne znaczenie.
Po przegranej rewolucji roku 1905 w zaborze rosyjskim, która jednak pokazała siłę polskiego oporu po raz pierwszy na podobną skalę od czasów Powstania Styczniowego, nastąpiła masowa emigracja patriotycznej młodzieży do Galicji. Jak wykazał Maciej Kozłowski (“Krajobrazy przed bitwą”): “w latach 1905-1914 na uczelniach Krakowa i Lwowa studiowało 4458 Królewiaków, co stanowiło jedną trzecią ogółu studentów” [1]. W międzyczasie w 1908 r. Józef Piłsudski dokonuje ostatniej akcji zbrojnej Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej w zaborze rosyjskim. To legendarny – i udany – atak na wagon pocztowy w Bezdanach. Bazą dalszej działalności przyszłego Komendanta, wtedy zaś jeszcze “towarzysza Wiktora” staje się odtąd zabór austriacki.
Jak uzasadniał cytowany już Maciej Kozłowski: “W sumie jednak liberalna, praworządna, a do tego pełna biurokratycznego bałaganu Galicja, stwarzała szerokie możliwości rozwinięcia nielegalnej roboty. Znacznie lepsze niż dalekie kraje Zachodu” [2]. To ostatnie zastrzeżenie nie pozostaje bez znaczenia, jeśli zważyć, że wcześniej kongresy PPS odbywały się w… Paryżu. Ale to Galicja stanie się polskim Piemontem, jak nazywano ją przez analogię do włoskiej prowincji, która stała się bazą do zjednoczenia kraju.
Dlatego też socjaliście i późniejszemu marszałkowi Sejmu Ignacemu Daszyńskiemu krakowskie lato brzemiennego w geopolityczne następstwa 1914 roku przypominało dosłownie znaną mu tylko z “Pana Tadeusza” wiosnę 1812 roku. Co z ówczesnej atmosfery zapamiętał? Przy ulicy Siemiradzkiego Piłsudski pracuje nad mobilizacją strzelców. A wszystko, co się czuje polskim, skupia uwagę na obozie strzeleckim na Błoniach krakowskich, w Oleandrach koło parku Jordana [3].
“Oficjalna zgoda na mobilizację strzelców nadeszła dopiero 2 sierpnia, choć oczywiście wcześniej Piłsudski mobilizację zarządził. Na wymarsz zezwolono dopiero po wypowiedzeniu wojny Rosji przez Austrię a więc 6 sierpnia, przy czym jako teren działania przeznaczono strzelcom Kielecczyznę – teren wiejski, gdzie wpływy PPS i innych organizacji niepodległościowych były prawie żadne” – zauważa Maciej Kozłowski [4].
Przy czym, jak uzupełnia Wojciech Giełżyński (“Budowanie Niepodległej”): “Strzelcy, którzy formowali się w Oleandrach we frontowe kompanie (tylko pierwsza kadrowa dostała nowoczesne manlichery, kupione przez Polski Skarb Wojskowy, następne zbrojono w jednostrzałowe werndle) nie mieli pojęcia, jakimi torami potoczy się sprawa polska. Stanowili gromadkę nieprzejednanych, którzy “na stos rzucili życia los” [5].
Wiedział to jednak ich komendant Józef Piłsudski, który na kilka miesięcy przed wybuchem wojny w wykładzie w paryskim Instytucie Geografii przewidział jej późniejszy przebieg: Rosja zostanie pokonana przez Niemcy, zaś te ostatnie przez mocarstwa zachodnie.
Pierwsza Kompania Kadrowa obaliła rosyjski słup graniczny w Michałowicach i maszerowała na Miechów. Dowodził nią Tadeusz Kasprzycki, wtedy bohater, ale po latach dużo gorzej w historii polskiej zapisany: jego romans z popularną aktorką i byłą finalistką konkursu Miss Polonia niemal w przeddzień Września 1939 r. przyczynił się zarówno do tragedii rodzinnej – żona Kasprzyckiego, wtedy już generała, popełniła samobójstwo – jak do nieprzygotowania Warszawy do obrony przed Niemcami, za co odpowiadał. W trakcie wojny z tego powodu gen. Władysław Sikorski nie przyjął przebywającego w Turcji Kasprzyckiego do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Entuzjazm, dostrzegany przez Daszyńskiego w Krakowie, nie towarzyszył już legionistom w Królestwie. W Kielcach witały ich zatrzaśnięte okiennice polskich domostw, stąd wzięły się pełne goryczy słowa “Pierwszej Brygady”: “Nie chcemy dziś od was uznania…”.
Rajd na Miechów zapoczątkował czynne wprowadzanie sprawy polskiej do agendy międzynarodowej, chociaż droga okazała się daleka. Wyznaczały ją kolejne decyzje Piłsudskiego: zaprzestanie werbunku do Legionów, gdy obawiał się, że przekształcone zostaną w “Polnische Wehrmacht” i wysłane w celu wykrwawienia na najgorsze odcinki frontu. A następnie odmowa złożenia przysięgi Niemcom, co doprowadziło do internowania Komendanta i jego podwładnych. “Kryzys przysięgowy” umożliwił Piłsudskiemu stanie się późniejszym partnerem zwycięzców I wojny światowej. Uwolniony z twierdzy magdeburskiej w wyniku przegranej przez wilhelmińskie Niemcy wojny i rewolucji w tym kraju, przybywał 10 listopada 1918 r. do Warszawy już jako przywódca narodu i jeszcze pierwszej nocy negocjował z radą żołnierską okupacyjnej armii jej wycofanie z Królestwa. A w dniu następnym, gdy powszechnie już rozbrajano Niemców, ustanawiał polską władzę. Jednak pierwszy krok w stronę tego, co zdarzyło się 11 listopada 1918 r, wykonany został 6 sierpnia 1914 r. w Krakowie.
Chociaż dla historycznej ścisłości palmę pierwszeństwa ,jeśli chodzi o wypad do zaboru rosyjskiego przyznać wypada Władysławowi Belinie-Prażmowskiemu, który ze swoim patrolem, słynną siódemką, już w nocy z 1 na 2 sierpnia przekroczył granicę. Siódemka miała na sobie mundury ale ze sobą cywilne ubrania, by jednych i drugich użyć zależnie od okoliczności. Gdy w gęstej mgle uczestnicy karkołomnej misji napotkali żołnierzy rosyjskich, ci niespodziewanie wycofali się, przekonani o znacznej liczebności wroga. Chociaż sam Piłsudski, wyprawiając Belinę i jego ludzi, sarkastycznie zapowiedział im, że będą wisieć, ale przejdą do historii – udało im się nie tylko ze zwiadu powrócić, ale wziąć udział w historycznym wymarszu “kadrówki” z Oleandrów.
[1] Maciej Kozłowski. Krajobrazy przed bitwą. Znak, Kraków 1985, s. 146.
[2] Kozłowski, op. cit, s. 147
[3] por. Ignacy Daszyński. Pamiętniki, t. 1. Książka i Wiedza, Warszawa 1957
[4] Kozłowski, op. cit, s. 189
[5] Wojciech Giełżyński. Budowanie Niepodległej. Instytut Literacki, Paryż 1985, s. 257