Polscy piłkarze, wygrywając z Arabią Saudyjską i zdobywając kolejne punkty na katarskim mundialu, udowodnili, że o rezultatach w futbolu decydują umiejętności a nie siła marketingowa znaku firmowego ani przychylność dziennikarzy sportowych. 

Wynik idzie w świat, mawia się w takich wypadkach.

O rywalach nie da się powiedzieć, że są słabi, skoro w poprzednim meczu niespodziewanie pokonali typowaną nawet na mistrza świata Argentynę. W dodatku Arabia Saudyjska, pomimo fatalnych kontaktów politycznych między obydwoma krajami, w Katarze gra jak u siebie… choćby ze względu na klimat. Jej kibice mają tam niedaleko. 

Jeśli brać pod uwagę dwa pierwsze mecze, a tyle już rozegraliśmy – wynik ekipy na mundialu, remis z Meksykiem 0:0 i wygrana z Arabią Saudyjską 2:0, okazuje się najlepszy od czasów Kazimierza Górskiego, którego zespół oba spotkania inaugurujące mistrzostwa w 1974 r. wygrał. W cztery lata później drużyna Jacka Gmocha odnotowała remis z Niemcami, a z Tunezją minimalne zwycięstwo 1:0, po którym trener straszył piłkarzy odebraniem premii, bo liczono na więcej. Zaś w 1982 r. kadra Antoniego Piechniczka dwa pierwsze mecze zremisowała bezbramkowo i groził jej powrót do domu, potem dopiero odbudowała się w meczu z Peru 5:1 i ruszyła po trzecie – tożsame z osiągnięciem orłów Górskiego – miejsce w świecie. Później zaś, w kolejnych mundialach zawsze było już tylko gorzej. W trzech ostatnich finałach mistrzostw świata reprezentacja już po dwóch spotkaniach wiedziała, że nie zagra dalej i ostatni mecz toczyła już tylko o honor. Stało się to przedmiotem licznych kpin. Przełamał fatum trener Czesław Michniewicz, zaciekle i bez ustanku atakowany przez media głównego nurtu. Wykpiwana przez nie polska myśl szkoleniowa okazała się niebywale skuteczna.

W spotkaniu z Arabią Saudyjską bramki zdobyli, tyle że w odmiennej kolejności, ci sami zawodnicy, co w kwalifikującym nas na katarski mundial meczu ze Szwecją: Piotr Zieliński i Robert Lewandowski. Dowodzi to imponującej stabilności drużyny. Przecież nawet Górskiemu nie udało się skłonić do utrzymania formy wszystkich ówczesnych bohaterów eliminacji. Strzelec “złotej bramki” z Anglią na Wembley Jan Domarski grał tak słabo, że na finały do Niemiec pojechał już tylko za zasługi, a na boisku zastąpił go, na szczęście wyjątkowo skutecznie Andrzej Szarmach. Również Leszek Ćmikiewicz, świetny w meczach z Anglikami i Walijczykami, na kolejne w RFN wchodził już tylko z ławki rezerwowych.

Selekcjoner nie przejął się nadmiarem krytyki. Piłkarze Michniewicza poradzili sobie z własnymi demonami. Okazało się, że dla Lewandowskiego nie wykorzystany na mistrzostwach karny nie musi być, jak kiedyś dla Kazimierza Deyny, początkiem serii życiowych tragedii, lecz co najwyżej epizodem. Co więcej, zawodnik, który wszystko osiągnął w rywalizacji klubowej w barwach monachijskiego Bayernu, w piątym meczu w mundialowych finałach strzelił wreszcie gola dla reprezentacji. Z kolei Zieliński po raz wtóry (wcześniej za sprawą pięknego gola, wbitego Szwecji) zademonstrował, że gwiazdą jest również w drużynie narodowej a nie tylko w klubowych rozgrywkach, gdzie wciąż gra jego Napoli, w sytuacji gdy odpadła już z Ligi Mistrzów Barcelona, obecnie zatrudniająca Lewandowskiego. Zaś Wojciech Szczęsny broniąc rzut karny, egzekwowany przez Saudyjczyka Salema Al Dawsariego, nawiązał do tradycji Jana Tomaszewskiego, który w finałach w 1974 r. poradził sobie ze strzelcami aż dwóch jedenastek.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here