Polska nie do podziału

0
36

Radykalne działania zarówno Koalicji Obywatelskiej (przejęcie TVP, eskalacja sprawy Kamińskiego i Wąsika) jak Prawa i Sprawiedliwości (przejście do akcji ulicznych) wcale nie umacniają dwubiegunowości polityki w Polsce. Wprost przeciwnie, obie najmocniejsze partie w sumie mogą liczyć na poparcie zaledwie połowy obywateli, chociaż jeszcze w październikowych wyborach głosy na nie oddało łącznie dwie trzecie Polaków. Zacietrzewiony przekaz do nas nie przemawia.

Jak wynika z niedawnego sondażu ośrodka Opinia24, kandydatów PiS poparłoby teraz 26 proc Polaków podczas gdy Koalicję Obywatelską – 24 proc. W wyborach było to odpowiednio 35 i 31 proc. Na umiarkowaną Trzecią Drogą zagłosowałoby teraz aż 17 proc obywateli, w październiku – 14 proc. Wzrosło jednak także poparcie dla radykalnej Konfederacji – 11 proc, która w wyborach uzyskała 7 proc głosów. Nie zmieniła się tylko liczebność zwolenników Nowej Lewicy – 9 proc. [1]  

Jak widać więc, gdyby wybory odbyły się teraz, czego wciąż wykluczyć się nie da – dystansująca się zgodnie z imperatywem zawartym w swojej nazwie od najostrzejszych sporów, chociaż pozostająca w koalicji rządowo-parlamentarnej z KO i Nową Lewicą, Trzecia Droga, która po wyborach wprowadziła 65 posłów, od razu podzielonych na dwie sejmowe reprezentacje (klub Polski 2050 z 33 “szablami” i PSL z 32), mogłaby zamyślać o powołaniu na Wiejskiej jednolitej ekipy z udziałem niemal setki parlamentarzystów. 

Przedwczesne za to okaże się stwierdzenie, że Polacy preferują formacje umiarkowane. Jego prawdziwości przeczy wzrastająca popularność Konfederacji pomimo wybryku jej posła Grzegorza Brauna, który gaśnicą rozpędził uroczystość chanukową w Sejmie. Skoro partii to nie zaszkodziło, da się rzecz wytłumaczyć na kilka sposobów: część ankietowanych zapomniała już o wybryku Brauna zajęta raczej bieżącymi konfliktami, innej ich grupie podobne zachowania nie przeszkadzają, kolejną przekonały wyraźnie dystansujące się od incydentu wypowiedzi wicemarszałka Sejmu i lidera Konfederacji Krzysztofa Bosaka, wreszcie – co najbardziej prawdopodobne – niechęć do radykalizmu i awantur ogranicza się do oceny sporów między głównymi ugrupowaniami, bezpośrednio rzutujących na stan kraju. 

Co również istotne, PiS nawet z Konfederacją, niezależnie od woli zawarcia podobnego sojuszu, wspólnie nie miałyby większości w nowym Sejmie, gdyby wybory miały się odbyć teraz. W tym wypadku wyłoniona zostałaby dokładnie koalicja taka, jaka właśnie rządzi.

Dla polityków stanowi to czytelny sygnał: nie ma już po co przeć do głosowania przed terminem, do czego najpierw wydawało się po utracie TVP jako wieloletniej propagandowej trybuny dążyć Prawo i Sprawiedliwość, a później także premier Donald Tusk, zamierzający przeciąć rysujący się ze strony prezydenta Andrzeja Dudy szantaż, związany z możliwością nie przyjęcia budżetu w terminie (drogą wszczynania tumultu, uniemożliwiającego uchwalenie czegokolwiek w Sejmie, przez posłów PiS, lub przesłania ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego, bo budżetu głowa państwa zawetować nie może). Przy podobnych notowaniach jak w sondażu Opinii24 skrócenie kadencji parlamentu nikomu się nie opłaca. 

Wprawdzie obecna mapa społecznego poparcia niemal do złudzenia przypomina wynik wyborów parlamentarnych z 2005 r. (kiedy to PiS zyskał 27 proc głosów a poprzedniczka KO, Platforma Obywatelska – 24 proc), po których Prawo i Sprawiedliwość zdobyło władzę, chociaż utrzymało ją zaledwie przez dwa lata – ale sytuacja w polityce była wówczas zupełnie odmienna. Po krótkim czasie podtrzymywania rządu mniejszościowego pod kierownictwem Kazimierza Marcinkiewicza, PiS zawarł wtedy koalicję z Samoobroną (11 proc poparcia) oraz Ligą Polskich Rodzin (8 proc), stopniowo przejmując ich elektoraty. Nawet jeśli pominąć ówczesną nietrwałość tamtego rozwiązania, nie ma żadnych widoków na powtórzenie go w obecnym Sejmie. Żaden z obecnych koalicjantów KO nie zmieni sojuszniczych preferencji, skoro już poznał smak władzy, ma ministrów, sekretarzy stanu i wojewodów czy ich zastępców. Tym bardziej PiS nie ma co liczyć na odwrócenie sympatii elektoratu, objawionych w październiku ub. r.  

Polacy wydają się zmęczeni narastającą radykalizacją działań głównych aktorów sceny politycznej. Badanie przeprowadzono wprawdzie przed demonstracją PiS pod Sejmem i kancelarią Tuska, ale w sytuacji, kiedy była już ona zapowiedziana i po rozlicznych protestach pisowskich posłów w siedzibach przejętych przez rządowych nominatów mediów publicznych i operetkowo raczej prezentujących się pikietach wystawianych przed nimi. W preferencjach rodaków trudno dostrzec coś przypadkowego, ta przywara obciąża raczej bieżące działania politycznych liderów na swoistej reaktywności (“jak oni nam, to teraz my im”) oparte. Za to tendencja w tych wynikach zawarta wydaje się trwała. Gorączkowe podbijanie napięcia i taktyka na zasadzie “wet za wet” nie stanowią sposobu na zaskarbienie sobie poparcia. Polacy bowiem, wbrew paroksyzmom polityków z obu stron, doskonale pamiętają, na co i po co głosowali 15 października w formie najbardziej masowej (74 proc frekwencja) od momentu powrotu demokracji. Ich wyborem nie był z pewnością zaostrzający się spór. Stąd bierze się tak jednoznaczna ocena tych, którzy niemal w nieskończoność go podsycają. 

[1] Opinia24, sondaż z 8-9 stycznia 2024; por. “Gazeta Wyborcza” z 12 stycznia 2024    

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 3

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here