Po tygodniu absorbowania opinii publicznej swoimi sporami wewnętrznymi rządzący ogłosili porozumienie. Przetargi temu towarzyszące odwracały tylko uwagę od powszechnych kłopotów. Pandemia zbiera rekordowe żniwo, trwa spór z rolnikami, zaczyna się gotowość protestacyjna w zbrojeniówce, z górnikami władza się dogadała, ale nie wiemy, czy zgoda przetrwa, bo musi ją potwierdzić Komisja Europejska.

Wejście prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do rządu, powrót tam Jarosława Gowina (lider Porozumienia, formalnie koalicjanta wewnętrznego) i pozostawienie Zbigniewa Ziobry (szef Solidarnej Polski) na stanowisku ministra sprawiedliwości oraz zapowiedź poprawek do ustawy o ochronie zwierząt, jednej z dwóch regulacji, jakie podzieliły najliczniejszy klub parlamentarny – urobek całego tygodnia pertraktacji na tle szumnych zapowiedzi okazuje się skromny.

Arytmetyka tonuje temperamenty 

W istocie PiS nie znajduje nowych możliwości koalicyjnych. Zastąpienie krnąbrnych bo autonomizujących się “koalicjantów wewnętrznych” przez PSL nie wchodzi w grę z kliku przyczyn: pomni doświadczenia Samoobrony ludowcy wiedzą, że byłby to zapewne ich ostatni sojusz rządowy przed faktyczną likwidacją partii. Klub Koalicji Polskiej – PSL – Kukiz’15 liczy 30 posłów, jako koalicjant nie dałby więc większości PiS-owi pozbawionemu głosów Solidarnej Polski i Porozumienia Gowina, skoro “twarde jądro” partii rządzącej tworzy 199 posłów, ale od ich liczby trzeba jeszcze odliczyć kilkanaścioro tych, którzy jak minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zagłosowali przeciw “piątce Kaczyńskiego”. Sama arytmetyka pokazuje, że nie tędy droga. Poza tym PiS od dawna zmierza do “wyzerowania PSL”, jeśli posłużyć się określeniem ze slangu aparatu partii rządzącej a nie uczynienia go sojusznikiem.

Z kolei buntująca się w kwestii piątki Kaczyńskiego a także ustawy o bezkarności urzędników na czas pandemii (tej w ogóle nie głosowano, by uniknąć porażki) Solidarna Polska nie może liczyć ani na skuteczny samodzielny start w przyszłych wyborach, bo sondaże rejestrują śladowe poparcie dla niej, ani na inne niż z PiS koalicje. Nawet najbliższa jej Konfederacja z ok. 8 proc poparcia nie jest w stanie 19 posłom od Ziobry zaoferować “biorących” miejsc na listach. Porozumienie Jarosława Gowina teoretycznie mogłoby przystać do Koalicji Obywatelskiej, której główną siłę stanowi Platforma (lider walczył kiedyś nawet z Donaldem Tuskiem o jej przywództwo, zyskując 22 proc poparcia) – ale oznaczałoby to podział w ugrupowaniu. 
Pomimo wielokrotnych zapowiedzi zmiany stylu uprawiania polityki, co charakterystyczne, koalicyjne uzgodnienia bez żenady obejmują podział partyjnych pieniędzy, pozyskiwanych od polskiego podatnika – Solidarna Polska i Porozumienie mają dostać po 2 mln zł z tego, co – użyjmy pamiętnego sformułowania b. premier Beaty Szydło – “po prostu należy się” PiS…

Łatwiej więc zarówno Kaczyńskiemu jak liderom obu kanapowych formacji ogłosić kolejne “kochajmy się”.

Taka piękna katastrofa

Narracja pisowska, dominująca nie tylko w mediach rządowych, wiele jednak kosztuje, bo odwraca uwagę od pogarszającej się lawinowo sytuacji kraju.
Liczba nowych zachorowań dziennych na COVID-19 przed tygodniem przekroczyła tysiąc – po raz pierwszy od początku pandemii – a teraz bije kolejne smutne rekordy. W piątek podano informację o liczbie ponad 1587 dziennych zachorowań (sobotę 1584). Przy czym w Polsce testów wykonuje się (co dzień 24 tys) cztery razy mniej niż we Włoszech (100 tys dziennie), co rodzi obawy, że poza oficjalnie podawaną istnieje “ciemna liczba” dodatkowych zachorowań. Nadzieje związane z polską szczepionką okazują się rozdmuchane – w grę wchodzi immunoglobulina, pożyteczny ale nie przełomowy produkt zawierający osocze, przypominający preparaty, jakimi od dawna zwalcza się anginę. Z kolei entuzjastyczne podejście głównej postaci tej ekipy w dziedzinie zdrowia, Głównego Inspektora Sanitarnego Jarosława Pinkasa do zagranicznych koncernów farmaceutycznych nie rokuje dobrze promocji rodzimych odkryć, gdy rzeczywiście się pojawią. 

Branża zbrojeniowa ogłasza pogotowie strajkowe. Czyni to zwykle uległa wobec obecnej władzy NSZZ “Solidarność”. Zbrojeniówka protestuje przeciwko brakowi profitów dla polskich zakładów z procesu modernizacji uzbrojenia i wyposażenia armii. Umowy zawierane przez rząd PiS z Amerykanami okazują się bowiem mniej korzystne, niż wypracowane przez poprzednie ekipy, kiedy to godziwy offset z korzyścią dla polskich fabryk stanowił element obowiązkowy.

Nawet urzędnicy skarbowi w środę o godz. 10 na dwadzieścia minut wyłączą komputery, bo czują się lekceważeni przez władzę. Nie godzą się na redukcję zatrudnienia ani zamrożenie płac w sferze budżetowej, żądają powrotu do poprzedniego systemu nagród.

Górnicy protestowali w obronie kultowej i historycznej kopalni Wujek, czym nie przejął się specjalnie poseł z Katowic i syn lidera Solidarności Walczącej Kornela premier Morawiecki, a także w Rudzie i Halembie. W piątek otrzymali zapewnienie, że górnicy dołowi będą mieli zagwarantowaną pracę do emerytury. Wcześniej już jednak ogłaszano wielokrotnie zakończenie sporów w górnictwie, a problemy powracały. Na przyjęte ustalenia musi jeszcze przystać Komisja Europejska. Warto się jednak wsłuchać bacznie w słowa szefa górnośląskiego regionu NSZZ “Solidarność” Dominika Kolorza:  
– Podpisaliśmy likwidację jednej z najważniejszych branż w historii Rzeczypospolitej Polskiej.

Sprawiedliwość czyli resort siłowy

Wejście Jarosława Kaczyńskiego do rządu to pierwszy konkret, jaki wyłonił się z wielodniowych już rozmów koalicjantów wewnętrznych zapoczątkowanych buntem partnerów PiS. Jakości rządzenia to nie zmieni.

Read more

Nic dodać, nic ująć. Pytanie, czy mamy się z czego cieszyć. Polskie kopalnie węgla kamiennego przetrwają jeszcze 29 lat. Dokładnie tyle, ile mija od masakry dokonanej w Wujku przez ekipę stanu wojennego.

Przypominają się słowa z filmu “Grek Zorba” o takiej pięknej katastrofie, tam zresztą również o kopalnię chodziło. Albo biblijne analogie dotyczące wyzbywania się własnych uprawnień za miskę soczewicy.

Na razie jednak napięcie spadło, a spór wydawał się symboliczny: dzień wcześniej w Tarnobrzegu odsłonięto monument ku czci dziewięciu górników zabitych w Wujku 16 grudnia 1981.

Nie widać za to końca protestom hodowców i rolników, bo władza obstaje przy krańcowo niekorzystnej dla wsi “piątce Kaczyńskiego”, godząc się co najwyżej na poprawki. W środę 30 września o 10 rolnicy spotkają się pod pomnikiem Wincentego Witosa, skąd przejdą pod Sejm i Pałac Prezydencki. Walczą jeśli nie o przetrwanie hodowli zwierząt futerkowych to przynajmniej o dwunastoletni – zamiast dotychczas przewidzianego dwunastomiesięcznego – okres przejściowy dla niej. Wskazują, że na likwidacji farm w Polsce zyska konkurencja z Ukrainy. Domagają się również cofnięcia zakazu uboju rytualnego, z którego żyje 400 tys. polskich gospodarstw, co oznacza, że utrzymuje się z niego 2 miliony osób.

Wobec tych wszystkich kwestii wewnętrzne zawirowania władzy okazują się wyłącznie epizodem. Zajęcie nimi osłabia jednak zdolność zmierzenia się rządzących z problemami pandemii i realnej gospodarki. Alarmujące liczby tylko z ostatnich dni pokazują, że będą one narastać.                    

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 7

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here