…ale prawie czyni różnicę
Senat wybrał ławników, którzy nie będą jednak mogli orzekać. Ta z pozoru tylko błaha sytuacja skłania opozycję do ostrzeżeń, że skoro teraz pierwsza prezes Małgorzata Manowska oprotestowuje senacki werdykt, to w przyszłości Sąd Najwyższy może nie uznać wyniku wyborów parlamentarnych, jeśli okaże się on dla PiS niekorzystny.
W dniach, gdy w Brazylii tysiące zwolenników przegranego kandydata na prezydenta Jaira Bolsonaro po zwycięstwie jego rywala Ignacio Luli da Silvy szturmują rządowe gmachy i mija druga rocznica podobnej akcji zauszników Donalda Trumpa w USA – nie jest to iluzoryczne niebezpieczeństwo.
Ławnicy wybrani przez Senat nie zostali zaprzysiężeni. Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska kwestionuje ich neutralność polityczną. Do marszałka Tomasza Grodzkiego zwróciła się o reasumpcję ich wyboru.
Na aplikacji sędziowskiej uczono nas, że zanim powiemy słowo, musimy przepis sprawdzić – przypomina w odpowiedzi wicemarszałek Senatu prawniczka Gabriela Morawska-Stanecka.
Demokratyczna większość w Senacie wykazuje bowiem, że regulamin zezwala na reasumpcję wyłącznie na tym samym posiedzeniu, na którym miało miejsce głosowanie, ale przede wszystkim nie ma do tego podstaw. Wybór ławników stanowi bowiem kompetencję Senatu, określoną w Konstytucji.
Stanowisko prezes Manowskiej w tej sprawie to uzurpacja – przestrzega sen. Krzysztof Kwiatkowski.
Jego kolega z “izby refleksji” Aleksander Pociej określił działania I prezes Sądu Najwyższego mianem haniebnej próby ingerencji w działalność Senatu: – Całej grupie ludzi zarzuca się brak nieskazitelności. To ocena polityczna, nie merytoryczna.
Sprawa tylko z pozoru wydaje się błaha, chociaż chodzi o ławników a nie sędziów. Przedstawiciele demokratycznej większości senackiej alarmują, że nie uznając prawidłowo dokonanego wyboru Manowska “idzie drogą Trumpa i Bolsonaro”. Jak wiadomo zwolennicy pokonanych prezydentów USA przed dwoma laty i Brazylii przed paru dniami nie uznali werdyktu wyborców i szturmowali gmachy publiczne. Stąd obawa, że w przyszłości zignorować decyzję większości obywateli może Sąd Najwyższy pod prezesurą Manowskiej, jeśli wynik wyborów parlamentarnych okaże się niekorzystny dla PiS.