Plan naprawczy dla Polski stworzą do wiosny sami przedsiębiorcy, nie czekając już na polityków – ogłosili uczestnicy Konwentu Antykryzysowego w trakcie warszawskiego spotkania 20 listopada 2022 r.
Bez polskiej klasy średniej nie będzie państwa obywatelskiego. Musimy zatem powiedzieć “dość” i podjąć tę pracę – uzasadniał przedsiębiorca i ekonomista Dariusz Grabowski.
Inny lider rodzącego się ruchu Jacek Czauderna nazwał spotkanie przełomowym wydarzeniem. Inauguruje ono nowy nurt społeczno-gospodarczy.
Goście Konwentu Antykryzysowego napominają rządzących
Uczestnicy Konwentu Antykryzysowego zapowiadają odrodzenie reprezentacji przedsiębiorców: Powszechnego Samorządu Gospodarczego, jaki istniał przed wojną ale później zniszczony został przez biurokrację komunistyczną. Hasłem ruchu stało się: Razem możemy więcej. Walczą również o dobrowolny VAT dla przedsiębiorców. Czauderna zapowiedział zebranie 100 tys podpisów w tej sprawie.
– Cieszę się, że potraficie się zorganizować – powiedział gość spotkania Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli. Podkreślił, że “pieniądze wydawane przez rządzących nie są żadnej partii”. Przypomniał, że to Józef Piłsudski jednym z dekretów powołał NIK, jako instytucję stojącą na straży grosza publicznego. Obecny prezes zamierza pozostać temu wskazaniu wierny. – Stąd ataki rządzących na moją osobę – zastrzegł.
Niepokój prezesa NIK budzi nikła przejrzystość finansów państwa. Gdy jego zadłużenie sięga 1,148 bln zł, aż 262 mld zł wydaje się poza budżetem a tym samym i kontrolą parlamentu. Często uznaniowo. Przodują w tym PFR i BGK. Tymczasem ledwie 67 proc zakładanych firm przeżywa pierwszy rok działalności.
– Bez wsparcia ze strony państwa polskie przedsiębiorstwa będą tracić, a wraz z nimi my wszyscy – przestrzegł Marian Banaś. Zaznaczył, że sam przedsiębiorcą został w czasach PRL, gdy z “wilczym biletem” za działalność niepodległościową nie mógł znaleźć pracy w sektorze państwowym.
– Nie można, jak czynią to dziś urzędnicy, zakładać, że przedsiębiorcy to złodzieje – argumentował prezes NIK. Zachęcał do jedności, zgody i budowania siły państwa.
Również inny gość spotkania przedsiębiorców, były minister finansów Stanisław Kluza alarmował, że demografia fatalnie wpływa na rynek pracy. Schodzą z niego bowiem roczniki wyżu demograficznego, pojawiają się kolejne, już reprezentujące niż. Oznacza to nieubłagany deficyt pracowników o wysokich kwalifikacjach. Nie zmieni sytuacji zastrzyk siły roboczej z Ukrainy.
O inflacji Kluza zaś mówił, że o ile jej wskaźnik konsumencki sięga 18 proc zaś producencki 25 proc, to jeśli chodzi o najprostsze produkty drożyzna wyraża się w groźnych już wskaźnikach: 50 proc dla konsumpcji podstawowej. Zwykli ludzie szukają tańszych zastępników kupowanych dotąd produktów ale już ich nie znajdują. Widzą, że cukier kosztuje dwa razy tyle co przed rokiem. Mleko podrożało o 80 proc, najtańszy chleb o 40.
Duch i patronat Jana Olszewskiego
Uczestnicy i goście Konwentu Antykryzysowego spotkali się w sali Naczelnej Organizacji Technicznej, co wzbudziło ciepłe ale i budzące nadzieję skojarzenia i wspomnienia. Tam bowiem w 1995 r. w kampanii prezydenckiej odbywały się kolejne mityngi Jana Olszewskiego, który wprawdzie wyborów nie wygrał, ale stał się ich rewelacją. Również w NOT przedsiębiorcy, m.in. Dariusz Grabowski i Andrzej Kieryłło powołali przed laty Polskie Przymierze Gospodarcze, jako pierwsze broniące praw pracujących “na swoim”.
Do postaci Mecenasa nawiązał bezpośrednio lider Konwentu Dariusz Grabowski: – 30 lat temu Jan Olszewski zadał pytanie: Czyja Polska? Dziś widać, że zdominował ją kapitał zagraniczny. Rządzona jest przez ogromną i zwykle bezwolną kastę urzędniczą oraz struktury polityczne, powodowane egoizmem. Rodzi to słabość gospodarki i zwasalizowanie państwa. Z Polski co roku transferuje się ponad 130 mld zł zysków i dywidend.
Dlatego w tym właśnie momencie powinni powiedzieć “dość” przedsiębiorcy, którzy organizują życie gospodarcze oraz rolnicy, trwający przy własności ziemi.
– Brońmy wolności. Jeśli chcemy coś osiągnąć, szukajmy zgody, nie podziałów – wezwał Dariusz Grabowski. – Cieszę się, widząc tę pełną salę.
Przestrzegł zarazem, że w ciągu ostatniej dekady ubyło aż 10 proc. małych i średnich przedsiębiorstw. Klasę średnią zdefiniował jako tych, co zarabiają sporo i tyleż konsumują, ale przede wszystkim znajdują także środki, żeby je w gospodarkę zainwestować. Bez nich nie będzie państwa obywatelskiego.
Koniec z wielkim niemową
Inny lider Konwentu Jacek Czauderna zauważył, że od kondycji gospodarki zależy również los nauczycieli i lekarzy. Tymczasem państwo, przyjmujące na siebie funkcję jej regulatora, zawiodło w czasie pandemii i kryzysu, związanego z wojną na Ukrainie.
– Wolność gospodarowania, która dla nas jest wartością, została zakłócona podczas pandemii – oskarżał Czauderna. Zapowiedział walkę o obniżenie VAT na wszystkie usługi w branży gastronomicznej, ponieważ brak ekonomicznego uzasadnienia dla obecnych jego stawek.
Przedsiębiorcy biorą własny los w swoje ręce. Nie czekając już na polityków stworzą oddolnie do wiosny Plan Naprawczy dla Polski. Dążą też do odrodzenia własnego przedstawicielstwa w życiu publicznym. W ujęciu Grabowskiego, polski przedsiębiorca nie może dłużej pozostać wielkim niemową, skoro państwo utrzymuje.
– Siedem milionów Polaków nie ma żadnej opieki. Stąd koncepcja Powszechnego Samorządu Gospodarczego – argumentuje Czauderna. – Chodzi o to, żeby nasze dzieci nie musiały wyjeżdżać za granicę do pracy.
Reprezentujący urząd Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców Marek Woch zgodził się, że zamykanie działalności gospodarczej rozporządzeniem jest niekonstytucyjne. Taką opinię prawną przekazał wówczas władzy. Sam rzecznik biura w pandemii nie zamknął. Wie, że przedsiębiorcy to docenili.
Kto zbierze jabłka z drzew
Wyjątkowo przejmujące okazało się wystąpienie prezesa małopolskiego i wiceprezesa Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Sołtysów, który potwierdził tezę Grabowskiego, że rolnicy są naturalnym sprzymierzeńcem przedsiębiorców. Jednak to nie jego słowa, że 53 proc gospodarstw rolnych w Polsce w ciągu roku odczuło pogorszenie sytuacji, wywołały najżywszą reakcję. Tylko moment, gdy Grzegorz Przybyło reprezentujący 40 tys polskich sołtysów podzielił się impresją z drogi na spotkanie do stolicy:
– Pod Grójcem widzę nie zabrane wciąż, a jest koniec listopada, plony jabłek – opowiadał sołtys. – Wiem, że podobnie wielu rolników pozostawia marchew w polu, bo zbierać im jej się nie opłaca.
Ziemniaki sprowadza się z Turcji, chociaż zawsze pozostawaliśmy potentatem w ich produkcji, zaś czosnek w markecie pochodzi z Chin – wyliczał Grzegorz Przybyło. Przypomniał, że w sytuacji realnego zagrożenia konfliktem zbrojnym rośnie znaczenie krajowej produkcji rolnej. Podczas okupacji to dzięki polskim rolnikom miasta przeżyły.
Na niedostatki patriotycznego myślenia o gospodarce wśród rządzących zwrócił także uwagę, ale w odniesieniu do całkiem innej branży prof. Paweł Soroka z Polskiego Lobby Przemysłowego: gdy na obronność wydaje się 3 proc budżetu jak teraz, warto badać, jaka część tych środków pozostanie w Polsce a jaka trafi za granicę. Zwłaszcza, że decyzje zapadają bez uprzedniego przetargu.
Rozwiał nadzieję na “polonizację” sprowadzanego z zagranicy uzbrojenia, której narzędziem mógłby stać się tworzący u nas miejsca pracy offset, łączący się też z transferem technologii: – Mamy zakupić kilkaset czołgów Abrams, i żadnego tu nie będzie transferu technologii, żadnego offsetu…
Profesor Soroka w okresie pierwszej Solidarności pozostawał redaktorem pisma “Twórczość Robotników”, promującego literaturę pisaną przez amatorów, a nierzadko ciekawą i wartościową.
Do tradycji pierwszej Solidarności nawiązał również Dariusz Grabowski, w tamtym czasie wykładowca ekonomii i redaktor niezależnego pisma na Uniwersytecie Warszawskim: – To polscy robotnicy w Sierpniu 1980 r. pokazali nam, jak się jednoczyć i wspólnie walczyć o swoje interesy.
Przedsiębiorcy już wcześniej realizowali swoje zamierzenia, gdy skrzykiwali się w konkretnych sprawach. Tak w lutym 2019 r. kierowany przez Dariusza Grabowskiego Komitet Obrony Polskiego Rolnictwa i Hodowców Zwierząt poprowadził masowy ale pokojowy marsz spod pomnika Wincentego Witosa pod gmach Sejmu. Protest i generowany wokół niego ruch społeczny doprowadziły do utrącenia dwóch kolejnych szkodliwych dla polskiej wsi projektów ustaw: “lex Czabański” a później “piątki Kaczyńskiego”. Z kolei w ub. r. polscy przedsiębiorcy zorganizowali Czarną Procesję na rocznicę Konstytucji 3 Maja. Wtedy demonstrowali w Warszawie mieszczanie na rzecz uwzględnienia ich praw, teraz poszkodowani przez związane z pandemią restrykcje praktycy polskiej gospodarki. Od paru lat przybiera również na sile ruch na rzecz odrodzenia Powszechnego Samorządu Gospodarczego jako trwałego partnera społecznego, z którym władza – jak dzieje się to choćby w zasobnych Niemczech – zobowiązana byłaby konsultować konkretne rozwiązania prawne.
Zwłaszcza, że teraz – jak skrupulatnie wyliczał prezes Ogólnopolskiej Federacji Przedsiębiorców i Pracodawców Robert Składowski, co siódma ustawa nosi znamiona tajności. Przy okazji co trzeciej objawiają się pośpiech i brak kompetencji. Średni czas przyjmowania ustawy wynosi obecnie raptem 77 dni, jeszcze niedawno było to sto.
Trudno więc się dziwić, że przedsiębiorcy w praktyce od trzydziestu lat zgłaszają władzy te same problemy: wysokie podatki, duże koszty pracy, niestabilność prawa i powolność sądów, biurokrację. A efekt?
– Grochem o ścianę – tłumaczył obrazowo Składowski.
Tymczasem, jak tłumaczyła Agnieszka Maćkówka z Polsko-Polonijnej Unii Gospodarczej mnóstwo naszych rodaków zza granicy gotowych jest powrócić do kraju z pieniędzmi do zainwestowania. Nie jest im jednak obojętne, co w starej Ojczyźnie zastaną.
Warszawskie spotkanie Konwentu Antykryzysowego stanowi kolejny krok w drodze przedsiębiorców do stworzenia własnej reprezentacji. Pandemia, związane z nią liczne ograniczenia oraz kryzys spowodowany wojną za granicą wschodnią a zwłaszcza drożyzna działają jak katalizator, jeśli chodzi o wyrażanie przez środowisko własnych postulatów. Koniec wielkiego niemowy. Czas pokaże, na ile głos środowiska okaże się mocny i ważący na polskim życiu publicznym.