Klasa średnia to paliwo napędowe naszego kraju – podkreślał w trakcie spotkania w warszawskim lokalu “Avangarda” Jacek Czauderna. Przedsiębiorcy zmierzają do powołania jej skutecznej reprezentacji. Żeby tak się stało, niezbędne pozostaje odrodzenie Powszechnego Samorządu Gospodarczego oraz zawieranie lokalnych i regionalnych porozumień między samorządem terytorialnym a przedsiębiorcami.
Wszystkie partie są bezideowe – zauważa Dariusz Grabowski, ekonomista i przedsiębiorca, jeden z animatorów ruchu na rzecz reaktywacji Powszechnego Samorządu Gospodarczego. Zgadza się z tą oceną reprezentujący klasę kreatywną, szczególnie poszkodowaną przez związane z pandemią ograniczenia artysta Waldemar Fydrych zwany “Majorem” organizator happeningów Pomarańczowej Alternatywy z lat 80, teraz oceniający, że politycy wszystko zagarniają do siebie. Jaka jest różnica między nimi? – Platforma to sprinterzy, a PiS to maratończycy: coś podpiszą, a potem to samo kontestują na forum Unii Europejskiej – tak widzi współczesne życie polityczne legendarny “Major”. Podobnie charakteryzuje je Czauderna: – Politycy dorwą się do koryta, załatwiają sprawy własne, a nie wyborców i po czterech latach przychodzą następni.
W tej sytuacji Gabriel Janowski, były minister rolnictwa, dostrzega potrzebę porozumiewania się “myślących po polsku i o Polsce”. – U nas to partie rządzą: więc póki co jest nierząd, nie rządzenie.
W Niemczech silna organizacja przedsiębiorców wpływa na rząd. To oni są kreatorami polityki gospodarczej.
Tymczasem w Polsce, jak zauważył Adam Bodetko z Polski Liberalnej, gospodarką zarządzają politycy oderwani od rzeczywistości. Tkwią we własnej bańce, nie wiedząc, co dzieje się na zewnątrz.
Jeśli chcemy dotrzeć do młodych ludzi, musimy mieć mocny przekaz. I powinien on być prosty – radzi Waldemar Fydrych, zwany “Majorem”. Wie o czym mówi, skoro latach osiemdziesiątych stał się kultową postacią młodej opozycji antykomunistycznej. Wcześniejsze drętwe i patetyczne w tonie demonstracje inspirowana przez niego Pomarańczowa Alternatywa zastąpiła opartymi na wyrazistym koncepcie i dowcipnymi happeningami. Milicjanci, bez trudu przedtem rozpraszający solidarnościowe zgromadzenia, nagle stawali bezradni – jak na Świdnickiej we Wrocławiu – wobec tłumu studentów, poprzebieranych za krasnali i rozdających przechodniom niedostępny w sklepach papier toaletowy.
Humor nie okazał się obcy ocenom obecnej sytuacji, dokonywanym również przez innych uczestników spotkania. – Można założyć 30 milionów partii, tyle, ilu mamy Polaków uprawnionych do udziału w wyborach. Każdy zagłosuje na siebie i wszyscy okażą się wygrani – kpił Marek Ciesielczyk, autor głośnej książki o KGB, teraz reprezentujący, nomen omen, Antypartię i występujący w bluzie z nadrukiem tej nazwy. Nieco poważniej, choć wciąż nie bez ironii poradził, żeby pamiętać, że wybory odbędą się za kilka miesięcy a nie za cztery lata.
Prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej i właściciel “Avangardy” w której spotkanie się odbyło, Jacek Czauderna zastrzegł, że środowisko nie zamierza partii powoływać. Drogę do celu widzi w zawieraniu strategicznych porozumień przedsiębiorców z lokalnymi samorządami. W gminach powinny powstać samorządowe urzędy gospodarcze. Rekomenduje budowanie “frontu Polski przedsiębiorczej”, potrzebnego, gdy mnożą się upadłości i zawieszenia działalności gospodarczej. Zaleca otwartość serc i umysłów, korzystną dla działań, niezbędnych, żeby klasa średnia przetrwała. Jeśli bowiem stanie się inaczej, spowoduje to kryzys jeszcze gorszy niż pandemia COVID-19. Przedsiębiorcy średni i mali, których liczbę szacuje się na 2,5 mln, wytwarzają teraz połowę produktu krajowego brutto Polski.
Gospodarz spotkania radził więc, żeby skupić się na efektach i głęboko schować wszystkie ambicje. Dzielił się doświadczeniami ze zbierania podpisów pod obywatelskim projektem obniżenia VAT na usługi gastronomiczne do 5 proc i lobowania w tej kwestii. Ministrowi rozwoju Waldemarowi Budzie, u którego był w tej sprawie, wprost oznajmił, że problemom przedsiębiorców władza nie poświęca tyle czasu, ile powinna.
Zebrani zapowiedzieli stworzenie Dekalogu polskiej przedsiębiorczości, obejmującego najpilniejsze dla gospodarki sprawy. Chcieliby, żeby stał się zaczynem “nowej, sprawnie działającej Polski”.