Sam premier stawiał sobie za cel głębokie przeobrażenie państwa, co się nie powiodło nie tylko za sprawą lustracyjnej awantury Macierewicza: rząd Mecenasa pozostawał w sporze zarówno z Wałęsą jak najsilniejszymi w Sejmie partiami. Zanim jednak odwołano go w nocy z 4 na 5 czerwca 1992 r. doprowadził do pierwszego po zmianie ustroju wzrostu produktu krajowego brutto   

Nie chodziło wtedy wcale o bezduszne słupki, wskaźniki ani cyferki. Powrót na ścieżkę wzrostu gospodarczego dla milionów Polaków stał się dowodem, że warto było zmieniać ustrój państwa.

Uzyskał go premier – to miara paradoksu – który swój społeczny autorytet zawdzięczał wieloletniej aktywności adwokata, broniącego opozycjonistów w procesach politycznych i co sam powtarzał, że na gospodarce się nie zna. Jan Olszewski, który w polityce – to paradoks drugi – padł ofiarą nielojalnych podwładnych jak Antoni Macierewicz i fałszywych sojuszników jak Jarosław Kaczyński – w sferze gospodarczo-społecznej umiał jednak perfekcyjnie dobrać sobie kreatorów i wykonawców nowej polityki, uwzględniającej rację stanu i szacunek dla majątku narodowego.

Na pierwszy od załamania poprzedniego ustroju wzrost gospodarczy zapracowali wywodzący się z biegunowo odmiennych tradycji ministrowie: pracy Jerzy Kropiwnicki i finansów Andrzej Olechowski oraz doradcy Stefan Kurowski i Dariusz Grabowski, ekonomiści reprezentujący prospołeczny sposób myślenia, właściwy pierwszej dziesięciomilionowej Solidarności, która w tak masowej formie nigdy się już nie odrodziła, chociaż w czasach rządu Olszewskiego miała nawet swój klub w Sejmie.

Właśnie Jerzy Kropiwnicki, wcześniej nieugięty działacz Solidarności znany z prowadzonych za kratami protestów głodowych, w kwietniu 1992 r. ogłosił  pierwszy po latach załamania związanego ze zmianą ustrojową wzrost gospodarczy. Osiągnął go rząd nie dysponujący nie tylko większością w Sejmie ani nawet budżetem. Olszewski rządził bowiem w oparciu wyłącznie o prowizorium, nic więcej nie uchwalono, a ówczesne regulacje konstytucyjne umożliwiały taki stan rzeczy.

Sternik finansów Andrzej Olechowski, jeszcze przy Okrągłym Stole zasiadający po stronie przeciwnej niż Olszewski i Kropiwnicki – nie uznaje sukcesu gospodarczego tego gabinetu za przypadkowy. Premier umiał słuchać fachowych rad. Chociaż utrzymywał, że na gospodarce się nie zna, potrafił stworzyć wrażenie przeciwne, bo doceniał jej znaczenie. Olechowski tak wspomina współpracę z szefem: „on miał wielkie poczucie odpowiedzialności. Jedna sprawa to marzenia, retoryka polityczna, a druga – świadomość, że ma się poważne zadania gospodarcze i jeszcze to wszystko można później wyrazić w liczbach. Wtedy się lekko takich decyzji nie podejmuje. Miałem z premierem Olszewskim porozumienie – bo w jego rządzie się głosowało – że zawsze przy podejmowaniu przez ten gabinet decyzji głosuje… tak jak minister finansów w sprawach przez niego zgłoszonych” [1]. W europejskiej kulturze politycznej trwałe uznanie osób, różniących się światopoglądowo i umiejętność współpracy z nimi pozostają szczególnie cenione. Mecenas się nią wykazał w chwili próby. Co nie znaczy, że zwykle ustępował.     

Za rządów Olszewskiego zatrzymano chaos przekształceń własnościowych, przybierający wcześniej charakter gorączkowej wyprzedaży. Prywatyzacja stała się wtedy – choć nie na trwałe – procesem gospodarczo-społecznym a nie okrętem flagowym i emblematem władzy. Racja stanu nie była sloganem.  

To realne sukcesy rządu Jana Olszewskiego, których nie trzeba zastępować wirtualnymi. Upowszechnianie mitów wynika z nieczystego sumienia polityków, faktycznie odpowiedzialnych za upadek tamtego gabinetu. Jedni jak zwolennicy Wałęsy i Unii Demokratycznej patrzyli na rząd Olszewskiego przez pryzmat nieudanej akcji lustracyjnej w której dostrzegali niebezpieczną awanturę, tyle, że w momencie jej zainicjowania los gabinetu był już przesądzony: pomimo długich negocjacji nie zyskał poparcia ani innych ugrupowań antykomunistycznych jak Konfederacja Polski Niepodległej czy Kongres Liberalno-Demokratyczny ani tych, którzy dali mu wcześniej większość w pierwszych głosowaniach, umożliwiając jego powołanie, jak Polskie Stronnictwo Ludowe.

Fałszywy mit rządu obalonego – to nieprawda, bo został w majestacie wszystkich sejmowych procedur zgodnie z regulaminem odwołany – za nieugiętość w kwestii lustracji wykreowały środowiska wokół Jarosława Kaczyńskiego, który za upadek rządu Olszewskiego ponosi główną odpowiedzialność, bo uznawał ten wariant na nieuchronny i grał już na przyszłą koalicję Porozumienia Centrum z Unią Demokratyczną, która dałaby mu wstęp na warszawskie salony. Nigdy nie powstała. Ale dla tej mrzonki Kaczyński poświęcił Olszewskiego i jego gabinet. Odmówił odstąpienia Olszewskiemu kierownictwa PC gdy ten zostawał premierem, choć roszada wzmocniłaby walczącego o większość w Sejmie kandydata. Zwalczał zaciekle i doprowadził do odejścia z klubu młodych posłów PC Andrzeja Anusza i Piotra Wójcika domagających się jednoznacznego poparcia dla rządu Olszewskiego ale próbujących też poprzez negocjacje poprawić jego kontakty z prezydentem Lechem Wałęsą.

Zwolennicy widzieli w ekipie Olszewskiego rząd przełomu. W polityce i aferze teczkowej nic z tego nie wyszło, ale prospołeczny zwrot w gospodarce, zwłaszcza zmiana podejścia do wspólnej własności i pierwszy od czasów socjalistycznych wzrost produktu krajowego brutto zyskały taki właśnie przełomowy wymiar. Za sprawą Olszewskiego, jego doradców i ministra  Kropiwnickiego okazało się, że polityka społeczna może służyć ludziom, a nie tylko doradzającym przy transformacji przedstawicielom organizacji i korporacji międzynarodowych. Z kolei powrót wzrostu gospodarczego – w czym swoją rolę odegrał wywodzący się ze środowisk liberalnych Andrzej Olechowski, który jeszcze przy Okrągłym Stole reprezentował przeciwną stronę określaną wtedy mianem koalicyjno-rządowej  – przywrócił Polakom wiarę w sens ustrojowej zmiany i poczucie, że odzyskanie wolności i niepodległości nie muszą wiązać się ze zubożeniem, choć to ostatnie za sprawą planu Leszka Balcerowicza, wzrostu cen i podatku zwanego popiwkiem, duszącego płace tych, którzy przy szalającym bezrobociu pracę jeszcze zachowali – stało się udziałem milionów. Ale również tym, którym było ciężko dał Olszewski nadzieję, że się im poprawi. Nie do końca płonną, choć gabinet przetrwał zaledwie pół roku. I popełniał błędy, jak zgoda na oddanie tyskiej fabryki Fiata na dobre i złe Włochom, co wbrew sprzeciwowi doradcy Dariusza Grabowskiego wymógł na premierze minister Andrzej Olechowski argumentując, że błyskawiczne działanie w tej kwestii stanowi jedyny sposób na uratowanie zakładu. 

Jan Olszewski, Premier z “Po Prostu”

Za rządów Jana Olszewskiego Polska odnotowała pierwszy po zmianie ustroju wzrost gospodarczy. Za to w pierwszej kolejności pochwalą premiera przyszli historycy. Doskonale rozumie to autor najnowszej książki o najważniejszym półroczu w życiu Mecenasa, Artur Kłus, który pokazuje, że nie warto na ten bogaty w wydarzenia czas spoglądać wyłącznie przez pryzmat afery lustracyjnej.

Read more

Ze ścieżki wzrostu gospodarczego, wtedy za rządu Olszewskiego zapoczątkowanej, nigdy przez 28 lat nie zeszliśmy, chociaż zdarzało się, jak za rządu Jerzego Buzka po pęknięciu globalnej bańki internetowej czy Donalda Tuska i światowego kryzysu po upadku Lehmann Brothers, że jego wskaźniki kurczyły się do aptekarskiego wymiaru. Oznacza to, że w Polsce wyrosło całe pokolenie nie znające recesji w gospodarce. Teraz dopiero, gdy za sprawą wygaszenia gospodarki spowodowanego pandemią żegnamy się ze wzrostem gospodarczym ma czas jeszcze nieznany – przyjdzie nam docenić przełom, którego rząd Olszewskiego w tej kwestii dokonał. Zapewne również przyszli historycy i encyklopedyści uznają to za główną jego zasługę, a lustrację i spory z prezydentem umieszczą raczej w przypisach. I takie proporcje wydają się właściwe. Wraz z przekonaniem, że Jan Olszewski, którego od ponad roku nie ma już z nami, obywateli swojego kraju nie okłamał…       

[1] Przeszliśmy fenomenalną drogę. Z Andrzejem Olechowskim rozmawia Łukasz Perzyna. Kwartalnik „InGreen” nr 3 z 2013

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 4.8 / 5. ilość głosów 5

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here