Salomon dzieli kasę

0
37

Odłożenie przez Państwową Komisję Wyborczą decyzji w sprawie sprawozdania finansowego Prawa i Sprawiedliwości i to aż o miesiąc (zapadnie 29 sierpnia) okazuje się rozwiązaniem roztropnym. W praktyce bowiem PKW ma do wyboru dwa niedobre rozwiązania: odcięcie partii Jarosława Kaczyńskiego od państwowych pieniędzy złamie jednak zasady wyborczej równości i ułatwi PiS przedstawianie siebie w roli pokrzywdzonego. Z kolei uznanie wydatków kampanijnych za zgodne z prawem urąga poczuciu przyzwoitości, skoro rządząca w latach 2015-23 formacja przeznaczała na pozyskiwanie zwolenników m.in. kwoty zrabowane ofiarom przestępstw, bo pochodzące z defraudacji w Funduszu Sprawiedliwości. 

Ograniczenie państwowej kroplówki dla PiS da się zinterpretować jako umoralnianie niemoralnego, bo przecież funkcjonujący od bez mała ćwierćwiecza system finansowania partii politycznych w Polsce poprzez dotacje i subwencje z kieszeni podatnika bez pytania go o zgodę stanowi seminaryjny wprost przykład dbałości całej – a nie tylko pisowskiej – klasy politycznej wyłącznie o własne interesy. Reguły związane z rozliczaniem i refundacją partyjnych kosztów nie tylko te interesy chronią i konserwują ale wręcz otaczają żelbetową zaporą. Byle nie dopuścić kolejnych, nowych beneficjentów do tortu, dzielonego co rok i po każdych kolejnych wyborach. Każdy świętoszek z medialnego zaplecza Koalicji 15 października musi wiedzieć, że obywatele – czy pisowskie nieprawości zostaną ukarane brakiem wypłat z państwowej kasy czy nie a ściślej w praktyce ograniczeniem ich do 25 proc. – i tak postrzegać będą obecny system dotacji i subwencji z ich własnych kieszeni za to bez pytania o zdanie, jako co najmniej wadliwy.

Z kolei uznanie za zasadę nadrzędną, że w wyborach szanse muszą być równe, przynajmniej od strony instytucjonalnej, a reguły gry powinno się respektować,  zdejmie z Państwowej Komisji Wyborczej odium – jeśli użyć typologii z filmu “Piłkarski poker” Janusza Zaorskiego o nadużyciach w ekstraklasie piłkarskiej – sędziego drukującego wynik meczu jeszcze przed jego rozpoczęciem.

Społeczeństwo mamy ofiarne – brzmi jeden z kultowych cytatów ze wspomnianego filmu Zaorskiego, reżysera, któremu zresztą i polityka nie była obca, czego dowodzi jego późniejsza niż premiera kultowego obrazu prezesura w TVP oraz przewodniczenie wyłanianej przez parlament i prezydenta Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Tyle, że ofiarność obywateli, co nie z własnego wyboru utrzymują na całkiem wysokim poziomie całą klasę polityczną, wynika z narzuconych im przez nią rozwiązań. W Konstytucji nic o tym nie ma.        

Ważenie i mierzenie przez PKW jej przyszłej decyzji o losie państwowej kroplówki dla niedawnej partii władzy to nie opowieść o dziewięciu gniewnych ludziach, rozstrzygających bezstronnie o przyszłości systemu politycznego liczącego niemal 40 mln obywateli państwa. Nie wzięli się znikąd, podlegają rozmaitym naciskom. Opery mydlanej na tej podstawie nakręcić się nie da. Na razie zyskali czas przynajmniej na to, żeby namyślić się nad rozwiązaniem, które nie przyniesie więcej szkód niż pożytku. Przynajmniej tyle możemy z pewnością od nich oczekiwać.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 1

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here