Sienkiewicz obroni się sam

0
122

Nauczycielka polskiego z Sochaczewa Katarzyna Fiołek domaga się usunięcia “W pustyni i w puszczy” z listy lektur szkolnych. Wspiera ją “Gazeta Wyborcza” piórem Emilii Dłużewskiej. Trudno oprzeć się wrażeniu, że oponenci naszego pierwszego literackiego noblisty nie walczą z prawdziwym Henrykiem Sienkiewiczem – nie znaleźliby powodu – tylko z jego klonem z bryków i ułatwiających zdanie do następnej klasy streszczeń. 

Odkąd krakowski krytyk Władysław Prokesch napisał, że “Wesele” Stanisława Wyspiańskiego kończy się wesołym oberkiem wciąż zdarza się skromniejszym ludziom pióra rozmijać z duchem a nawet literą twórczości, która ich przerasta.

Czasem aż przypomina się żart o milicjantach z lat 80.
– Czy są książki przygodowe? – dopytuje się w księgarni funkcjonariusz MO.
– No tak, “W pustyni i w puszczy”.
– To niech pani da “W pustyni”.

“Ta powieść uczy pogardy” – twierdzi polonistka z Sochaczewa Katarzyna Fiołek, autorka petycji domagającej się usunięcia historii Stasia i Nel a także – bo o nich jej głównie chodzi – Kalego i Mei Idrysa i Gebhra z podstawówkowego kanonu lektur. Jak relacjonuje dziennikarka “Wyborczej”, Fiołek “w petycji wyliczyła, że powieść utrwala szkodliwe stereotypy na temat Arabów, czarnych Afrykanów pokazuje jako głupich i bojaźliwych, uczy pogardy, braku szacunku i poczucia wyższości nad każdym, kto nie jest białym chrześcijaninem” [1].

Otóż to nieprawda. Kali rzeczywiście boi się lwa, pewnie jak każdy normalny człowiek, ale na pewno nie jest głupi. Wręcz przeciwnie: zwykle okazuje się przebiegły, kieruje się własną logiką, a także moralnością Kalego, z której śmieją się dobrodusznie kolejne pokolenia nie tylko małych czytelników: że zły uczynek to jak ktoś Kalemu ukraść krowę ale jak Kali ukraść to dobrze… Co w tym obraźliwego? Równie dobrze za koncepty pana Zagłoby można by Sienkiewiczowi zarzucić w “Ogniem i mieczem” zniesławianie szlachty.

Kalego ratuje spryt bo choć syn murzyńskiego króla życie ma ciężkie. Katowany jako niewolnik przez sudańskiego pana a wyzwolony przez Stasia zostaje jego wiernym służącym. Sam dostrzega korzystną zmianę swojego położenia. Widzą ją też czytelnicy. Staś nie bije Kalego jak Arab Gebhr ani nawet na niego nie krzyczy. Uczy go wielu rzeczy i nawraca na chrześcijaństwo. Pomaga zwyciężyć nieprzyjaciół jego ludu. Gdzie tu apoteoza kolonializmu, którą dostrzegają narwani krytycy? Przecież w tym czasie Polska nie tylko kolonii nie miała ale nawet niepodległości.

Piękna scena na pustyni oddaje jak głębokie dostrzega Sienkiewicz w Murzynach ludzkie odruchy i emocje. Brakuje wody. Kali prosi o pomoc Stasia.
– Kali umierać – skarży się.
I wtedy Murzynka Mea, która z nieznanych przyczyn łagodniej znosi pragnienie podchodzi do Kalego i go obejmuje.
– Mea chce umrzeć razem z Kalim – mówi.
Nastało głuche milczenie, kwituje narrator Sienkiewicza. To ma być ten rasizm? – dodajmy my. 
Nie potrzebuję szukać tomu na półce, cytuję z pamięci potrafiłem to już jako siedmiolatek.  
Mea z plemienia Dinka pozostaje też troskliwą, wierną i co najważniejsze – dobrze traktowaną – opiekunką Nel. 

“Przygody Stasia i Nel to jakby Robinson polski w Afryce” – zauważa przytomnie choć prawie sto lat temu Konstanty Wojciechowski [2]. Trudno się też z nim nie zgodzić gdy podsumowuje: “Słowem W pustyni i w puszczy to dla młodzieży powieść wprost wymarzona jedna z najdoskonalszych jakie istnieją” [3]

Pisał dla inteligentnych

Od czasów Witolda Gombrowicza nikt tak nie pisał o narodowych stereotypach, od „Pętli” Marka Hłaski – o problemie alkoholowym. Czas historyczny, który został mu dany, wykorzystał perfekcyjnie, chociaż nie zaliczał się do tuzów opozycji antykomunistycznej, publikował w drugim obiegu a jego bezkonkurencyjnie dowcipny esej o banknotach w PRL z tomu „Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej” zasługuje na miejsce w każdej antologii, bo chociaż od momentu jego publikacji zmieniła się nazwa państwa, minęło ponad 30 lat a wreszcie, co dla tematu najistotniejsze przeprowadzono denominację – nikt przez ten czas równie błyskotliwie po polsku nie pisał.

Read more

Złego podejścia Arabów do Murzynów w Sudanie nie wymyślił Sienkiewicz. Przetrwało niestety do dzisiaj i stwarza problem humanitarny wspólnocie międzynarodowej. Ulubienica “Wyborczej” Janina Ochojska musi wiercić studnie w Sudanie Południowym, bo arabscy fundamentaliści represjami wygnali czarnoskórą ludność na tereny pozbawione wody.

Mahdi z powieści i historii nie był – jak bajdurzy “Wyborcza” – żadnym wyzwolicielem, lecz odpowiednikiem dzisiejszych islamistów. Zarabiał na handlu niewolnikami.

Stosunek Henryka Sienkiewicza do praw człowieka lepiej niż insynuacje współczesnych Herostratesów oddaje jego stanowcza obrona dzieci z Wrześni, prześladowanych w pruskiej szkole za to, że chociaż modlitwę uparły się odmawiać po polsku.

Leopold Tyrmand, prorok i błazen

„Zły” okazał się ostatnim polskim bestsellerem. „Dziennik 1954” – pierwszym zapisem dojrzałego sprzeciwu wobec „komuny”. Ich autor zaś pisarzem którego nie tylko czytano ale i kochano.

Read more

Jak relacjonował Julian Krzyżanowski – autor “Potopu” nie wsparł akcji austriackiej pisarki i pacyfistki Berty von Suttner przeciw wojnie, prowadzonej przez Anglików z Burami w Afryce Południowej. “Sienkiewicz, proszony o udział w ankiecie, odmówił, a jej niemieckim inicjatorom zaproponował, by zwrócili uwagę na sprawy bliższe, na politykę Prus skierowaną przeciw narodowi polskiemu” [4]. Po tej odpowiedzi z prośbą o jej rozwinięcie masowo zwracały się gazety francuskie i angielskie, co służyło propagandzie sprawy polskiej. Jak się wydaje, rozumiały Sienkiewicza lepiej niż 120 lat później “Wyborcza”.

[1] Emilia Dłużewska. Kali ma twarz George’a Floyda. “Gazeta Wyborcza” z 8 czerwca 2020
[2] Konstanty Wojciechowski. Henryk Sienkiewicz. Książnica – Atlas, Lwów – Warszawa 1925 s. 110 
[3] ibidem s. 111   
[4] Julian Krzyżanowski. Henryka Sienkiewicza żywot i sprawy. PIW, Warszawa 1966, s. 213 

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here