Wygwizdanie przez rozgorączkowaną masę uczestników partyjnej imprezy Platformy-Koalicji Obywatelskiej wicepremiera ich własnego rządu Władysława Kosiniaka-Kamysza, polityka kulturalnego przecież i umiarkowanego pokazuje głęboką degenerację bezpośredniego zaplecza zwycięzców wyborów z 15 października 2023 r. Razi tym bardziej, że bez prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego – można go lubić lub nie, ale gwiżdże tylko tłuszcza – żaden niepisowski rząd nigdy by nie powstał.
To Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia z Polski 2050 za sprawą wspólnego i udanego projektu Trzeciej Drogi zapewnili Donaldowi Tuskowi większość, niezbędną do sformowania Koalicji 15 Października. Obu im za to brawa się należą a nie gwizdy od upasionych już na państwowych posadach i zleceniach od spółek Skarbu Państwa wiecznie młodych beneficjentów tej daty. Na tyle ważnej w najnowszej historii Polski, że warto pamiętać, komu ją zawdzięczamy, nawet… pod dobrą datą, bo uczestnicy Campusu Polska Przyszłości dopingu sobie nie żałowali, co z ich zachowania wynika niezbicie. Wcale nie tylko młodzi wyli i jodłowali, gwizdali i buczeli: z materiałów filmowych da się wnosić, że tumult wszczęli raczej “po pierwszych zawałach działacze studenccy” jak karierowiczów w czasach PRL nazywał w protest songu bard Jan Krzysztof Kelus.
Krzykaczom znad Jeziora Kortowskiego poradzić wypada, żeby – kiedy już wytrzeźwieją – zastanowili się, za czyją sprawą mogą triumfować. To nie “nasza telewizja” TVN wygrała dla nich wybory. Ani agorowi baronowie z Czerskiej.
Przedtem sromotną klęskę poniosła przecież lansowana przez środowisko “Gazety Wyborczej” koncepcja jedynie słusznej jednej i wspólnej listy opozycji antypisowskiej pod batutą Donalda Tuska. Nie dlatego, żeby dyrygentem okazał się kiepskim, tylko z tego powodu, że zbyt dobrze zapamiętano jego pierwsze siedmioletnie rządy. Nie było to siedem lat tłustych dla Polaków, chyba, że dla aparatu partyjnej młodzieżówki PO, teraz już mocno podstarzałego, co oglądaliśmy na Kortowie. Czas 2007-14 zapisał się podniesieniem wieku emerytalnego a nie Polski na wyższy poziom cywilizacyjny. I bełkotem prominentów partyjnych oraz rządowych w zakazanej spelunce pod nazwą “Sowa i Przyjaciele”, co ujawniono w ramach afery, o której sam Tusk powiedział, że jej scenariusz napisano cyrlicą. Ale na biednego nie trafiło.
Knajackie ryki witające sojuszniczego przecież wicepremiera, odpowiedzialnego zarazem jako minister obrony za bezpieczeństwo polskich granic i nieba nie zostały zapewne wzniecone przez najemnych kremlowskich klakierów. Jak pisał kiedyś raz już cytowany Jan Krzysztof Kelus: – Nie był potrzebny żaden sąsiad, rodzimej starczy nam kanalii…
Jak to szło dalej, pamiętacie Państwo? – Żeby przekonać nas raz jeszcze (..), że nie jesteśmy w Portugalii, że to nie rewolucja kwiatów.
We wspomnianej Portugalii w 1975 r. paskudny i zmurszały autorytaryzm obaliła w toku tyleż natchnionej co bezkrwawej Rewolucji Goździków młodzież, pragnąca po latach niesławnych rządów pogrobowców Antonia Salazara – od którego koncepcji politycznej prezes Jarosław Kaczyński zapożyczył tytuł organu prasowego swojej poprzedniej partii, Porozumienia Centrum: “Nowe Państwo” – żyć podobnie jak rówieśnicy w pozostałych krajach zachodniej Europy. Za sprawą młodych, którzy nie pozwolili wojskowym autorom zamachu stanu, co wspomnianych pogrobowców od władzy odsunęli, zatrzymać się w pół drogi ku demokracji – w roku 1975 r. odbyły się pierwsze od kilkudziesięciu lat w Portugalii wolne wybory.
Miałem dziesięć lat, to z kolei słowa z “Autobiografii” Perfectu, kiedy wraz z przedwcześnie za sprawą trzeszczącej niemiłosiernie Wolnej Europy rozbudzoną politycznie grupą rówieśników podziwialiśmy Portugalczyków za to, że osiągnęli cel, o który siedem lat wcześniej bezskutecznie upomnieli się polscy studenci.
15 października ub. r. wolny świat zachwycał się z kolei roztropnością Polaków, objawiającą się w postaci najwyższej od 1919 r, frekwencji przy urnach ale i jakości głosowania.
Na koniec warto zacytować jeszcze jednego barda, którego słowa brzmią dziś jak przestroga, chociaż wypowiedziane zostały jeszcze dawniej, bo przy okazji wspomnianego już tutaj Marca 1968 r, kiedy to niezapomniany Natan Tenenbaum napisał w innym protest songu: – I niech przeklęty będzie ucisk. A kto Październik zdradził, łotrem…
Nic dodać nic ująć, nawet po tylu latach.