Rozpoczęcie 8 kwietnia br. masowego, a zapowiadanego od kilku miesięcy, strajku nauczycieli, z żądaniem podwyżki wynagrodzeń o 1000 zł, a następnie podwyżki o 30 proc., nie jest przypadkowe. “Przeoczenie”, nabrzmiewającej od wielu lat, w tym od ponad 3 w ramach rządów PiS, kwestii głębokiej pauperyzacji w sferze wynagrodzeń pracowników opłacanych z budżetu, w tym nauczycieli w liczbie ponad 600 tysięcy, jest pochodną polskiego systemu partyjnego. Jest to “przeoczenie” spowodowane stosunkiem kierownictwa PiS do grup zawodowych, od których władza w państwie nie jest bezpośrednio zależna, jak jest w przypadku wojska i policji. Jest to stosunek będący pochodną poczucia wyższości i arogancji.

I czy można się dziwić, że pauperyzowani od kilkunastu lat, a zdegradowani płacowo jeszcze relatywnie w czasach rządów PiS nauczyciele, widząc bezsensowne miliardowe rozdawnictwo, by nie powiedzieć rozrzutnictwo socjalne, zdecydowali się ostatecznie na strajk? Jak można było bezsensownie porozdawać 43 miliardy złotych w ramach wyborczego przekupstwa, a nie zadbać o zagwarantowanie co najmniej 7, a maksimum 17 miliardów złotych dla zdegradowanego płacowo i jawnie burzącego się już z tego powodu zawodu nauczycielskiego, kluczowego z punktu widzenia funkcjonowania państwa?

Otóż można było tak zrobić w ramach polskiego systemu politycznego. W polskim systemie politycznym bowiem, który nazywam partyjną oligarchią wyborczą, racja stanu, dobro publiczne i dobro państwa po prostu się nie liczą, gdyż liczą się nade wszystko interesy oligarchii partyjnych, w ramach których państwo jest dobrem głównie dla partyjnego podziału korzyści. I dlatego budżet państwa można było potraktować po trosze jak partyjną kasę.

Ponieważ politycy w ogóle, a posłowie w szczególności, dzięki partyjnej ordynacji wyborczej do Sejmu nie są zależni bezpośrednio od swoich wyborców, a w konsekwencji tego partyjne elity władzy mają poczucie wyższości i bezkarności politycznej, mogą liczyć się wyłącznie ze swoimi partyjnymi interesami wyborczymi. A oderwanie od rzeczywistości, dzięki poczuciu wyższości nad wyborcami i społeczeństwem, pcha je w cynizm polityczny. I stąd mniej lub bardziej dyskretna pogarda, a co najmniej lekceważenie dla środowiska nauczycielskiego i jego żądań podwyżek płac.

Ta nieodpowiedzialność wobec konsekwencji społecznych strajku nauczycieli, jest wszakże tylko wierzchołkiem góry lodowej nieodpowiedzialności za stan całej polskiej oświaty. Została ona przez ostatnie 30 – 40 lat zdegradowana zarówno wychowawczo, jak i edukacyjnie. Jest to degradacja wprowadzona odgórnie przez kolejne rządy i ich ministerstwa oświaty. Nauczyciele, którzy zostali pozbawieni wszelkich istotnych środków i narzędzi wychowawczo-edukacyjnych, są tu tylko ofiarami degradacji.

Polska oświata jest w stanie głębokiego i to strukturalnie upadku poziomu wychowania i kształcenia. Jego symbolem są młodzi ludzie z lekkim upośledzeniem umysłowym zdający matury oraz sięgający czasem 50 proc. odsetek młodzieży ze stwierdzonymi lekarsko dysfunkcjami, uniemożliwiającymi stosowanie i tak katastrofalnie zaniżonych kryteriów szkolnych.

Rząd PiS nie przeprowadził bowiem żadnej reformy oświaty, lecz tylko jej reorganizację, likwidującą, i słusznie, edukacyjnego potworka gimnazjów. A
nawet obniżono wymagania edukacyjne i wychowawcze, zrzucając de facto na nauczycieli odpowiedzialność za okresowe oceny niedopuszczające uczniów szkół ponadgimnazjalnych, a zdejmując ją z uczniów i ich rodziców.

PiS to zresztą tylko kolejna partia rządząca, która nie widziała powodu zajęcia się postępującą katastrofą polskiej oświaty. Polskie partie są bowiem politycznie zorganizowanymi grupami własnych interesów, dla których państwo i społeczeństwo to obszary ich realizacji, by nie powiedzieć – żerowania. Fundamentalna poprawa oświaty, służby zdrowia czy szkolnictwa wyższego, to nie są interesujące problemy dla polskich partii politycznych i polskich posłów.

Fatalna “piątka Kaczyńskiego”

Ci, którzy założą własną firmę, już z podatku dochodowego zwolnieni nie będą. To wręcz zawołanie do młodych – dajcie sobie spokój z działalnością gospodarczą.

Read more

[Total_Soft_Poll id=”27″]

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 2

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

2 KOMENTARZE

  1. Sprawa jest prosta: każdy pracuje za tyle, na ile się umówił. Każdy nauczyciel ma w umowie określone wynagrodzenie i za tyle powinien pracować w okresie trwania umowy. Poza tym: praca w wymiarze 18 godzin tygodniowo nie jest obciążeniem, uniemożliwiającym podjęcie dodatkowych zajęć.

    • Jasne, że prosta 🙂
      Czasami tylko przeprowadza się renegocjacje umowy, gdy warunki nie satysfakcjonują jednej ze stron. I to się właśnie dzieje.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here