Ponawiając ułaskawienie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, co doprowadziło do ich uwolnienia, prezydent Andrzej Duda podjął decyzję wbrew zdaniu większości społeczeństwa.
Jednak to nie jedyne, co w tej kwestii obciąża prezydenckie sumienie: wiadomo, że z ułaskawieniem się nie spieszył, wybierając okrężną drogę, jakby chciał, żeby politycy PiS trochę czasu za kratami spędzili – ostatecznie byli tam 15 dni – a partia zyskała męczenników. Osłabia to argument humanitarny jako uzasadnienie decyzji Dudy.
Duda nierychliwy – a czy sprawiedliwy…
Prezydent raz już ich ułaskawił, na początku własnej kadencji, po to, żeby mogli zostać ministrami niezależnie od wyroku, jaki w sprawie zapadnie. Jednak Sąd Najwyższy ułaskawienia przed wyrokiem nie uznał i już po utracie władzy przez PiS skazał każdego z nich na dwa lata bezwzględnego więzienia. Nie za zwalczanie korupcji – jak utrzymuje przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak – lecz za zmontowanie fikcyjnej afery gruntowej przeciw Andrzejowi Lepperowi, ówczesnemu koalicjantowi Jarosława Kaczyńskiego za pierwszych rządów PiS (właśnie operacja wymierzona przeciwko przewodniczącemu Samoobrony przyczyniła się do wyborów przed terminem w 2007 r, w których Prawo i Sprawiedliwość władzę straciło).
Kilka lat po tych wydarzeniach zaszczuty Lepper – już nawet nie poseł – popełnił samobójstwo w biurze Samoobrony przy alejach Jerozolimskich w Warszawie: skoro o prezydenckim sumieniu mowa, nie jest to bez znaczenia. Duda o tragicznym losie eks wicepremiera i koalicjanta swojej ówczesnej partii nawet nie wspomina w wystąpieniach publicznych. Zaś co do opieszałości prezydenta – wiemy, że denerwowała nawet Kaczyńskiego, rzadko dającemu wyraz niechęci do uległej mu zwykle głowy państwa.
Wedle nieoficjalnych wiadomości z Pałacu przy Krakowskim Przedmieściu, Kamiński z Wąsikiem siedzieli piętnaście dni, bo prezydencka minister Małgorzata Paprocka przekonała Dudę, że jeśli w prosty sposób ponowi ułaskawienie z 2015 roku – wystawi się na zarzut, że sam je uznaje za bezprawne. Wysoka cena prestiżu, dodać tylko można. Z podobnie nieoficjalnych informacji wynika, że zbliżone stanowisko prezentował nieformalny wiceprezydent (w Polsce nie ma takiego urzędu) Marcin Mastalerek.
Pomimo starań urzędu prezydenckiego i narracji PiS przedstawiającej obu byłych ministrów jako więźniów politycznych – Polacy oceniają dość jednoznacznie sprawę Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika. Dlatego uzasadnione okazuje się twierdzenie, że prezydent Duda decyzję o ich ułaskawieniu podjął wbrew polskiej opinii publicznej.
Zanim jeszcze tak postąpił, 51 proc Polaków badanych przez United Surveys opowiadało się przeciwko ułaskawieniu i wyjściu z więzienia Wąsika i Kamińskiego. Tylko 35 proc było za tym rozwiązaniem – dokładnie tylu, ilu w wyborach z 15 października ub. r. poparło Prawo I Sprawiedliwość. Zaś tylko 25 proc uznawało, że Kamiński i Wąsik powinni zachować mandaty posłów za pozbawieniem ich opowiadało się 57 proc. [1].
Sondaż późniejszy i innego ośrodka – SW Research pokazał, że zdaniem aż 57 proc Polaków Kamiński z Wąsikiem nie powinni zostać ułaskawieni, przeciwnego zdania było zaledwie 18 proc – a więc tylko co drugi wyborca PiS [2].
Diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę wydzwania
Niezbicie unaocznia to, że propaganda PiS w sprawie prezentowania Kamińskiego i Wąsika jako męczenników nie przemawia do ogółu społeczeństwa. Do porażki pisowskiej narracji przyczynić się mogła utrata mediów państwowych ale też podstawowe popełnione przy tej okazji błędy: choćby pokazanie przez Kamińskiego “gestu Władysława Kozakiewicza” w sali sejmowej (od czego wybitny tyczkarz i złoty medalista olimpiady w Moskwie zresztą się odciął, co też ma wymiar symbolu) czy bajdurzenie żony jednego z panów, że bez uwięzionego męża nie jest w stanie włączyć ogrzewania w domu. Zwykłych ludzi raziło, też że b. ministrowa w pracy bierze L-4 a w tym czasie angażuje się w akcje propagandowe.
Polacy jednoznacznie opowiadają się za tym, że politycy nie powinni stać się świętymi krowami, wolnymi od odpowiedzialności prawnej. Zbyt długo polską opinię publiczną raziła bezkarność polityków, żebyśmy nagle poglądy zmienili. W tej sprawie PiS zderzył się za ścianą, a narracja jego posłów i Telewizji Republika okazała się chybiona. Nie tyle rządzący dostali premię za stanowczość – pamiętamy, że w kwestii przejmowania mediów państwowych w tym TVP podobnego bonusu zabrakło, bo wykorzystywanie kruczków prawnych raziło co czwartego wyborcę “koalicji 15 października” – co szeroka opinia broni własnego poczucia zdrowego rozsądku. PiS broniący demokracji i skarżący się na łamanie praw człowieka wypełnia bowiem parametry znanego polskiego powiedzenia, że diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę wydzwania.
[1] sondaż United Surveys z 12-14 stycznia 2024
[2] sondaż SW Research z 16-17 stycznia 2024