Przed laty inny zagraniczny trener Holender Leo Beenhakker po raz pierwszy wprowadził polską drużynę narodową do finałów Mistrzostw Europy, bo wcześniej nawet nie byliśmy w stanie awansować, ale i wtedy w gronie najlepszych nie odegraliśmy już żadnej roli, dorobek ograniczając do anemicznego remisu z Austrią. Teraz portugalski selekcjoner Paulo Sousa zamierza sprostać oczekiwaniom kibiców, głodnych sukcesu po pandemii, kiedy meczów rozgrywano mniej: wielki turniej przecież również został opóźniony o rok.