Telewizja dla samorządu

0
107

Władza najwyżej przez obywateli oceniana stać się  może  tratwą ratunkową  dla  TVP Info i ośrodków regionalnych

Telewizja w ręce samorządu? Nie cała oczywiście: na razie TVP Info, które historycznie wywodzi się z sieci ośrodków regionalnych. Teraz niewiele ma do stracenia, bo cała telewizja państwowa i tak pozostaje przedmiotem sporu polityków. Przejęcie odpowiedzialności za kanał Info przez samorząd, który cieszy się bez porównania lepszymi ocenami niż władza centralna stałoby się okazją do powrotu do źródeł i odbudowania wysokiego prestiżu telewizji publicznej.

Alternatywę dla pomysłu, który nie jest całkiem nowy, ale w istniejącej walce polityków o TVP zyskuje nowy walor, dając szansę ocalenia ważnej dla Polaków instytucji – stanowi podtrzymywanie stanu obecnego, w którym obie strony powołują się na korzystne dla siebie ekspertyzy prawnicze, a czasem i decyzje sądowe. Prowadzi to nie tyle do dualizmu, co wprost chaosu prawnego. Jeszcze w grudniu ub. r. minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz wprowadził likwidatorów do TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Na razie tylko w wypadku PAP sąd uznał tę decyzję, dokonując odpowiedniego wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego. Zaś po stronie broniącego stanu posiadania starego pisowskiego układu. który począwszy od 2015 r. zawłaszczył i upartyjnił media publiczne zwalniając stamtąd wszystkich czołowych dziennikarzy – miarą pogłębiającej się degrengolady stało się powołanie na prezesa TVP Michała Adamczyka, którego winę wcześniej sąd uznał w kwestii znęcania się nad najbliższą mu osobą. Na szczęście “prezesik” to wirtualny, co niczym nie zarządza.

Nowym włodarzom TVP, chociaż w środkach nie przebierają, przyznać przynajmniej trzeba, że nie zrobili prezesem Tomasza Lisa, któremu również zarzuca się pomiatanie współpracownikami, molestowanie i mobbing, co dokumentują dostępne w sieci nagrania. Nie zmienia to faktu, że bezpardonowe działania “koalicji 15 października” wobec mediów państwowych, nawet uzasadniane zamiarem przywrócenia ich publicznego charakteru, nie cieszą się uznaniem aż jednej czwartej wyborców ugrupowań, tworzących obecnie rząd Donalda Tuska. Znaczący to, bo nie zdawkowy sprzeciw. Skłania również do szukania rozwiązań zdroworozsądkowych i pomimo zaognienia sytuacji wokół mediów niosących za sobą choćby element kompromisu. Nie od rzeczy przypomnieć, że koalicja rządząca nie dysponuje w Sejmie większością do przełamywania prezydenckiego weta. Dlatego też dotychczas stosowała dla zmian tryb inny niż ustawowy.

Ostatnia szansa i nadzieja

Przejęcie przez samorząd wojewódzki – chodzi oczywiście o sejmiki – odpowiedzialności zarówno za regionalne ośrodki TVP, jak wyrastający z nich kanał TVP Info, stanowi wyjątkową szansę jego odbudowy. Zamiast pozostawać narzędziem propagandy, nowe Info skupić by się mogło na promowaniu tematyki regionalnej, lokalnej i w najszerszym tego słowa znaczeniu samorządowej. Budowałoby patriotyzm lokalny i  przywiązanie do “Małych Ojczyzn”. Ale przede wszystkim informowałoby bezstronnie o wydarzeniach – nie tylko tych, które mają miejsce w warszawskim “trójkącie bermudzkim”, którego wierzchołki wyznaczają: gmach Sejmu przy Wiejskiej, Pałac Prezydencki przy Krakowskim Przedmieściu oraz gmach Kancelarii Premiera w alejach Ujazdowskich. To plan minimum. Żadna rewolucja. Nie dotyczy 19,30 ani nawet Teleexpressu. 

Dlaczego politycy mieliby na to przystać? W obecnej sytuacji i tak wydzierają wpływy w telewizji sobie nawzajem. Widać to nawet w ramach świeżej koalicji rządowej, zwłaszcza po działaniach przewodniczącego Nowej Lewicy Włodzimierza Czarzastego, próbującego odgrywać rolę głównego kadrowego w siedzibie stacji przy Woronicza.

Osłabia to TVP jako instytucję o liczącej sobie 72 lata tradycji, dla której niechlubne rozdziały, takie jak czas stanu wojennego, kiedy Dziennik TV nadawano z bunkra wojsk obrony powietrznej kraju a prezenterzy nałożyli mundury wojskowe, czy niedawne ośmiolecie dominacji propagandy PiS na antenie – stanowią tylko epizody. Telewizja Polska to dobro kultury, podobnie jak Filharmonia Narodowa czy łódzka szkoła filmowa znana w całym świecie. Wykształciła cenionych pod każdą szerokością geograficzną artystów sztuki telewizyjnej: operatorów obrazu i dźwięku, montażystów, realizatorów i scenografów.

Niedawno obchodzono, również na antenie, 50-lecie pracy zawodowej znakomitego operatora Jerzego Ernsta: stał się symbolem również wówczas, gdy w Iraku w trakcie robienia zdjęć przed dwudziestu laty został ranny podczas zamachu na ekipę TVP, w którym zginęli specjalny wysłannik Waldemar Milewicz oraz Mounir Bouamrane. Dorobek TVP wyznaczają nie tyle kolejne programy informacyjne czy nazywają się DTV, Wiadomościami czy po prostu 19,30, co również tradycja Sondy, Kabaretu Starszych Panów i Kabareciku Olgi Lipińskiej, Teatru Telewizji i Pegaza. Nie o nią jednak spierają się partie. Teraz znalazły się w klinczu, co nakazuje szukanie sposobów przełamania.   

Rozdzierana sporami i tracąca autorytet TVP przestaje być dla polityków skutecznym narzędziem promocji własnej i ich ugrupowań. Uświadomienie sobie tego faktu powinno stopniowo skłonić ich do porozumienia. Oddanie kanału Info i ośrodków regionalnych w zarząd sejmikom wojewódzkim może stać się jego filarem. 

Sejmik to pluralizm a nie dyktat

Sejmiki wojewódzkie pozostają bowiem pluralistyczne. Nikt nie rządzi przecież w całej Polsce. Spośród szesnastu województw w poprzednich wyborach samorządowych samodzielną większość uzyskały tylko Koalicja Obywatelska na Pomorzu oraz Prawo i Sprawiedliwość na Podkarpaciu. W pozostałych władza sprawowana jest w sposób koalicyjny. Oparta na rozlicznych uzgodnieniach i porozumieniach, czasem zmieniających się w trakcie kadencji. Po kwietniowych wyborach rzecz będzie się miała podobnie.

Prezydent Andrzej Duda, zapowiadający wetowanie ustaw medialnych, przygotowanych przez obecną koalicję, zapewne zastanowi się dogłębnie nad wariantem samorządowym w mediach, pozwalającym na pluralizm, oznaczający również, że dawna partia głowy państwa, PiS, zyska wpływ na telewizje regionalne tam, gdzie współrządzić będzie w sejmikach, jak również na TVP Info jako całość – jeśli tylko wygra w kwietniu w znaczącej części województw. Teraz po niemoralnych praktykach partii Jarosława Kaczyńskiego wobec mediów publicznych z poprzednich lat, PiS wyrugowano z procesów decyzyjnych w TVP, a chociaż jego niedawni nominaci pozostali na najniższych szczeblach, to najczęściej za cenę radykalnej zmiany przekonań i sposobu postępowania. 

Wzięcie odpowiedzialności za Info i telewizje regionalne przez samorząd oznacza przeciwdziałanie zgorszeniu publicznemu. I ratunek dla liczącego się segmentu telewizji publicznej. Władze ośrodków regionalnych TVP mogłyby być powoływane przez sejmiki wojewódzkie, zaś kanału Info – przez zgromadzenie ich marszałków. Nie da się zakładać, żeby prezydent zawetował podobne rozwiązanie po faktycznym wyzerowaniu wpływów PiS na szczeblach decyzyjnych telewizji. Przedtem jednak musieliby się na nie zgodzić obecnie rządzący. Nie wydaje się to niemożliwe w sytuacji, gdy nie zyskali gwarancji trwałości pozyskanych w grudniu ub. r. zdobyczy w mediach.

Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz i tak wybiera się do Parlamentu Europejskiego: zaś wybory do Brukseli i Strasburga odbędą się już 9 czerwca br. Nie sprzyja to budowaniu konstrukcji na lata, ale skłonić powinno do preferowania rozwiązań, pozwalających na utrzymanie choć części tego, co już uzyskano. Skoku z grudnia ub. r. nie da się bowiem powtórzyć.

Samorząd wedle Konstytucji tworzą wszyscy mieszkańcy. Kojarzy się z dogadywaniem się, a nie sporem. Dowodzi tego 34-letnia już praktyka samorządu gminnego w Polsce oraz ćwierćwiecze skutecznego przeważnie zarządzania przez ludzi i dla ludzi na szczeblu powiatowym i wojewódzkim. Właśnie świętujemy 25 lat jakie mija od wejścia w życie reformy samorządowo-administracyjnej przeprowadzonej przez rząd Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności, kierowany przez Jerzego Buzka. Premier mówił wtedy: idziemy po władzę, aby oddać ją ludziom.

Dobro wspólne i partykularna korzyść

Pracę władz samorządowych korzystnie ocenia aż 69 proc Polaków, podczas gdy pod koniec ubiegłej kadencji działania posłów aprobowało zaledwie 29 proc z nas [1]. Podobna dysproporcja w notowaniach utrzymuje się od wielu dziesięcioleci. Wzięcie przez samorządy odpowiedzialności za TVP Info i regionalne programy telewizji publicznej okaże się więc rozwiązaniem wcale nie idealistycznym, lecz realnym. Oczywiście dopóki jest jeszcze co ratować. Nic nie okazuje się bowiem wieczne w błyskawicznie zmieniającym się świecie mediów elektronicznych. Trudno z góry zakładać, że TVP przeżyje kolejne fundowane jej odgórnie przez klasę polityczną eksperymenty. Chociaż i tak jako instytucja publiczna wykazała się godną podziwu żywotnością. To kolejny argument, żeby akcji ratunkowej nie odpuszczać. Papież Jan Paweł II w trakcie pierwszej pielgrzymki po zmianie ustrojowej, w 1991 r. zwracał się do Polaków: – Nie niszczcie. Zbyt długo niszczono.

Skoro telewizja, niegdyś publiczna (w latach 1990-2015 służyła przecież nie partiom ani rządzącym, lecz w głównej mierze widzom, co potwierdzały wysoka oglądalność i społeczne zaufanie), w wyniku kolejnych zajazdów i desantów pozostaje zabawką w rękach polityków, niech przynajmniej częściowo odpowiedzialność za jej los przejmą ci, dla których pojęcie dobra publicznego nie pozostaje pustym dźwiękiem ani sloganem. Badania opinii pozostają w tej mierze znaczącym drogowskazem. Tylko 11 proc Polaków opowiada się za ostateczną likwidacją TVP jako instytucji [2]. Zaś samorządy, zdolne do przejęcia odpowiedzialności za część odradzającej się telewizji publicznej, pod względem zaufania społecznego ustępują w rankingach wyłącznie wojsku i straży granicznej, zaś jako najbliższa obywatelom władza pozyskują oceny prawie dwa i pół raza lepsze niż parlamentarzyści z Wiejskiej. Vox populi, vox Dei, jak mawiali starożytni… 

[1] sondaż Centrum Badania Opinii Społecznej z 4-11 września 2023 r. 

[2] United Surveys z 3-5 listopada 2023        

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here