Sprawa odpowiedzialności dawnych wiceministrów a wciąż aktualnych posłów PiS – Michała Wosia, co już immunitet stracił, oraz Marcina Romanowskiego, o zgodę na aresztowanie którego wnioskować będzie koalicja obecnie rządząca – zadziałać może obosiecznie. Od dawna wiadomo zresztą, że rozliczenia nie elektryzują opinii publicznej.
Negatywna ocena tego, co PiS ze swoich rządów zrobił z wymiarem sprawiedliwości pozostaje równie powszechnie znana, jak krytycyzm obywateli wobec tak obecnego jak wcześniejszego stanu polskiego sądownictwa. Zarazem branie na celownik płotek – nawet jeśli zarzuty są poważne, bo dotyczą sprzeniewierzenia pieniędzy przeznaczonych dla ofiar przestępstw, którym przecież służyć miał rozgrabiany na partyjne cele Fundusz Sprawiedliwości – naraża nową ekipę na oskarżenia, że grubsze ryby chroni.
Tym bardziej, że Platforma Obywatelska nie spieszyła się z rozliczeniami za swoich pierwszych rządów (2007-15), kiedy to władzę, podobnie jak po październikowych wyborach przejęła z rąk Prawa i Sprawiedliwości. Pamiętamy, jak po utajnionej debacie sejmowej posłowie zagłosowali za uwolnieniem Mariusza Kamińskiego od odpowiedzialności karnej. Nie zmieni tego niedawna opera mydlana z posłaniem za kraty Kamińskiego i Macieja Wąsika – pierwszego jak pamiętamy na czternaście dni, drugiego na piętnaście, w sumie więc odsiedzieli miesiąc, zwłaszcza, że rychło ułaskawił ich prezydent Andrzej Duda. Teraz obaj niedawni więźniowie są eurodeputowanymi.
Do zasobów wiedzy przeciętnego Polaka, nawet polityką specjalnie nie zainteresowanego, zalicza się niewątpliwie przekonanie, że PiS to partia wodzowska. Za jej posunięcia odpowiada więc prezes Jarosław Kaczyński. Rzadko tylko nakłoniony do rewizji stanowiska na skutek oporu u swoich, jak niedawno zmuszony był to uczynić za sprawą buntu radnych w Sejmiku Małopolskim. Przystał tam na wymianę kandydata na marszałka Łukasza Kmity na Łukasza Smółkę, bo w innym wypadku władzę na Ziemi Krakowskiej objąłby regionalny odpowiednik Koalicji 15 Października wsparty przez niezadowolonych z PiS. Ale to wyjątek potwierdzający regułę.
Tymczasem Kaczyńskiego nie pociągnięto do odpowiedzialności nawet za to, co wygadywał z sejmowej trybuny wtedy, gdy wdrapał się na nią “bez żadnego trybu”, a więc z naruszeniem regulaminu. Nazwał wtedy oponentów kanaliami, co mu brata zamordowały. Sprawował wówczas władzę, po październiku ub. r. ją stracił ale wciąż pozostaje bezkarny.
Dostrzega to opinia publiczna i zapewne również dlatego nie ekscytuje się próbami represjonowania tych, co w teatrze polskiej polityki odegrali co najwyżej role halabardników jak Woś z Romanowskim, a wcześniej nie ekscytowała się karami wobec aktorów drugiego planu, jak Kamiński czy Wójcik.
Ale to kwestia nie tylko płotek, co zostaną złowione zamiast szczupaków czy jesiotrów. Poważny problem stwarzają postaci wędkarzy.
Celują bowiem w rozliczaniu dawni koalicjanci PiS i ministrowie pisowskiego rządu. Najgłośniej krzyczy o nim Radosław Sikorski, były minister obrony kolejno w gabinetach Kazimierza Marcinkiewicza i samego Kaczyńskiego..
Zaś zespołem do spraw rozliczeń zawiaduje Roman Giertych, dawny zastępca Jarosława Kaczyńskiego w rządzie, jaki PiS, wtedy pierwszy raz u władzy, stworzył w koalicji z Ligą Polskich Rodzin i Samoobroną. W Polsce tradycyjnie nie ceni się farbowanych lisów, co zmieniają strony barykady, zwłaszcza jeśli celuj
Trudno więc się dziwić, że Polacy tych rozliczeń nie kupują, jeśli rzecz podsumować w naszym całkiem codziennym języku.