1 stycznia 2019 r. weszły przepisy, które miały uprościć prowadzanie działalności w handlu węglem. Zamiast tego zwiększono ilość formalności, które przedsiębiorcy muszą spełnić, żeby sprzedać klientowi węgiel.
Sprzedawca musi teraz spisać następujące dane nabywcy: imię i nazwisko, adres zamieszkania, numer dowodu osobistego oraz numer PESEL. I jeszcze ilość i przeznaczenie kupowanego węgla. Tak wymaga art. 31a ust. 3 ustawy o podatku akcyzowym.
Dlatego dr Edyta Bielak-Jomaa, prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, uważa że to nadmierna ingerencji w prywatność. Wątpliwości co do tych wymogów przekazała ministrowi finansów.
W tej sprawie twardo walczyła Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla, skupiająca ponad sto podmiotów dysponujących ponad 350 składami węgla w całej Polsce.
Komentarz redakcji: schemat powtarzający się bez końca: “ułatwienia”, które prowadzą do większych obciążeń. Ale to dopiero początek drogi, podobnie jak ze split-payment, najpierw coś się wprowadza, a potem zaciska pętlę, wciąga w uciążliwe formalności, które często trudno spełnić, a potem wysyła się kontrolę i przyłapuje na “uchybieniach”. Gdzieś nie ma adresu, gdzieś jest zły PESEL czy numer dowodu. Jak okrutnie można być za to potraktowanym, doświadczyli hurtownicy sprzedawcy oleju opałowego, z których wielu potraciło firmy, a niektórzy trafili do aresztu i więzienia.