Suwerenowi – niszczejący sarkofag elektrowni w Ostrołęce. Sobie – nowy hotel poselski.

Faraonowie wznosili piramidy. Komuniści – Pałac Kultury. Pisowska ekipa chce budować hotel sejmowy, chociaż obecny nazywa się… Nowym Domem Poselskim, pochodzi z 1989 r. i niczego mu nie brakuje.

Mniej o komfort dbano, kiedy po odzyskaniu niepodległości po ponad stu latach wybrany przez Polaków przy frekwencji 77-procentowej pomimo pandemii śmiercionośnej grypy hiszpanki, zniszczeń wojennych i trzaskającego mrozu Sejm Ustawodawczy za tymczasową siedzibę obrał dawny Aleksandryjsko-Maryjski Instytut Wychowania Panien, postawiony przez niedawnego rosyjskiego zaborcę dla córek carskich biurokratów przy Wiejskiej. Tam też zaprojektował pełnowartościowy sejmowy budynek architekt Kazimierz Skórewicz, wcześniej pracujący w odległym Baku, niczym znany z “Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego ojciec Cezarego Baryki: ten od wizji szklanych domów. Lokalizacja parlamentu rychło zmieniła obraz okolicy. Wiejska z przyległościami stała się niebawem “piękną dzielnicą” jak nazywają Francuzi ekskluzywne, ale i stylowe kwartały miejskiej zabudowy o niepowtarzalnym własnym kolorycie.

“Jeszcze pod koniec lat dwudziestych na planach miasta rysowała się między Wiejską, Książęcą, Rozbrat, Górnośląską zwarta zielona plama Ogrodów Sejmowego i Frascati, niewiele mniejsza od Łazienek” – opisywał w “Korzeniach miasta” Jerzy Kasprzycki. Jednak już wkrótce “na planie z 1935 roku wytyczano na tym obszarze nowe ulice Marii Konopnickiej, Bolesława Prusa, Senacką, Kasztanową, aleje Na Skarpie i Frascati, częściowo już zabudowane nowoczesnymi kamienicami i willami. Wtedy też stanęły funkcjonalne domy przy ulicy Wiejskiej 12, 14, 16. Prawie nietknięte przez wojnę, cieszyły się te budynki zainteresowaniem instytucji i osób prywatnych w pierwszych latach powojennej Warszawy. Również w 1945 roku, zanim odbudowano gmach przy Marszałkowskiej, tu mieściła się redakcja “Życia Warszawy” przeniesiona z Pragi, gdzie w 1944 roku zrodziła się ta gazeta. W wygodnych mieszkaniach ulokowali się przede wszystkim dziennikarze i literaci” [1].

Z kolei po drugiej stronie, między Alejami Ujazdowskimi, Wiejską i Piękną mieszkali przed wojną kupcy, przemysłowcy i finansiści, a pod siedemnastym z godłem państwowym na balkonie pierwszego piętra radca poselstwa Austrii Karol Freudenthal i w tym samym budynku językoznawca prof. Stanisław Szober, którego stałym gościem bywał twórca słownika polszczyzny Witold Doroszewski.

“Przez długi czas parcele w tym trójkącie ulic były przechodnie z bramami od Alej i od Wiejskiej. Gdy w pierwszych latach Polski niepodległej doszło do konfliktów politycznych na tle wyboru Gabriela Narutowicza na stanowisko prezydenta RP, miało to swoje znaczenie: prawicowi demonstranci blokowali wyloty Wiejskiej, aby uniemożliwić dostęp do Sejmu, tędy więc, przez przechodnie bramy przemykali się posłowie lewicy i mniejszości narodowych” – opisywał Kasprzycki [2].

Obecny kształt, z niepowtarzalną kopułą, rozpoznawalny dla każdego, gmach Sejmu zawdzięcza wybitnemu architektowi Bohdanowi Pniewskiemu, wcześniej w 1918 r. peowiakowi uczestniczącemu w rozbrajaniu Niemców, zaś w trakcie kolejnej wojny organizatorowi tajnego nauczania. Chociaż prace prowadzono w trudnych latach 1948-52, budynek Sejmu pozostaje wolny od piętna realizmu socjalistycznego. Władza na szczęście bowiem nie chciała odpowiednika Pałacu Kultury ani MDM lecz czegoś, czym będzie mogła się pochwalić. W pogwarkach z prominentami sam Pniewski oryginalność projektu uzasadniał licznymi nawiązaniami do rodzimej tradycji, w tym ludowej, co pozostawało zgodne nie tyle ze stanem faktycznym, co z duchem epoki. A Warszawa zyskała piękny obiekt. Nie zawsze jednak jego uroda przekłada się na jakość otoczenia.   

Przy wciąż eleganckiej ulicy Wiejskiej, gdzie wciąż mieści się m.in. “Czytelnik”, najmłodszym budynkiem jest teraz oddana w 2019 r. siedziba komisji sejmowych, powstała w miejsce parkingu naprzeciw głównego kompleksu sejmowego i przypominająca bunkier, po niej zaś – Nowy Dom Poselski właśnie. Kiedy w stanie wojennym chodziłem tamtędy do Liceum Batorego, budowa rzucała się w oczy, bo robotnicy niezmiennie się tam krzątali, a pozostałe warszawskie inwestycje były wówczas wstrzymane ze względu na kryzys gospodarczy. Generał Wojciech Jaruzelski nie wiedział, że hotel wznosi już dla następców własnej ekipy. W wyniku przegranych wyborów z 4 czerwca 1989 r. PZPR straciła większość w Sejmie. Właśnie w tym przełomowym roku Nowy Dom Poselski zaczął działać. Piękny może nie jest, ale wrósł w tkankę stolicy. Przyzwyczailiśmy się do niego. Zresztą to poselska noclegownia, a nie symbol miasta.  

Zażartować można, że jak sama nazwa wskazuje, Nowy Dom Poselski po 33 latach nie sprawia wrażenia przestarzałego. Posłowie mają na miejscu do dyspozycji zarówno kaplicę jak i basen. Kwiaciarnię i punkt sprzedaży biletów. Bar i restaurację. Z niektórych przyjezdnych parlamentarzystów ich warszawscy koledzy śmieją się, że ci w dniach obrad poza kompleks sejmowych budynków w ogóle nie wychodzą. Nie mają po co. Kiedyś dostęp tam mieli również dziennikarze, z czasem im go zabroniono. Rozstrzygnęło o tym opublikowanie przez jedną z redakcji materiału, jak jedna z posłanek śpiewa w barze NDP po wielu drinkach. Posłowie zamiejscowi wcale nie muszą tam kwaterować, Kancelaria Sejmu oferuje też bowiem fundusze na wynajęcie lokali na mieście.  

Dom poselski, chociaż słowo “nowy” wciąż ma w nazwie, pójdzie wkrótce pod kilofy ekip rozbiórkowych. Posłowie skarżą się, że ich hotel ma standard przeciętnego akademika. Skoro tak, to może zadbaliby o poprawę warunków w domach akademickich, wtedy im by się również standard podwyższył. Dotacja państwowa wystarczy. Trudny czas trwającej już trzeci rok pandemii, wojny za wschodnią granicą, exodusu uchodźców i wzmagającej się inflacji nie przeszkadza władzy w dbaniu o własną wygodę.

Projekt wybierze komisja, która zostanie powołana już we wrześniu. Posłowie wprowadzą się tam być może już za sześć lat. W najbliższym budżecie Kancelarii Sejmu zawarto już pierwszy milion na prace koncepcyjne.

Cała budowa… jeszcze nowszego domu poselskiego, czyli sejmowego hotelu nowej generacji kosztować ma 300 mln złotych. “Numerów” a ściślej dwupokojowych apartamentów ma tam być tyle, ilu jest posłów: 460, zaś miejsc na podziemnym parkingu nieco mniej, bo 250. Co więcej, jeśli oddany w 2019 r. niefortunny bunkier do użytku sejmowych komisji stanowi wykładnię gustu architektonicznego parlamentarnych decydentów – można się obawiać, że powstanie coś równie szpetnego w najbardziej reprezentacyjnym punkcie Warszawy. I cały wydatek z naszych podatków okaże się chybiony. 

[1] Jerzy Kasprzycki. Korzenie miasta. Warszawskie pożegnania, t. 1. Śródmieście Południowe. Wyd. VEDA, Warszawa 1996, s. 289-290    
[2] ibidem, s. 292

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 4

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here