Wszyscy pracują na Konfederację

0
60

Partia Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena nie tylko uzyskała w wyborach europejskich trzeci wynik, chociaż niby nie są one najważniejsze dla jej elektoratu, ale wciąż znajduje się na wznoszącej się fali. Czy niebawem zamiast obecnych 12 proc poparcia mieć będzie dwa razy tyle? 

Z wyborczych symulacji Marcina Paladego już teraz wynika, że jeśli rozkład głosów do Sejmu okaże się podobny jak do europarlamentu – od pięćdziesięciu posłów Konfederacji zależeć będzie, kto obejmie władzę w Polsce.

Niby nic w tym nadzwyczajnego, bo oczywiste, że gdy jedne partie zyskują, to inne tracą, zwłaszcza, jeśli nie uczestniczą w układzie rządzącym.  Ewenementem okazuje się co innego: to nie tyle Konfederacja na swój renesans zapracowała, bardziej jej rywale.

Sprzyjają bowiem popularnej “Konfie” rozliczne niezależne od jej działań przesłanki:

– faktyczny rozkład Suwerennej (wcześniej Solidarnej) Polski, konkurencyjnej i osadzonej w obozie pisowskiej “Zjednoczonej Prawicy”, spowodowany chorobą jej lidera Zbigniewa Ziobry, odejściem Janusza Kowalskiego, aferą Funduszu Sprawiedliwości skąd wyprowadzano pieniądze na partyjne interesy i układy oraz postawieniem zarzutów i wnioskiem o zdjęcie immunitetu posła Marcina Romanowskiego

– afera na granicy zachodniej, po tym, jak niemiecki radiowóz przejechawszy ją pozostawił po polskiej stronie afgańską rodzinę imigrancką

– zabójstwo na wschodniej granicy, dokonane na polskim żołnierzu Mateuszu Sitku przez przeszkolonego przez białoruskie KGB fałszywego imigranta

– gehenna mieszkańców jednej z podlaskich wsi, którzy od wielu dni boją się posyłać dzieci do szkoły, bo jedyny w ich miejscowości przystanek autobusowy bez przerwy okupują nasłani przez białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenkę agresywni imigranci, którym tam punkt zborny wyznaczyły “humanitarne” organizacje pozarządowe.

Nie radzą sobie z tym wszystkim rządzący. Co więcej – nie potrafi też ich słabości wykorzystać najsilniejsze niby w opozycji Prawo i Sprawiedliwość, któremu opinia publiczna pamięta sprowadzenie w ramach afery wizowej kilkuset tysięcy nielegalnych imigrantów do Polski. Konfederacji pozostaje więc spokojnie obserwować, jak poparcie dla niej wzrasta. I to właśnie robi. Grzegorz Braun nie biega już z gaśnicą po Sejmie ani nie straszy żydowskich dzieci. Nie ściąga też ukraińskiej flagi z krakowskiego kopca Kościuszki. Ze spokojem przygotowuje się do objęcia mandatu deputowanego do Parlamentu Europejskiego.

Konfederacja zyskuje oczywiście nie od dziś. W trudnych, bo w środku pandemii wyborach prezydenckich 2020 r. kandydaci głównych sił – zwycięzca Andrzej Duda i pokonany w drugiej turze Rafał Trzaskowski odnotowali wynik na miarę popularności ich formacji, bo przecież nie osobistej charyzmy, skoro tej obu brakuje. Faktycznymi wygranymi okazali się zdobywcy miejsca trzeciego – Szymon Hołownia, który rychło wokół 14 proc wyniku zbudował nowy obóz polityczny, oraz czwartego – Krzysztof Bosak, lider Konfederacji, z 7 proc poparcia.

W wyborach październikowych z ub. r. Konfederacja wprowadziła do Sejmu 18 posłów, ale co dalece ważniejsze – Bosak objął po nich fotel wicemarszałka Sejmu, co zawdzięcza “koalicji 15 października”, chociaż się do niej nie zapisał. Po prostu PO-KO, Trzecia Droga i Nowa Lewica postanowiły izolować PiS, ale w imię przyzwoitości nie obsadziły całego prezydium Sejmu. Beneficjentem tej sytuacji okazała się Konfederacja. Od tego momentu tylko zyskuje. Najpierw w sondażach a potem w wyborach samorządowych wyprzedziła Nową Lewicę. Później zarówno w badaniach jak w eurowyborach Trzecią Drogę.

Rozanielony sukcesem własnym i kolegów  Braun opowiada teraz, że to jego partia naprawdę trzecią drogą się staje: i prowadzić będzie Polaków między Scyllą a Charybdą, między dżumą a cholerą. To przekaz raczej do starszych wyborców adresowany. Młodym wystarcza, że “Konfa” jest fajna, a jej lider Sławomir Mentzen to swój chłop, bo tak jak oni pije piwo. Zachwycają się obietnicą zniesienia podatków. Zwłaszcza, że przewodniczący Mentzen zna też gotową odpowiedź na pytanie, z czego wtedy utrzymać państwo polskie. – Jak to z czego, z pieniędzy – powiedział w trakcie jednego ze spotkań przywódca Konfederacji. To przekaz konsekwentny, z którym trudno polemizować.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 6

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here