W ubogim Włocławku zdecydowanie wygrał Rafał Trzaskowski (60 proc poparcia). Przegrał za to w Rybniku, chociaż stamtąd pochodzi jego żona, co w kampanii bardzo eksponował, kończąc tam i zaczynając objazd kraju. Za Trzaskowskim głosowały za to górnicze Zabrze i Chorzów. Wschód opowiedział się za Andrzejem Dudą, ale nie dotyczy to wielkich miast: prezydent przegrał bowiem w Lublinie i Białymstoku a także nie zaliczanych do metropolii Suwałkach, Sejnach i Hajnówce. Urzędujący prezydent zwyciężył także w zamożnym Zakopanem. Ale przegrał w Toruniu, siedzibie wspierającego go dzielnie Radia Maryja.
W rodzinnej Warszawie Trzaskowski zdobył dwie trzecie głosów. Za to Duda wygrał w kraju, ale przegrał w Krakowie, nawet w komisji, w której sam głosuje, podobnie jak w stolicy tam, gdzie kartkę do urny wrzucał promotor jego kariery Jarosław Kaczyński.
Czasem przypomina się żart o wywiadzie z sąsiadem Waldemara Pawlaka z wyborów z 1995 r.
– Na kogo pan głosował?
– Na Kwaśniewskiego.
– Ale przecież pan zna Pawlaka?
– I właśnie dlatego.
Nic dodać, nic ująć.
Mapy poparcia nie potwierdzają obiegowych przekonań o PO jako partii bogatych ani Trzaskowskim jako kandydacie tych, którym się powiodło. W najbardziej dotkniętych bezrobociem od czasu likwidacji PGR i licznych fabryk na początku transformacji ustrojowej województwach warmińsko-mazurskim, zachodniopomorskim i lubuskim Trzaskowski wygrał z Dudą. Z kolei nie cała dawna Kongresówka wsparła Dudę: wygrał wprawdzie na Lubelszczyźnie, Podlasiu i Świętokrzyskiem ale na Mazowszu lepszy wynik odnotował Trzaskowski, chociaż prezydent zwyciężył m.in. w Radomiu. W Łódzkiem triumf odnotował Duda, w samej Łodzi jednak – jego rywal z PO. Właśnie Trzaskowski wygrał we wszystkich miastach powyżej 250 tys ludności. Tych bogatych i tych skromnych.
Ważniejsze od kryterium zamożności okazało się geograficzno-kulturowe: Trzaskowski zdominował scenę wszędzie tam, gdzie na mapach języka polskiego lingwiści zwykli umieszczać inskrypcję: nowe dialekty mieszane. Kiedyś nazywano te tereny Ziemiami Odzyskanymi lub Zachodnimi i Północnymi. Socjologowie zwykle tłumaczą, że ich mieszkańcy najwięcej skorzystali na przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, dlatego też zwykle popierają silniej identyfikowaną z akcesją i integracją PO i jej kandydatów.
Trzaskowski wygrał o 59 głosów z Dudą w Górowie Iławeckim (woj. warmińsko-mazurskie), jednym z najskromniejszych miast i gmin w Polsce, być może zdecydowała o tym odpowiedzialność PiS za zamknięcie małego ruchu granicznego z Rosją, dzięki któremu zarabiali mieszkańcy. Podobnie w Elblągu – od lat zubożałym i z wysokim bezrobociem – kandydat PiS zapłacił za upór partii rządzącej w kwestii przekopu Mierzei Wiślanej, odstraszającego turystów i zagrażającego środowisku naturalnemu.
Nie wszystkie jednak decyzje wyborców da się równie racjonalnie wytłumaczyć. Często decydują sentymenty, kampanijne trasy kandydatów – choć Trzaskowskiemu w Rybniku nie pomogła ani intensywna tam obecność ani podkreślanie, że stamtąd pochodzi jego żona. Z kolei bardzo pobożny Duda wyraźnie przegrał w Częstochowie.
Głosują bowiem zwykli ludzie a nie wymyślone socjologiczne modele i struktury. I na tym polega całe piękno demokracji i jej wyższość nad konkurencyjnymi ustrojami.