Wybory: decyzja zainteresowanych

0
83

Ugrupowania, tworzące Koalicję 15 Października uzyskały wprawdzie w wyborach europejskich poparcie ponad połowy głosujących, ale o ich sukcesie trudno mówić. Pierwsze miejsce partii Donalda Tuska wiąże się ze znaczącym osłabieniem sojuszników, więc w przyszłości Koalicji Obywatelskiej zabraknąć może… właśnie koalicjantów. Tymczasem PiS wcale nie słabnie a Konfederacja jeszcze rośnie w siłę. Zresztą w całej Europie wzmocnili się sceptycy lub wręcz zwolennicy opuszczenia Unii. Polscy wyborcy okazali się na tle francuskich czy niemieckich całkiem umiarkowani i łagodni. We Francji prezydent Emmanuel Macron już rozwiązał parlament. Nasz Sejm trwa.

Polscy wyborcy wiedzą na kogo głosują, skoro wedle wstępnych oszacowań nie wysłali do Brukseli i Strasburga m.in. Jacka Kurskiego – za to, co zrobił z TVP ani Hanny Gronkiewicz-Waltz – za reprywatyzację warszawską. Od Włodzimierza Cimoszewicza woleli zaś Roberta Biedronia co oznacza zmianę nie tylko pokoleniową na lewicy. Za to pomimo wyroków mandaty zdobyli w barwach PiS Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zaś Grzegorzowi Braunowi z Konfederacji incydent z gaśnicą w wyborze nie przeszkodził.

Wedle “exit polls” sporządzonych przez Ipsos wygrała Koalicja Obywatelska (38,2 proc) przed Prawem i Sprawiedliwością (33,9 proc) oraz Konfederacją (11,9 proc.) a mandaty przypadną także współrządzącym: Trzeciej Drodze (8,2 proc) i Nowej Lewicy (6,6 proc) chociaż nie mogą sobie one tych wyników za sukces poczytać.

Znamy wstępne rezultaty, istotne okazuje. się jednak te 100 proc od których je liczymy

Fenomenu masowego uczestnictwa w wyborach, z 15 października ub.r. za który po raz kolejny byliśmy podziwiani w wolnym świecie, podobnie jak wcześniej za powszechną pomoc wojennym uchodźcom ukraińskim – nie udało się utrzymać. Ale wiedzieliśmy o tym na długo przedtem, zanim pojawiły się dane o frekwencji. Podobnie Polacy nie zagłosowali gromadnie w kwietniowych wyborach samorządowych, bliższym ich, bo wskazujących gospodarzy Małych Ojczyzn, władzę jak dowodzą sondaże najwyżej ocenianą.

To politycy nie dali nam szansy, żeby frekwencja nas zaskoczyła, toporną i niezbyt związaną z głównym tematem głosowania – reprezentacją Polski w Europie – kampanią bardziej nas od niego odstręczając niż zachęcając. Nawet śmierć polskiego żołnierza, zamordowanego przez nożownika na wschodniej granicy i w jej obronie, nie stała się nagłym impulsem na rzecz wzmożonego udziału. Czytam sytuację w sposób najprostszy: skoro Polacy uznali, że nie poprawiło nam się jak powinno, po październiku, pomimo wzmożonego wysiłku – nie zmobilizowali się po raz kolejny. Zwłaszcza, że wybory do Parlamentu Europejskiego nie wyłaniają żadnej władzy, lecz tylko naszą w nim reprezentację. Umiarkowana frekwencja nie nastraja optymistycznie ale przecież nie szokuje nikogo.

Wybory do europarlamentu to jednak coś więcej, niż tylko sondaż poparcia i prognoza jak Polacy będą głosować w przyszłości. Jeśli jednak w ten sposób na nie spojrzeć, warto wziąć pod uwagę, że na pewno kojarzone z integracją europejską Koalicja Obywatelska i Nowa Lewica uzyskały 9 czerwca br. wyniki “ponad stan”, zaś eurosceptyczna część wyborców Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji została w domach.  Z kolei w wypadku Trzeciej Drogi nie zadziałał znany z października efekt, że nie chcemy rządów PiS ale na KO głosu oddawać nie zamierzamy, chociaż może się on powtórzyć w następnym głosowaniu do parlamentu. Lub jeszcze wcześniej na finiszu prezydenckiej kampanii Szymona Hołowni, który już w 2020 r. znalazł się o krok od sprawienia niespodzianki i zmusił potężną KO do podmiany kandydata: zastąpienia Małgorzaty Kidawy-Błońskiej przez Rafała Trzaskowskiego. Warto też pamiętać, że ten ostatni znów szykuje się do startu – ale na razie zdejmuje krzyże zamiast zabiegać o umiarkowanych, co wszelkich awantur nie lubią. 

Zwycięzców trudno wskazać. Polacy na pewno pokazali “żółtą kartkę” politykom. Do tych ostatnich należy wybór, czy zmienią styl działania na łagodniejszy, eliminując elementy brutalności z własnych zachowań czy poczekają dopiero na kolejny werdykt, który być może usunie ich z boiska. Dla autorów nowych inicjatyw w życiu publicznym otwiera się pole do popisu. Aby w nim zaistnieć, wystarczy odwołać się do tych, co teraz nie zagłosowali. Chociaż całkiem niedawno, 15 października, udowodnili, że potrafią.

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 6

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here