W tym roku przypada setna rocznica „Cudu nad Wisłą”; w zgodniej opinii większości ówczesnej klasy politycznej oraz istotnej części społeczeństwa, sukces militarny sierpnia i września 1920 r., po wręcz kompromitującej klęsce tzw. wyprawy kijowskiej i szybkim postępującym rozkładzie polskiej państwowości, nie odbył się bez udziału sił nadprzyrodzonych. Ówczesny Naczelnik Państwa i Wódz Naczelny załamał się, złożył na ręce premiera Wincentego Witosa dymisję w dniach bezpośrednio poprzedzających ów cud i wyjechał do rodziny, a poprzedzające ten fakt kłótnie w najwyższym organie władzy – Radzie Obrony Państwa były iście polskie; zachowane protokoły i relacje świadczą o tym, że „wielcy mężowie stanu” raczej stracili głowy. Dzięki Bogu z odsieczą przyszła opatrzność: wydarzył się cud i „hordy bolszewickie” zostały przepędzone spod Warszawy. Co prawda przez kolejne sto lat cudów już nie było, a w świetle poprawności ponosiliśmy później głownie pasmo klęsk, poczynając od rozbioru w 1939 r., „okupacji niemiecko-sowieckiej” lat 1939-1945, kolejnego rozbioru w 1945 roku, kolejnej „okupacji”, tym razem wyłącznie „sowieckiej” (lata 1945-1989), aż po plan Balcerowicza i ucieczkę z „Wolnej Polski” ponad dwóch milionów obywateli.
Sądzę, że nie tylko ja mam nadzieję, że czas naszych klęsk już zakończył się definitywnie, a postępująca z każdym rokiem „dobra zmiana” zagości na długo po obu stronach Wisły.
Lobby bankowe ciągle nas szantażuje w sprawie kredytów frankowych
Lobby bankowe miało zdecydowany wpływ na całość ustawodawstwa bankowego, większość przepisów prawa bankowego napisały banki same dla siebie, a Ministerstwo Finansów było posłańcem, który zanosił je do Sejmu. Taką rolę odgrywał wielokrotnie również Narodowy Bank Polski.
Musimy jednak ustalić, czym będzie nasz sukces, a czym klęska, bo również w tym zapewne różnimy się w sposób zasadniczy: są tacy, którzy do dziś powtarzają, że dezindustrializacja („odprzemysłowienie”), upadek części rolnictwa, ogólna wyprzedaż aktywów (za bezcen), bezrobocie i masowa emigracja kilku pokoleń Polaków w ciągu ostatniego trzydziestolecia były wielkim sukcesem (ktoś za to otrzymał nawet najważniejsze odznaczenie państwowe). Postaram się więc zdefiniować sukcesy, które można osiągnąć w 2020 roku i sądzę, że nie będą one rodzić tak skrajnych ocen jak tzw. plan Balcerowicza. Zarazem również w najlepszej wierze życzę, aby się spełniły właśnie w tym roku. Oto ich lista:
- Polakom, którzy musieli za chlebem (z masłem) wyjechać w ciągu ostatnich trzydziestu lat, życzę powrotu do Ojczyzny, gdzie spotka ich lepszy los niż na emigracji, a my nie będziemy musieli sprowadzać do Polski dwóch milionów cudzoziemskich pracowników,
- Obywatelom, którzy żyją w Polsce, życzę aby nasi „strategiczni sojusznicy” odstąpili definitywnie od „roszczeń” z tytułu tzw. mienia bezspadkowego i uznali, że w Polsce obowiązuje polskie prawo, w którym majątek nie mający testamentowych lub ustawowych spadkobierców stał się własnością państwa (kaduk),
- rządzącym życzę krytycznej, ale konstruktywnej opozycji (żadnego POPIS-u), a opozycji dociekliwej mądrości,
- sądom i podsądnym życzę, aby sale rozpraw były miejscem, gdzie rządzi prawo i sprawiedliwość (w dosłownym tych słów znaczeniu),
- biznesowi polskiemu życzę przyjaznego państwa, skuteczniejszej administracji; zrozumiałych przepisów i uczciwej konkurencji
- biznesowi zagranicznemu życzę, aby był traktowany tak samo jak biznes polski i płacił podatki,
- kandydatom na urząd prezydenta życzę uczciwego współzawodnictwa tak, abyśmy wybrali najlepszego kandydata na ten urząd na kolejne pięć lat,
- pewnej bardzo ważnej osobie w państwie życzę, aby odnalazły się paragony fiskalne i zeznania podatkowe, które potwierdzą, że nie było żadnych „łapówek”, lecz przychody zaewidencjonowane i opodatkowane z działalności gospodarczej,
- trochę mniej ważnym osobom w państwie życzę kompetencji i uczciwości, która będzie należycie doceniona i nagrodzona,
- tym wszystkim, którzy uczynili coś dobrego, życzę aby nie byli za to przykładnie ukarani,
- czwartej władzy życzę daru obiektywizmu i rzetelności podobnej do tej, która przecież charakteryzuje całość klasy politycznej i wielki biznes,
- frankowiczom życzę wyłącznie sprawiedliwych, zgodnych z prawem wspólnotowym wyroków, a przede wszystkim pozasądowego „odwalutowania” ich kredytów,
- chorym życzę, aby leczono ich tylko po to, aby wyzdrowieli, a zdrowym i ozdrowieńcom życzę, aby już nigdy ich nie leczono,
- inteligencji życzę, aby nie przekształciła się w patointeligencję, a patointeligencji, aby zamilkła i znalazła ukojenie w ciszy,
- zwykłym ludziom życzę wiary, że wszystko (mimo wszystko) idzie w dobrym kierunku, i nie jest to kierunek zagraniczny.
Jeżeli spełniłyby się te życzenia, czy będziemy mieli w pełni zasadne poczucie sukcesu? Czy będziemy szczęśliwsi? Sądzę, że tak i mam nadzieję, że podobny pogląd podzielają również zwolennicy „liberalnej demokracji”, „nowoczesności” i „postępu”. Aby jednak mogło się to spełnić, potrzebny jest kolejny Cud nad Wisłą. Czekaliśmy cierpliwie sto lat i chyba należy się nam jakaś nagroda pocieszenia.
Witolda Modzelewskiego pytania o Rosję
„Istotą współczesnej polityki zagranicznej Polski jest ostentacyjna wrogość wobec Rosji. Tu nie ma żadnych kompromisów – nie wolno wręcz wypowiedzieć się (myśleć?) pozytywnie o tym państwie, jego politykach, gospodarce lub nawet kulturze”.