Zrozumieć Ardanowskiego – bezcenne
Nie pomógł rolnikom w sprawie afrykańskiego pomoru świń, suszy, ani rosyjskiego embarga. Zostaje na stanowisku dzięki głosom PiS. Tylko w tym roku Jan Krzysztof Ardanowski zdążył obrazić protestujących rolników i publicznie zaatakować Ursus, chociaż zadaniem ministra jest działanie dokładnie odwrotne: dogadywanie się z producentami żywności i wspieranie polskiej firmy.
Minister Ardanowski atakuje publicznie Ursusa
Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski 24 stycznia w porannym programie „Money. To się liczy” zaatakował polskie przedsiębiorstwo przemysłowe Ursus, oskarżając je o „wyłudzanie pieniędzy”. Minister Ardanowski mówił o wsparciu Ursusa, którego propozycje ocenił jako „oczekiwanie finansowania firmy, produkcji i eksportu za pieniądze państwowe. Nie było żadnych sensownych propozycji. Chodzi o zaangażowanie wielkich pieniędzy państwa. A […]
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski okazał się pewnie największym rozczarowaniem z grona obecnej ekipy rządowej, raczej nie obfitującej w znaczące postaci, fachowców ani charyzmatyczne osobowości. Gdy miejsce geodety i byłego prezydenta Białegostoku Krzysztofa Jurgiela w gabinecie przy Wspólnej zajął właściciel czternastohektarowego gospodarstwa spod Torunia, aktywny przez wiele lat w rolniczym samorządzie – wydawało się to korzystną zmianą. Wcześniej Ardanowski zdążył być wiceszefem resortu za pierwszych rządów PiS i doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego do spraw wsi i rolnictwa od 2007 r. aż do końca.
Krzysztof Jurgiel, choć w Sejmie przezywany śpiochem, odkąd kiedyś głośno chrapał w trakcie jednej z debat – jest człowiekiem niezmiernie uprzejmym, nawet dziennikarzom kłania się pierwszy już z daleka. W resorcie starał się odgrywać rolę dobrego gospodarza. Odszedł, bo nie poradził sobie z epidemią ASF, trapiącą trzodę chlewną. Nie rozwiązał też problemu nieopłacalności produkcji owoców miękkich ani następstw rosyjskiego embarga.
Zaś jego następca Ardanowski o protestujących rolnikach mówi w niesłychanie arogancki sposób: – Rolnicy uważają, że wszyscy mają na kolanach z nimi rozmawiać. Kilka rozmów z przedstawicielami protestujących przeprowadziłem i muszę stwierdzić wielką pustkę intelektualną [1].
Nawet Andrzej Lepper, gdy był na Wspólnej ministrem nie obrażał chłopów w podobny sposób. Jednak nie ta wypowiedź Ardanowskiego niesie za sobą najgorsze skutki. Najgłośniejszym echem odbiło się zakwestionowanie przez ministra rolnictwa możliwości Ursusa i zarzucanie mu „wyłudzania” państwowych pieniędzy. – Nic z historią Ursusa tej firmy już nie wiąże – mówił wtedy. – Ze strony firmy nie ma żadnych sensownych propozycji. Są tylko żądania [2].
Przewodniczący Rady Nadzorczej Andrzej Zarajczyk odpowiadał na to: – Minister Ardanowski był w fabryce Ursus, więc doskonale wie, że to nie jest prawda. Obiecywał pomoc w znalezieniu środków, które otworzą rynek maszyn rolniczych i traktorów. (…) Dla mnie zaskakujące okazuje się, że prowadzący politykę gospodarczą nie wspierają polskiej produkcji ani eksportu [3].
Ursus wzmocni polski potencjał przemysłowy
Andrzej Zarajczyk: Pan Macierewicz, który nam zarzuca przejęcie Ursusa za złotówkę, był ministrem w rządzie Jana Olszewskiego, kiedy sprzedano fabrykę Fiata na niekorzystnych warunkach. To transakcja, która zabiła polską motoryzację.
Ursus to marka wykupiona przez Zarajczyka i starająca się nawiązać do chlubnych tradycji. Niedawno wygrał przetarg na tysiąc autobusów elektrycznych. Wszędzie w świecie, czy to we Francji czy w Rosji takie firmy się wspiera, dba, żeby stały się narodową dumą.
Ekonomista Dariusz Grabowski zapytywał więc publicznie po ataku Ardanowskiego: – Czy minister polskiego rolnictwa nie rozumie, że takimi określeniami nie tylko niszczy wspaniałą polską firmę, ale stwarza problem dla polskich rolników, którzy w swych gospodarstwach używają traktorów i maszyn Ursusa [4].
Wypowiedzi ministra zaskakują, bo legitymuje się osiągnięciami z różnych dziedzin i ciekawą biografią: w odróżnieniu od partyjnego szefa w trakcie polskich przełomów nie spał do południa. Zawsze dobrze mówił o nim Gabriel Janowski, żywa legenda ruchu chłopskiego. Ardanowski, rocznik 1961, działał w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów w Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy i wydawał pismo „Indeks”. Ojciec pięciorga dzieci, niedawno wydał książkę historyczną o Żydówkach ze zlokalizowanych pod Toruniem podobozów Stutthofu. Przez dziesięć lat (1992-2002) był wiceprzewodniczącym Krajowej Rady Doradztwa Rolniczego, potem jeszcze przez cztery prezesem Krajowej Rady Izb Rolniczych. W kujawsko-pomorskim sejmiku wojewódzkim zasiadał dzięki wyborowi z listy AWS, ale – co charakterystyczne – dawni liderzy Akcji w ogóle go nie zapamiętali. Wiadomo też, że nie poradził sobie z regionalnymi strukturami PiS i Kaczyński znalazł do tej roli kogoś innego.
Gdy został ministrem, złożył kilka uspokajających deklaracji, które dobrze rokowały dalszej pracy. Zapowiedział utrzymanie hodowli zwierząt futerkowych w Polsce. Wycofał się z pomysłu poprzedników budowy płotu na granicy z Białorusią jako zapory przed afrykańskim pomorem świń. Wkrótce okazało się jednak, że władza nie rekompensuje rolnikom jak należy strat związanych z ASF. Podobnie jak nie wyrównuje sadownikom następstw rosyjskiego embarga. Odszkodowania za klęskę suszy wypłacano z opóźnieniem i nie takie, jakich spodziewali się rolnicy. Słynne stadniny po ich pacyfikacji przez PiS przynoszą straty. Na kultowej aukcji w Janowie Podlaskim sprzedano teraz… trzy konie. Minister nie radzi sobie też w sytuacjach, wymagających talentów, jakie wiążą się z zarządzaniem kryzysowym. Gdy wybuchł skandal z mięsem z uboju chorych krów – zamiast walczyć o eksport polskiej wołowiny, wykazując jej znakomitą jakość i ujawnić defamacyjne wysiłki konkurentów, zajmował się atakowaniem dziennikarzy, co z góry skazane było na porażkę.
Charakterystyczne, że gdy w Sejmie odrzucano wotum nieufności dla ministra rolnictwa – głosów za Ardanowskim oddano mniej, niż jego klub liczy posłów. Ardanowski musi zostać – chociaż dla polskiej wsi okazał się rozczarowaniem.
Dlaczego polskie państwo niszczy Ursusa?
Nie ma wiadomości, która by bardziej ucieszyła. Firma Ursus „w cuglach” i bezapelacyjnie wygrała wielki przetarg na wyprodukowanie tysiąca autobusów elektrycznych w Polsce. Udowodniła tym samym, że nie tylko nie ma konkurentów w kraju, ale nikt w Europie nie może się z nią równać. Wypada zapytać: Polski Fundusz Rozwoju – z Panem Prezesem Pawłem Borysem […]
[1] cyt wg: Michał Szaflarski. Rolnicy znów protestowali w stolicy. „Gazeta Wyborcza” z 4 kwietnia 2019
[2] Paweł Hetnał. Minister Ardanowski: z Ursusa został znaczek i szyld. Cenyrolnicze.pl z 25 stycznia 2019
[3] Ursus wzmocni polski potencjał przemysłowy. Rozmowa z Andrzejem Zarajczykiem. PNP 24.PL z 21 marca 2019
[4] Dariusz Grabowski. Dlaczego polskie państwo niszczy Ursusa? PNP 24.PL z 21 lutego 2019