Pracy nie ma, komornicy są – ostrzegają ci, którzy przed pandemią żyli z organizowania koncertów. Jeśli polskie firmy padną, w ich miejsce wejdą zagraniczne, bo otrzymały pomoc od swoich rządów. 

Na początku transformacji najostrzej protestowali górnicy, czemu trudno się dziwić: codziennie w pracy ryzykują życiem. Za rządów PiS uaktywnili się najpierw nauczyciele, których determinację podziwiał przed rokiem cały kraj. Zaś w trakcie pandemii na ulice wyszli kolejni poszkodowani: najpierw przedsiębiorcy, teraz klasa kreatywna. Ruszyła się branża muzyczna, gdzie z powodu odwołania imprez podstawy utrzymania straciło wedle różnych danych 300 – 500 tys osób.

Specjaliści od przygotowania koncertów, zwykle w ich trakcie trzymający się w cieniu, teraz gdy od marca nie mogą wykonywać swojej pracy w związku z odwołaniem z powodu pandemii imprez masowych – we wtorek 7 lipca w samo południe zajęli warszawski plac Zamkowy. Dźwiękowcy w żółtych odblaskowych kamizelkach zasiedli na charakterystycznych metalowych walizkach ze sprzętem. Demonstrowało kilkaset osób.

Pracy nie ma, komornicy są – to najbardziej ekspresyjne z ich haseł.

Protestujący tłumaczą, że pobrali w leasing kosztowny sprzęt, za który muszą płacić raty. Dochodów zaś pozbawieni są już od marca.

Z chwilą odmrożenia wielkich imprez masowych, planowanego na 17 lipca, branża nie ruszy z dnia na dzień. Koncerty planuje się ze sporym wyprzedzeniem. Ten sezon jest już stracony, a najlepiej zarabia się na imprezach na świeżym powietrzu, nie zimą w hali. Nawet jeśli nie ziści się czarny scenariusz z drugą falą pandemii, który prognozują niektórzy epidemiolodzy – powrót do normalności nastąpi nie wcześniej niż za rok. Stąd współdziałanie Izby Gospodarczej Menedżerów Artystów Polskich, Polskiej Izby Techniki Estradowej oraz Stowarzyszenia Organizatorów Imprez Artystycznych i Rozrywkowych.

Próbowali skorzystać z istniejących tarcz pomocowych, ale -jak wykazywano na przykładzie z Małopolski – środków z nich starczy na kilka miesięcy, a zapaść branży potrwa dłużej.  Wśród protestujących pojawili się: Paweł Kukiz – dlaczego, zapewne tłumaczyć nie trzeba – oraz posłanka PO Monika Wielichowska, od dawna wspierająca ich postulaty, która zawodowo wywodzi się z ich branży.Demonstrujący najchętniej widzieliby objęcie ich specjalną, dodatkową tarczą antykryzysową, ze względu na wyjątkowość problemów branży.

Liczniejszej od wielu z tych, z których reprezentantami na co dzień władza negocjuje – jak podkreślają.

Nie wiemy, czy rządzący ich wysłuchają. Jedno wydaje się pewne: nie mogą utrzymywać, że nie słyszeli dobrze, co mówią protestujący, bo nagłośnienie na placu Zamkowym przygotowano profesjonalnie, a polska branża koncertowa cieszy się doskonałą marką w świecie. 

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 5

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

Łukasz Perzyna (ur. 1965) jest dziennikarzem „Opinii”, Polityczni.pl i „Samorządności”, autorem filmu o Aleksandrze Kwaśniewskim (emisja TVP1 w 2006 r.) oraz dziewięciu książek, w tym. „Uwaga, idą wyborcy…” i „Jak z Pierwszej Brygady”. Pracował m.in. w „Wiadomościach TVP” i „Życiu”, kierował działem krajowym „Obserwatora Codziennego”. W latach 80 był działaczem Konfederacji Polski Niepodległej i redaktorem prasy podziemnej.

1 KOMENTARZ

  1. W punkt.
    W sprawie dramatycznej sytuacji branży muzycznej, która stanowi 3,5% PKB i jest znaczącą gałęzią polskiej gospodarki, w której pracuje tysiące ludzi-mówię od wielu dni. Branża sama sobie nie poradzi. Potrzebuje szybkiego, przemyślanego wsparcia, punktowej pomocy, odpowiednich, przejrzystych regulacji, dialogu i równego traktowania. Niestety rząd nie reaguje na ich apele i postulaty. #czynassłychać
    #otwieramykoncerty

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here