Woleli ją niż Holendra na czele UE

Kosmopolitka, córka eurokraty, urodzona w Brukseli sama o sobie mówi, że swoją właściwą ojczyznę: Niemcy i Dolną Saksonię poznała dopiero po latach. W dodatku studiując w Londynie ekonomię (już po ukończeniu medycyny w Hanowerze) wynajmowała mieszkanie od Jacka Rostowskiego, w rankingu pisowskiego hejtu zajmującego trzecie miejsce po Donaldzie Tusku i Ewie Kopacz, obecnie współkierujących UE (b. lider PO do jesieni pozostanie prezydentem Europy, a poprzedniczkę Beaty Szydło w fotelu premiera właśnie wybrano na wiceprzewodniczącą europarlamentu). Pani von der Leyen, matka siedmiorga dzieci, rozczula się nad uchodźcami nawet w pierwszym wystąpieniu programowym, więc za jej rządów niewykluczony wydaje się powrót do obowiązkowych kwot ich przyjmowania, których nagłośnienie przyczyniło się do zwycięstwa wyborczego PiS.

Teraz poparciu eurodeputowanych tej partii von der Leyen zawdzięcza posadę przewodniczącej Komisji Europejskiej, którą obejmie 1 listopada br. jako pierwsza w historii kobieta na tym stanowisku. Gdyby tak postąpił ktokolwiek inny, sam Kaczyński mówiłby o jawnej opcji niemieckiej… Uzasadnienia postawy PiS w ważącym o tym głosowaniu w wykonaniu niektórych komentatorów przypominają więc humor zeszytów szkolnych ze starego „Przekroju” lub spóźniony żart primaaprilisowy, jak w wypadku „Deutsche Welle”: „Von der Leyen miała dobre relacje z szefem MON Antonim Macierewiczem. To zaskarbiło jej szacunek polityków PiS” [1]. Ekspertowi z niemieckiego radia warto uświadomić, że kto zachowuje z Macierewiczem dobre relacje, ten u innych polityków PiS, w ich języku rzecz ujmę, ma przerąbane… Prawidłowość ta dotyczy zresztą wszelkich kolejnych, licznych partii Macierewicza. Ale odłóżmy żarty na bok.

Chrześcijańska demokratka z CDU zapowiada, że pozostanie nieugięta w obronie praworządności: w slangu UE może się to odnosić wyłącznie do dwóch krajów, Polski i Węgier, ale różnica pozostaje jedna, podstawowa. Bez porównania bystrzejszy i zręczniejszy od Jarosława Kaczyńskiego premier Victor Orban, choć uprawiał piłkę nożną a nie judo, wie kiedy się o krok cofnąć, by zwyciężyć. Pisowscy premierzy, kiedyś Szydło teraz Mateusz Morawiecki ustępują przed wzmożonym atakiem, co sprawia wrażenie rejterady, jak w kwestii sądownictwa.

Dwa lata temu von der Leyen w programie na żywo telewizji ZDF oznajmiła, że warto wspierać demokratyczny zdrowy opór młodego pokolenia w Polsce. Oznacza to, że w Unii rządzonej przez nią pisowska ekipa stanie się dyżurnym kozłem ofiarnym, czego zapowiedź już stanowią dwa nieudane podejścia Szydło do funkcji przewodniczącej skromnej komisji zatrudnienia i spraw społecznych w europarlamencie (czytaj: “Podwójny falstart Szydło).

Pisowscy notable przedstawiają to jako zemstę za udaremnienie planów objęcia kierownictwa Komisji Europejskiej przez Fransa Timmermansa. Tyle, że znany z krytykowania naruszeń praworządności Holender na jej szefa typowany był po spotkaniu G-20 w Osace wyłącznie negocjacyjnie, w ramach pewnego przetargu. A PiS uważa, że uda się własnym wyborcom wytłumaczyć, że z Holendrem na tym stanowisku byłyby same kłopoty, za to Niemka na czele zjednoczonej Europy to sama przyjemność.

Przypomina się popularna w PRL anegdota o babie, zapisującej się do ZBOWiD-u, której zarzucono, że podczas wojny przyjmowała u siebie Niemców. Nie stropiła się ani na chwilę: – No tak, ale to byli ci z NRD.

Uzasadniający swoją „opcję niemiecką” PiS skazany jest na podobną logikę, lub na fantazjowanie. Kaczyński już przecież opowiadał, że po tym, jak Szydło nie została wybrana, do Morawieckiego zadzwoniła z przeprosinami sama Angela Merkel. Która zresztą rzeczywiście pochodzi z NRD, jeśli znów przywołać cytowaną wcześniej dykteryjkę… Naprawdę decyzja o poparciu pani von der Leyen przez PiS zapadła po wizycie, jaką Jarosławowi Kaczyńskiemu złożył w niedzielę 14 lipca sekretarz generalny CDU Paul Ziemiak, 33-latek urodzony w Szczecinie. O Szydło nie rozmawiali.

W podziale stanowisk całą pulę wzięły wielkie kraje oraz Belgia, też do nich wbrew geografii zaliczana jako matka założycielka wspólnoty i gospodyni jej siedziby. Włochy mają Parlament Europejski, Niemcy – już wiadomo, Francja bank, Belgia dyplomację. Żaden z alternatywnych projektów personalnych nie widział Polski wśród beneficjentów, ale pojawiały się w tym gronie Bułgaria i Litwa, tyle że plany te sfunkcjonalizowane były z posadą dla Timmermansa, chociaż nie chodziło o przewodnictwo komisji. Nie mogąc dogadać się z mniejszymi partnerami, wielcy w UE podzielili cały tort między sobą.

Trudno się im dziwić. Polska mogłaby uczestniczyć w zbudowaniu alternatywnej dla monopolu potentatów konstrukcji personalnej z własnym udziałem, ale Kaczyński to nie Leszek Moczulski i o geopolityce nie ma pojęcia. A sprawniejszemu graczowi wiele przesłanek pozwalałoby na zmianę sytuacji, skoro 1 lipca rotacyjne przywództwo UE Rumunia przekazała Finlandii, zaś nowym szefem frakcji liberalnej, trzeciej co do wielkości w europarlamencie jest były premier Rumunii Dacian Ciolos, wykształcony we Francji w Rennes (studia) i Montpellier (doktorat), specjalista od rolnictwa pracujący tam w latach 90 nad programem SAPARD, którego Polska była beneficjentką jeszcze przed przyjęciem nas do UE. Każdy taki szczegół stwarza możliwość zawiązania koalicji na miarę skutecznej machiny do głosowania. Jeśli się tego nie potrafi – pozostaje blankietowe udzielenie poparcia kandydatce z Niemiec.

Jej poprzednik Jean-Claude Juncker przed objęciem urzędu nieprzerwanie przez 18 lat pozostawał premierem Luksemburga, kraju wprawdzie niewielkiego ale najzamożniejszego w Unii i centrum finansowego o strategicznym znaczeniu. Na jego tle doświadczenie von der Leyen jest znikome: była kolejno ministrem rodziny, pracy i obrony, ale państwem nie kierowała nigdy. A przecież kontredans kandydatów na liderów UE zaczął się od tego, że pozycję znajdującego się „w szpicy” innego niemieckiego chadeka Manfreda Webera podważono w związku z brakiem odpowiedniego doświadczenia. Dziś już nikt o tym nie pamięta. Zresztą von der Leyen musi się wytłumaczyć z poważniejszych spraw. Gdy kierowała resortem obrony, czasem z czołgów Bundeswehry zamiast karabinów wystawały czarne rękojeści mioteł. Gdzie przyczyna tej mizerii? Stawiano jej zarzut rozrzutnego wydawania pieniędzy na zewnętrznych konsultantów dla armii z globalnej firmy McKinsey, dochodzenie się toczy.

Wywodzi się z establishmentu pewnie w większym stopniu niż którykolwiek z jej poprzedników. Znajduje się w komitecie organizacyjnym szczytu w Davos, w którym coroczny udział zawsze bardzo ceni sobie Morawiecki. Wybrana dzięki głosom PiS, zapewne przysporzy tej partii wielu kłopotów, spośród których uzasadnienie poparcia dla niej wydaje się zdecydowanie najmniejszym.

[1] Tomasz Bielecki. Von der Leyen wybrana na szefową Komisji Europejskiej. Z poparciem PiS. Deutsche Welle, DW.pl z 16 lipca 2019

Jak uważasz?

[democracy id=”31″]

Czytaj Prawie i Sprawiedliwości:

Czytaj teksty Łukasz Perzyny:

Jak oceniasz?

kliknij na gwiazdkę, aby ocenić

średnia ocen 5 / 5. ilość głosów 7

jeszcze nie oceniano

jeśli uznałeś, że to dobre...

... polub nas w mediach społecznościowych

Nie spodobało się? Przykro nam...

Pomóż nam publikować lepsze teksty

Powiedz nam, jakie wolałbyś teksty na pnp24.pl?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here