Ciekawą sprawę opisał na Sławomir Mentzen, pokazując losy pewnej niewydanej interpretacji podatkowej.
Polska spółka postanowiła iść z duchem cyfryzacji i korzystać z systemu elektronicznego do przechowywania i wystawiania faktur. System znacznie zmniejsza koszty prowadzenie księgowości, ułatwia znajdowanie i przesyłanie dokumentów. Wystawione faktury trafiają natychmiast tak do kontrahenta jak i do księgowości. Tak samo z fakturami wystawionymi przez innych w tym systemie.
Co jednak, jeśli ktoś przesyła wersję papierową? Papierowe faktury są skanowane i wprowadzane do wspomnianego systemu. Potem są niszczone – skoro skan faktury znajduje się już w systemie, spółka uznała, że nie ma sensu gromadzić niepotrzebnych dokumentów.
Spółka postanowiła upewnić się, czy skan faktury może stanowić koszt uzyskania przychodu. Zwróciła się na początku 2018 roku do Krajowej Informacji Skarbowej o indywidualną interpretację podatkową. KIS stwierdziła, że interpretacji nie wyda, ponieważ zapytanie wymagałoby odniesienia do ustawy o rachunkowości, podczas gdy interpretacje KIS mogą dotyczyć wyłącznie prawa podatkowego. Spółka nie poddała się i odwołała od absurdalnej interpretacji do WSA. Sąd nakazał KIS na początku 2019 roku wydanie interpretacji.
Czy urzędnicy KIS odwołają się również do NSA, a sprawa potrwa kilka lat? A jeżeli odpowiedź będzie odmowna, spółka znowu będzie musiała iść do WSA i NSA i w okolicach 2023 roku będziemy wiedzieli czy w Polsce można skanować faktury czy nie? Pyta Sławomir Mentzen.
Komentarz redakcji: Szumne zapowiedzi kolejnych ekip rządzących, dotyczące cyfryzacji państwa okazują się funta kłaków warte. Przedsiębiorcy nadal nie mogą korzystać z dostępnych rozwiązań cyfrowych. Gdyż obawiają się, czy polskie urzędy uznają tak zaawansowane technologie. A gdy próbują się dowiedzieć, to są zwyczajnie zbywani. Czy fiskus nie może wykazać najzwyczajniejszej w świecie dobrej woli? Naprawdę nie ma większych powodów do zmartwień? Czy skan faktury to dla fiskusa zbyt duży postęp technologiczny?